Witryna Czasopism.pl

nr 29 (146)
z dnia 12 października 2005
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | teraz o… | autorzy | archiwum

REDAKTOR W POSZUKIWANIU AUTORA

Mówiąc żartem, z autorami pism internetowych (i nie tylko) jest jak z pogodą, którą cieszyliśmy się przez ostatnie dni. Rano doskwiera chłód, a w południe, gdy opadną poranne mgły, słońce przygrzewa jak w środku lata. Teksty nadsyłane do redakcji pism sieciowych bywają rozmaite, tak jak różni są ich autorzy. Trudno silić się na jakieś uogólnienia czy bawić w katalogowanie rozlicznych przewin, będących udziałem piszących na potrzeby Internetu. Oczywiście, można narzekać na upadek polszczyzny, wybrzydzać, że autorzy nagminnie przysyłają teksty zapisane jako dokumenty Worda lub że załączane przez nich fotografie mają rozdzielczość, która pozwoliłaby na wydrukowanie plakatu. Ale problemy te, a redaguję również teksty drukowane na papierze, nie dotyczą wyłącznie działań prowadzonych w sieci. Dzielenie autorów na „sieciowych” i „papierowych” przypomina dzielenie włosa na czworo. Bo choć Internet rządzi się swoimi prawami, ot choćby wymaga większej zwięzłości oraz klarowności wywodu, to przecież podobne wymogi stawiają prasa codzienna czy tygodniki. Etykieta, obojętnie jakim przedrostkiem ją opatrzymy, powinna obowiązywać wszędzie i wszystkich. Nic nie usprawiedliwia autora, który publikuje ten sam tekst w kilku pismach. Podobnie jak nic nie usprawiedliwia niechlujstwa redaktorów, którzy nie zadają sobie trudu, by sprawdzić, czy publikowane przez nich materiały są oryginalne. Autorzy miewają nadmiernie wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach, ale naiwnością jest wiara, że pismo „zrobi się” samo. By mogło ono funkcjonować, musi istnieć zespół stale współpracujących z nim osób. W ten sposób pytanie o autora „sieciowego” przekształca się w pytanie o kształt czasopism internetowych.

W Internecie jest miejsce dla działań o różnym charakterze. „artPapier” – pismo, które redaguję, ukazuje się wyłącznie w sieci, ale bliżej mu do „papierowych” tygodników niż przedsięwzięć stricte sieciowych, a więc takich, które, jak np. fora internetowe, w innym medium nie mogłyby zaistnieć. Jednak nawet one, jeśli ich funkcjonowanie ma mieć jakikolwiek sens, powinny być moderowane. Na pewno Internet może być „szkołą” pisania dla początkujących autorów, wszak tu weryfikacja następuje znacznie szybciej niż „na papierze”. Ale pozorna łatwość publikacji w sieci bywa pułapką. Niejeden, niezbyt jeszcze wprawny autor, zamiast pracować wespół z redaktorem nad tekstem, woli opublikować go sauté tam, gdzie nikt nie będzie zawracać sobie głowy korektą. Na to, że Internet długo postrzegany był jako śmietnik karmiący się produkcją grafomanów wszelkiej maści, zapracowali sami jego użytkownicy. Na szczęście nawet w potocznej świadomości obraz ten powoli się zmienia. W sieci coraz częściej publikują autorzy, którzy doskonale wiedzą, czego wymaga to medium. Dobrze by było, gdyby wszyscy mieli podobną świadomość. Pisząc/redagując jakikolwiek tekst, należy zadać sobie pytanie: dla kogo jest on przeznaczony? Gdzie zostanie opublikowany i jaki jest jego cel? Większość nieporozumień wynika z braku zrozumienia prostej, acz niewygodnej prawdy mówiącej o tym, że jeżeli tekst ma służyć wyłącznie schlebianiu autorskiemu ego, lepiej schować go do szuflady (czytaj: zapisać w najbardziej niedostępnym zakamarku twardego dysku własnego peceta). Bo wolności, jaką daje tworzenie w sieci, powinna towarzyszyć odpowiedzialność za pomieszczane w niej słowa.

Violetta Sajkiewicz

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
felieton__ĆWICZENIÓWKA Z WYGNANIA
PRZYPADKOWOŚĆ ESENCJI. ESENCJA PRZYPADKOWOŚCI
WYPEŁNIĆ PRZEZNACZENIE

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt