Nr 15 (132)
z dnia 22 maja 2005
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Wiosna w naszym życiu literackim jest zdecydowanie koloru pomarańczowego, a to za sprawą istnej inwazji pisarstwa Ukraińców. Pojawiły się przekłady kilku książek poetyckich i prozatorskich autorów zza wschodniej granicy – między innymi Dwanaście kręgów Jurija Andruchowycza, Niezwykli Tarasa Prochaśki, Big Mac Serhija Żadana, Kult Lubko Deresza – kilkunastu Ukraińców uczestniczyło w objazdowym Festiwalu Literatury Ukraińskiej, który odwiedził kilka polskich miast, a dwa czasopisma: „Ha!art” (nr 20) i „Studium” (nr 1/2005) przygotowały prezentacje nowej literatury ukraińskiej. Jak na kilka miesięcy to naprawdę sporo; już dawno żadna literatura obca nie miała w Polsce takiej promocji.
Zajrzyjmy do pomarańczowego bloku w „Ha!arcie”. Otwiera go interesująca rozmowa z Andrijem Bondarem Szalone pomarańcze. O literaturze i „rewolucji” z Andrijem Bondarem rozmawia Piotr Marecki. Bondar podaje sporo ciekawostek, na przykład opowiadając o pomarańczy jako jednym z symboli rewolucji. Z opowieści pisarza wyłania się obraz wydarzeń, w których powaga, pewnie nawet tragizm, raz po raz przełamywane były humorem i absurdem. Cóż, każda rewolucja ma w sobie także coś z karnawałowej fiesty. Bondar przytacza na przykład taką anegdotę: „Żona Janukowycza – kobieta pewnie niespełna rozumu – powiedziała przed zwolennikami męża, że na majdanie jemy nafaszerowane narkotykami pomarańcze”. Bondar zwraca uwagę, że pomarańczowa rewolucja stała się swoistym katalizatorem wszelkich działań literackich i artystycznych: „To jest ogromny nurt twórczości. To ogromny nurt humoru, masę opowiadań, rysunków, anegdot przeciw Janukowyczowi. Wiersze. Masa wierszy. Masa śmiechu”. W „Ha!arcie” można zapoznać się z tym okołorewolucyjnym pisarstwem, choćby z Listem otwartym dwunastu apolitycznych literatów o wyborze i wyborach, tekstem naładowanym emocjami, jawnie agitacyjnym, choć niepozbawionym literackich konceptów. Przytoczę jeden fragment: „Jeśli DZISIAJ ukraiński(?) „premjer” Janukowycz zezwala na zboczone stosunki skryminalizowanej ukraińskiej władzy z ubeckim reżymem Rosji, to już JUTRO po młodej ukraińskiej demokracji może nie zostać ani śladu, tak jak to wcześniej stało się z demokracją rosyjską”. Oprócz tego listu w „Ha!arcie” znalazły się wiersze rewolucyjne Jurija Sehedy, Natalii Łytwyn i Hałyny Hałan. Wiersze takie, jak chociażby ten autorstwa Łytwyn (jest krótki, więc przepiszę go w całości: „Pomarańczowy śnieg… / Tylko ciepło na duszy, / Tylko oczy pałają wolnością. / Nie zastraszą ciebie, / Nie pokonają ciebie, / Mój powstańczy / I dumny narodzie!”) mogą wydawać się czytelnikom nieco naiwne i kiczowate, ale trzeba pamiętać, że w tego rodzaju poezji okolicznościowej liczą się nie literackie ozdobniki i fajerwerki, tylko siła wyrazu, gwałtowność pasji czy gniewu wpisana w tekst. A pasji w ukraińskich wierszach rewolucyjnych na pewno nie brakuje.
Jednak główną część pomarańczowego bloku w „Ha!arcie” stanowią oczywiście tłumaczenia prozy i poezji. Redaktorzy pisma zaprezentowali ciekawy i różnorodny zestaw utworów i pisarzy, szkoda tylko, że nieco spóźnili się z wydaniem numeru i część tekstów, które się w nim znajdują (Deresza, Żadana, Prochaśki), można było już wcześniej poznać w wersjach książkowych. Tym autorom poświęcę tylko kilka uwag. Zupełnie nie przekonał mnie fragment powieści Kult Deresza, reklamowanej jako „objawienie literackie na Ukrainie”. Ta postmodernistyczno-oniryczna narracja, w której sensacyjna akcja rozwija się na splątanej granicy między jawą a snem, jest w gruncie rzeczy prozatorską sztuką dla sztuki. Za to przyjemną niespodziankę sprawił mi Żadan, którego powieść w opowiadaniach Big Mac (w „Ha!arcie” zamieszczono fragment Terytorialne wody jej wanny) to jedna z najciekawszych książek, jakie czytałem w ostatnich miesiącach. Żadan pisze właściwie o tym samym, co młodzi polscy prozaicy, czyli problemach rówieśników, którzy nie potrafią znaleźć swojego miejsca w rzeczywistości, zmagają się z wszechobecnym przymusem konsumpcji, rozpadem wszelkich wartości i – koniec końców – poczuciem bezsensu życia, skazującym ich na dojmującą nudę. U Żadana jest jednak zdecydowanie więcej ironii i złości niż u polskich pisarzy. Dla tych, którzy polubili prozę Żadana, redaktorzy krakowskiego pisma przygotowali bonus w postaci fragmentu następnej książki tego autora, powieści Depeche Mode, która po polsku ukaże się na początku 2006 roku.
Oprócz tekstów wymienionych już pisarzy znaleźć można w „Ha!arcie” przekłady tekstów mniej znanych u nas autorów ukraińskich, na przykład Sofijki Andruchowycz, Ireny Karpy, Jurko Izdryka czy Timofija Hawryliwa. Zwróciłbym uwagę przede wszystkim na prozę tej pierwszej: krótkie Przyczyny. Notatka objaśniająca i fragment powieści Starzy ludzie. Przyczyny to przewrotna humoreska, lekko feminizująca, w której narratorka Ilona – żona Karla Eustachiewycza, posiadacza fantastycznych wąsów, z powodu których wzdychają do niego „zamężne, pulchne jak pszenne bułeczki kobiety i młode, chude jak szczapy baleriny” – wyjaśnia przyczyny podjęcia dosyć zaskakującej decyzji życiowej (jakiej – nie zdradzę). Bardzo intrygujący jest fragment Starych ludzi. Andruchowycz opisuje wyprawę Łuki i Marty, która jest jednocześnie beztroską podróżą przed siebie, jak i ucieczką – Marta wie bowiem, że ma przed sobą jedynie nieco ponad sto dni życia. Przyznam, że z chęcią przeczytałbym całość tej powieści. Może więc powinienem zacząć się uczyć ukraińskiego?
Omawiane pisma: „Ha!art”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt