Nr 35 (117)
z dnia 22 grudnia 2004
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | konkursy | autorzy | archiwum
Klara Kopcińska
…wazy czy żyrandole Chihuly’ego przypominają… coś, czego nigdy nie widziałam. Najbliższe są im może prezentowane na ostatnich stronach pisma świecące morskie stwory: krążkopławy, żebropławy i widłonogi.
Robert Ostaszewski
Chciałem napisać o ostatnim numerze „LiteRacji” (2004, nr 3), ale koniec końców pisał będę także o przedostatnim. Bo mimo iż numery są oddzielne, to jednak tworzą całość; nawet motyw graficzny na okładce jest ten sam. Co więcej, wstępniaki w obu numerach zaczynają się identycznym zdaniem: „Początkowo to miał być numer podwójny”. No cóż, w przypadku takiego rozwiązania formuła „dwa w jednym” nie sprawdziła się wcale. Numery traktują jednak o szaleństwie i terapii, więc istnieje mozliwość, że mój sąd, ukształtowany pod wpływem lektury, nie jest do końca trzeźwy.
Agnieszka Kozłowska
Patrzę na te kobiety spełnione i myślę sobie, że nie ma spełnienia w macierzyństwie bez spełnienia w kobiecości. I wtedy zaczynam myśleć, więc może ja bym też tak…
A wszystko z powodu 12. numeru „Twórczości”, a konkretnie: zamieszczonego w nim tekstu Magdaleny Ujmy Nadzwyczaj udane dzieło.
Katarzyna Wajda
Kto choć raz widział ten film, musi przyznać, że sprawia wrażenie, jakby wyszedł spod ręki bardzo doświadczonego twórcy. Oczywiście, wówczas 28-letni, reżyser nie był nowicjuszem, miał na koncie krótkie metraże i szkolne etiudy, niektóre nagradzane za granicą, jak słynni Dwaj ludzie z szafą, studium izolacji i niezrozumienia. Do historii łódzkiej „Filmówki” przeszła natomiast prowokacja, jakiej Polański dopuścił się, realizując Rozbijemy zabawę: reżyser zorganizował imprezę dla studentów, uprzedzając, że będzie ją filmował – zapomniał tylko powiedzieć, że zaprosił również zaprzyjaźnionych chuliganów z Bałut…
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt