Witryna Czasopism.pl

Nr 34 (116)
z dnia 13 grudnia 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

GRUNT Z UNDEGRUNTU

Wyszedł 12-13 (2004) numer „Undergruntu”. Opublikowano w nim teksty trzydziestu autorów. Jest to doniosłe wydarzenie, bo pojawiła się groźba, że pismo nie ukaże się wcale, a tego akurat numeru byłoby szkoda. Z okładki spogląda na czytelników łobuzerska dziewczynka utrwalona na zdjęciu w klasycznej sepii, z czego należy chyba wnioskować, że głód młodej literatury może zostać zaspokojony. W każdym razie i wierszy jest w nowym numerze pod dostatkiem, i poeci są tu nowi oraz nowsi, ogólnie zaś poezja, proza, felietony oraz recenzje wypełniają pismo po wręby (numer ma 168 stron). A że tym razem redakcyjna zjadliwość weszła w fazę przyswajalną, można sięgnąć po „Undergunt” bez konieczności wcześniejszego impregnowania się na słowo.


Co wiadomo o

Wybór tematów i utworów zamieszczonych w numerze jest w spory. Ważne, nie tylko z lokalnego punktu widzenia, wydaje się na przykład zaprezentowanie twórców bydgoskich w możliwie pełny, przystępny sposób, nieprzypominający apelu akademickiego, ale też i niepomijający konkretów, wyliczeń, informacji o przynależności do Związku Literatów Polskich itp. Chcąc dać możliwie pełny obraz tego, co się w mieście dzieje, redakcja zamówiła też teksty wspominkowe, m.in. u Dariusz Nowackiego, któremu – ciekawy to objaw – nazwa „miasta na B.” w całości przez klawiaturę przejść jakoś nie mogła.

Poza blokiem Literatura w Bydgoszczy mamy jeszcze blok Poezja krakowska oraz pokaźne działy prozy, rozmów (w nim trzy wywiady, ale wyraziste), eseju, felietonów, recenzji oraz skromniejszy objętościowo dział przekładów, który jednakowoż nie tylko z tego powodu należy przedłożyć nad inne. Tworzy go trzynaście wierszy Nikoli Madzirova, redaktora internetowego magazynu literackiego „Blesok” (i nie tylko), przełożonych przez wszechstronnego – jak wynika w biograficznej notki – tłumacza i poetę Michała Tabaczyńskiego.

Madzirov jest rodowitym Macedończykiem, zatem czytelnik zadaje sobie od razu pytanie: co wiadomo (tu) o Macedonii, albo – ekstremalna wersja pytania: o poezji macedońskiej? Otóż, niewiele. O Macedonii wiemy mniej więcej tyle: stolica – Skopie, powierzchnia – 25,7 tys. km2, ludności – 2,2 mln. (w 1997r.) , język urzędowy: macedoński, jednostka monetarna: denar macedoński, a święta narodowe: 8 września – rocznica referendum w sprawie suwerenności republiki (1991); granica: z Albanią, Serbią i Czarnogórą, Grecją, Bułgarią. W tych konkretach jednak mieści się znacznie więcej, poezja się mieści, i dlatego, na przykład, przyjemnie jest wiersze Madzirova poczytać.


Zestrojenie lingwistyczne

Trudno oprzeć się ich urodzie, ale oczywiście można. Zwłaszcza jeśli się nie lubi niedookreślenia. Świat przedstawiony w wierszach Madzirova przypomina rzeczywistość z surrealistycznych wizji. Bohater wierszy żyje na granicy światów. „Pada deszcz/ a moja matka wrzeszczy/ że jak ja mogłem/ wynieść łóżko na dwór.” – czytamy na przykład w wierszu nie mogę. No właśnie – jak! U Madzirova pojawiają się wprawdzie realne konkrety (w Daleko), ale jego wiersze, jak na wiersze przystało, są krok nad ziemią. Tą uniwersalną, nie tylko Macedońską (powierzchnia 25,7tys. km2). Na dodatek mały błąd (drukarski lub składającego) łączy niektóre utwory, z czego powstaje dosyć intrygująca całość, bo je potem rozłącza, aby wszystko stało się jasne. Odnieść też można wrażenie, że tłumacz ładnie zestroił się z poetą lingwistycznie.

Poza tym poezja Madzirova jest na tyle inspirująca, że na podstawie tekstów z jego debiutanckiego tomu Zamknięty w mieście powstał film krótkometrażowy. Z notatki o autorze wynika też, iż jego wiersze ukazały się w kilku antologiach i były tłumaczone na angielski, duński, holenderski, serbski, chorwacki, rumuński i japoński. A Michał Tabaczyński, prezentując twórczość Madzirova, przypomina, że „Macedonia to nie lesisty teren, który zamieszkują niedźwiedzie (…)”, ale kraj, w którym żyją poeci tej miary co Madzirov, wyraziciele buntu, który rozpatrywać można na planie prawie metafizycznym.

Gdyby komuś jednak nie w smak była taka daleka podróż po doznania, niechże zatrzyma się nad wierszami Marty Eloy Cichockiej, artystki zajmujące się także fotografią, piszącej teksty duszne i ciasne, ale za to życiowe: „i zaraz powie kocham cię i chcę mieć z tobą dziecko ale chyba lepiej/ będzie jeśli się rozstaniemy to trzeba usłyszeć żeby uwierzyć można/ usłyszeć coś takiego (i trzeba to przeżyć żeby zrozumieć, że to da się przeżyć)”. Tutaj także, jak w przypadku tłumaczenia tekstu na inny język, chodzi o zestrojenie lingwistyczne, konkretnie zaś: o możliwość wzajemnego porozumienia partnerów.


Ćwiczenia do tekstu

Z trzech zamieszczonych w numerze rozmów dwie brzmią pozatoruńsko. O tym, co było i co teraz dzieje się w życiu twórczym autora oraz co autor zamierza z tym począć (jaką mianowicie książkę), z Mariuszem Sieniewiczem rozmawia Mariusz Gajkowski i Wojciech Giedrys. Ponieważ w streszczeniach dyskusji uczestnicy wiele tracą, nadmienić wypada tylko, że to naprawdę ciekawa rozmowa, tak jak i druga, przeprowadzona z Adamem Pluszką przez Mateusza Wabika, która także dotyczy planów literackich, a ponadto – Generacji Nic. Kto ciekaw, może przeczytać, dokąd twórca zmierza, i stwierdzić, czy jest mu (czytającemu) to po drodze.

Poza tym „Undergrunt” proponuje czytelnikowi również (nieśmiało) pewną zabawę, nie nową może, ale za to dość śmieszną. Aby ją zacząć i skończyć, należy przeczytać opowiadanie Rafała Derdy W pogodni za szceńszcziem. Uprzedzam, że jest ono mocno absurdalne, wciągające w akcję i językowo szalone. W dodatku autor zaopatrzył je w „ćwiczenia do tekstu”, których rozwiązanie może wyglądać następująco: AD1. brak porozumienia między Kacprem i Liigią wynika z długości nóg (on jest karłem); AD2. istnieje wiązanka nawiązań do wytworów kultury popularnej, a autor niekoniecznie jest głupi; AD3. fraszki Kraszewskiego „(…) Karły rządzą światem, a nimi kobiety” nie można sprowadzić do roli jakiegoś paragrafu, poza tym jeśli już – Kobiety – z dużej litery proszę; AD4. Kacpra i Juranda ze Spychowa łączy determinacja; AD5. autor udaje narratora (z powodzeniem).

Każdy oczywiście może skonstruować własną wersję wydarzeń, a potem napisać swoją powieść. Grunt to bunt, a w każdym razie niezgoda na istnienie jedynych, właściwych odpowiedzi. Co wcale nie znaczy, że „Undergrunt” jest tym razem szczególnie buntowniczy.

Miłka O. Malzahn

Omawiane pisma: „Undergrunt”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
„LAMPA” KLASYCZNA I „LAMPA” EGZOTYCZNA, CZYLI O CZYTANIU Z DZIEWCZYNĄ
NIE TYLKO KRYTYCZNIE O KRYTYKACH KRYTYKUJĄCYCH KRYTYKĘ
NA FALACH PRUDERII

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt