Witryna Czasopism.pl

Nr 27 (144)
z dnia 22 września 2005
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

POŻYTKI Z BAUDRILLARDA

W najnowszym numerze dwumiesięcznika „Pogranicza” sporo miejsca poświęcono na Rozbieranie znikającego symulakra. Czyżby chodziło o jakąś perwersję? Jeśli nawet – to jedynie intelektualną. Tytuł działu wskazuje wyraźnie, kto będzie „rozbierany”: oczywiście Jean Baudrillard, francuski socjolog i filozof kultury, uznawany za jednego z najbardziej wpływowych myślicieli ponowoczesnych. Ostatnio wydano u nas dwie książki tego autora – Duch terroryzmu. Requiem dla Twin Towers oraz Pakt jasności. O inteligencji zła – będące próbą analizy sytuacji globalnej po ataku terrorystycznym na World Trade Center. Redakcja „Pograniczy” zaproponowała „lekturę równoległą” tych książek, zapraszając do projektu kilku autorów: Dariusza Śnieżko, Piotra Michałowskiego, Jerzego Madejskiego, Andrzeja Skrendo, Pawła Wolskiego i Jerzego Kochana. Wprowadzenie, czyli Instrukcję bardzo wstępną napisała Inga Iwasiów, formułując w nim robocze tezy i dzieląc się wątpliwościami, jakie rodzi lektura tekstów Baudrillarda. Na koniec Iwasiów pyta: „Czy Jean Baudrillard może być pożyteczny?”. Odpowiedź na to pytanie zdradzę od razu – z lektury tekstów pomieszczonych w „Pograniczach” wynika, że autor Ducha terroryzmu nie jest pożyteczny jako analityk współczesności i myśliciel, który stara się objaśnić zawiłości świata.

Śnieżko, autor szkicu Humanista pomiędzy zdarzeniem i znaczeniem, niezbyt ceni rozpoznania Baudrillarda, stwierdza nawet: „nad perspektywami globalnego świata wolę jednak pomyśleć z Kapuścińskim lub Baumanem, podczas gdy czytanie Baudrillarda skłania raczej do refleksji nad pozycją, jaką humanista w tym świecie – i wobec tego świata – zajmuje”. I na tej kwestii Śnieżko przede wszystkim skupia uwagę, wskazując, że w interesujących go książkach „podmiot rozszczepia się na trzy role: intelektualisty, proroka, poety. Odpowiada im przeplot trzech języków: analitycznego, profetycznego, poetyckiego”. „Przeplot” w sumie fatalny, bo sprawiający, że dyskurs francuskiego myśliciela jest wprawdzie efektowny i frapujący, ale przy tym znaczeniowo mglisty, wciąż osuwający się ku „retoryce popisowej”. Jeszcze ostrzejszą krytykę znaleźć można w tekście Michałowskiego Halabarda Baudrillarda, w którym autor zarzuca Francuzowi ogólnikowość i banalność twierdzeń zawartych w Pakcie jasności: „Wychodząc od subtelnych definicji i rozróżnień, od ostrożnej diagnozy kryzysu, rozwija [Baudrillard – przyp. R.O.] coraz szersze kręgi myśli poprzez powiększanie kwantyfikatorów i zdaje się, że nie dociera tym samym do głębinowej prognozy, ale ześlizguje się w publicystyczny banał uproszczonej oczywistości (która zresztą jest przedmiotem jego opisu) – wznoszony nieco kaznodziejskim patosem stylu, crescendem argumentacji podszytej apokaliptyką”.

Nieco łagodniej potraktował Baudrillarda Madejski (Raport), który ceni autora Ducha terroryzmu za „wysiłek zrozumienia skomplikowanych zjawisk”. Zdaniem Madejskiego głównym tematem Ducha terroryzmu jest „krytyka współczesnego dyskursu amerykańskiego (a w innym języku: prorocza wizja zagłady)” ujęta w formę raportu, co tłumaczyłoby pewną skrótowość w ujęciu tematu. W zakończeniu artykułu Madejski dystansuje się jednak od rozpoznań Baudrillarda, stwierdzając: „Nie sądzę, aby można było Baudrillardowi ufać. Sądzę, że trzeba go czytać”. Skrendo natomiast (Pakt niejasności) zdecydowanie podoba się aforystyczny styl książek Baudrillarda, autor nawet zaczyna artykuł od zacytowania kilku efektownych fraz z Paktu jasności. Ale przy tym uważa dyskurs francuskiego myśliciela za zbyt mglisty, „niejasny”, pozbawiony intelektualnej dyscypliny: „Nigdy nie jest pewne, co w jego rozumowaniu jest przesłanką, a co wnioskiem; co projekcją, a co diagnozą; co obiektem tęsknoty, a co pewnością”. Skrendo zwraca również uwagę na pewną – by tak rzec – skandaliczność analiz Baudrillarda dotyczących tragedii 11 września. Podobnie zresztą jak Iwasiów, która zauważa: „Myślenie Baudrillarda może przerażać, chociaż nie ma przerażać”. Sprowadzanie w analizie i opisie faktu zniszczenia World Trade Center jedynie do wymiaru symbolicznego, przez co niejako bierze się w nawias tysiące ofiar tragedii, albo w ogóle spycha je na dalszy plan, to zdaniem Skrendo więcej niż gruby nietakt, tym bardziej że przecież autor Ducha terroryzmu chce uchodzić za humanistę i moralistę.

Zdecydowanie „za Baudrillardem” opowiadają się Wolski (11 września, czyli powrót do rzeczywistości) i Kochan (Jean Baudrillard: uwagi w punktach). Wolski skupia przede wszystkim uwagę na poszukiwaniach przez Baudrillarda Różnicy i jego tęsknocie za rzeczywistością (właściwie: za ponownym jej ustanowieniem). Kochan podpowiada kontekst, zwykle pomijany w interpretacji tekstów francuskiego myśliciela, czyli marksizm, wskazując „organiczną więź z tradycją marksistowską” dyskursu Baudrillrda.

Jak więc sprawa się ma z Jeanem Baudrillardem? Czy bardziej intryguje czy irytuje? Czy to wielki myśliciel, nieomal guru, czy raczej hochsztapler, mamiący czytelników błyskotkami stylu? Powrócę do pytania Iwasiów: „Czy Jean Baudrillard może być pożyteczny?”. Sądzę, że pożytek z tekstów autora Ducha terroryzmu (podobnie jak wielu innych myślicieli, socjologów czy filozofów kojarzonych z postmodernizmem) jest paradoksalny (ale czyż mistrzem paradoksu nie jest sam Baudrillard!?). W gruncie rzeczy opinie Francuza na temat świata, w którym żyjemy, mają drugorzędne znaczenie; można się z nimi zgadzać, albo nie; można nawet uważać je za zupełnie absurdalne i niewarte uwagi. Liczy się przede wszystkim intelektualna energia jego tekstów, napędzająca ciągi aforyzmów, paradoksów, pokawałkowanych ciągów myślowych. Teksty Baudrillarda, stawiające czytelnikowi opór, działają niczym katalizatory myślenia i na tym chyba zasadza się ich wartość.

Robert Ostaszewski

Omawiane pisma: „Pogranicza”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
CMENTARZ NIE TAKI ZNÓW WESOŁY
SPECYFIKA NEUROTYKA
ANAGRAMOWA CHOREOGRAFIA MAI DEREN

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt