Witryna Czasopism.pl

Nr 30 (112)
z dnia 2 listopada 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

MYŚLĘ, WIĘC… CO WŁAŚCIWIE?

Jestem na stronie www magazynu filozoficznego „Prezentacje” nr 3 (7) 2004, myślę więc sobie, że trudno streścić idealnie logiczny wywód, bo idealnie logiczny wywód nie powinien dawać się streścić. Każde zdanie winno być integralną i nieusuwalną jego częścią. Choć myślę, nie wiem właściwie, dlaczego o tym myślę i skąd mi to w ogóle przyszło do głowy, ani też jaki to ma właściwie związek z tym, co mam zrobić, czyli z omówieniem ostatniego numeru „Prezentacji”.

W artykule wstępnym redaktorzy wydają się dziwić, „że filozofowie zajmują się takimi zagadnieniami, jak sztuczna inteligencja czy świadomość”. „Powszechnie uznaje się bowiem – piszą – że są to problemy inżynierów, informatyków czy psychologów”. Liczni publikowani w numerze autorzy podejmują natomiast próbę obalenia powyższego mitu, odpowiadając na równie liczne pytania, np.: „Czym różni się duch od materii? Czym jest prawda? Czym jest myślenie? Czym się myśli? Czym się różnią poznawanie, obserwacja i odczuwanie? Na czym polega bycie podmiotem?”. Te akurat zaczerpnęłam z obszernego omówienia Filozofia umysłu – czy Kartezjusz przewraca się w grobie? autorstwa Tadeusza Ciecierskiego i Marcina Gokieli. Autorzy relacjonują w nim rozwój nauki o umyśle i poznaniu od Kartezjusza właśnie – „ojca nowoczesnej filozofii” po autorów współczesnych, przybliżając tym samym czytelnikowi podstawy zagadnień omawianych w pozostałych tekstach numeru.

„Pod sformułowaniem »metafizyka umysłu« kryje się pytanie o to, czym jest umysł. Czy ma to być niematerialny byt, powiązany z ciałem jakimiś szczególnymi więzami? Czy może mówienie o stanach umysłu jest tylko skrótowym sposobem wypowiadania się o zachowaniach? Czy też może tak naprawdę istnieją wyłącznie stany mózgu, a tradycyjny dyskurs psychologii jest tylko przednaukowym reliktem? A może istotny wgląd w naturę relacji umysł – ciało da nam analiza działania komputerów, a w szczególności relacja pomiędzy programem (software) a realizującym go urządzenie (hardware)?” Pytania, jak widać, mnożą się niczym drożdże nabuzowane cukrem, a odpowiedzi wymykają się nam – można rzec – od tysiącleci.

Skoro jesteśmy przy odpowiedziach, to jedna mnie bardzo rozbawiła: Bohdan Chwedeńczuk w dwugłosie z Anną Latawiec tak ustosunkowuje się do zapytania o to, czy możliwa jest sztuczna inteligencja: „Sztuczna Inteligencja (AI) jest nieodzowna jako władza, która pozbawi inteligencję naturalną trapiących ją pseudoproblemów, takich jak ten: Czy możliwa jest sztuczna inteligencja?”

Z przyjemnością przeczytałam też rozmowę z Robertem Piłatem, będącym, między innymi, prezesem Polskiego Towarzystwa Fenomenologicznego oraz członkiem zarządu Polskiego Towarzystwa Kognitywistycznego i Stowarzyszenia Edukacji Filozoficznej „Phronesis”. Jego wypowiedź jest zresztą swoistym komentarzem do zauważonego przeze mnie zalewu pytań: „Sądzę, że w filozofii umysłu jesteśmy teraz na etapie owej eksplozji pytań i powiększającego się chaosu”. Interesujące są także jego uwagi dotyczące edukacji filozoficznej: „Na szwedzkim uniwersytecie w Lund widziałem, jak potrafią współpracować ze sobą ludzie z wielu różnych dyscyplin: ktoś konstruował robota, obok siedziało dwóch filozofów i dyskutowało, ktoś robił eksperymenty z psychologii poznawczej na dzieciach. Możliwość takiej współpracy uzależniona jest od środków. Przy naszej mizerii finansowej w nauce nie oczekuję szybkiego zazębienia się dyscyplin. Wielu młodych, zdolnych ludzi wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, Francji. Tam oferuje się możliwości interdyscyplinarnej pracy. Tam właśnie wykonano w latach 60. i 70. poważną pracę i na niej bazuje dalszy rozwój nauki. Trzeba przyznać, że w dziedzinie formalnej i technicznejw Polsce byłoby do czego sięgnąć. Jako filozof jestem na przykład pod wrażeniem pracy informatyka Pawła Cichosza O systemach uczących się, niezwykle ciekawe badania empiryczne prowadzi się w Instytucie Biologii Doświadczalnej im. Nenckiego. Powstają na uniwersytetach pierwsze interdyscyplinarne specjalności kognitywistyczne. Naturalne jest nawiązywanie do polskiej tradycji logicznej”. Robert Piłat zauważa z pewnym niezadowoleniem, że w Polsce na studiach filozoficznych dominuje historia filozofii. Choć filozofia – w przeciwieństwie do innych nauk musi w jakiś sposób odnosić się do własnej przeszłości, to nadmiar nauczania historii uczy studentów jedynie poznawania (w większości błędnych) poglądów filozofów. Tymczasem – „najważniejsze w filozofii jest stawianie pytań i uparte próby szukania odpowiedzi na te pytania”. Znów pytania! A zatem, wracajmy do nich:

„Czy żaba widzi muchę?” – zastanawia się Dorota Szawarska w tekście o takim właśnie tytule. Na ile możemy wiedzieć, co czują inni? Czy to w ogóle wiedza, czy jedynie wiara, że wiemy? W przypadku własnego gatunku możemy przynajmniej coś domniemywać, ale jak się sprawy mają, gdy pytanie dotyczy świata zwierząt? „Z faktu (...), że żaba w pewien sposób zareagowała na muchę, nie wynika, że żaba zobaczyła muchę w tym samym znaczeniu tego słowa, w jakim my widzimy muchę. Kret, który w całkowitej ciemności reaguje na pędraka, wcale go przecież nie widzi. Tak samo też niczego nie widzi termostat, który reaguje na istotne zmiany temperatury w pokoju” – czytamy. Żaba „sięga” jęzorem po muchę, bo taki jest program genetyczny dla jej gatunku i robi to jedynie wówczas, gdy jest głodna. Inaczej rzecz się ma z człowiekiem: „wie on nie tylko, co widzi, ale świadom jest również tego, że widzi. (...) W odróżnieniu od żaby człowiek nie tylko świadomie doświadcza swoich reakcji na świat, ale także może je świadomie kontrolować. Filozofowie mają specjalny termin na oznaczenie tego typu świadomych doświadczeń. Nazywają je qualiami”. Są to doznania subiektywne, które uczestniczą jednak w związkach przyczynowo-skutkowych, powszechnie uważanych za wyłącznie fizyczne. Pozostają też one (podobnie jak świadomość innej osoby) poza naszym poznaniem. Wniosek: „Nawet gdyby żaba widziała muchę, to i tak nie moglibyśmy o tym wiedzieć”.

Numer obfituje w teksty poruszające różne aspekty nauk kognitywnych, kilka artykułów poświęcono też Kartezjuszowi. Z pewną satysfakcją przeczytałam, że był blady, chorowity i lubił wylegiwać się w łóżku. Ale znaleźć tu też można recenzje kulturalne – trochę ciało obce, mające chyba spowodować, że „Prezentacje”, które trudno dosyć (wiem coś o tym) czytać między odbieraniem telefonów, podawaniem choremu mężowi aspiryny a smarowaniem kanapeczek dla dzieci dżemem, będą postrzegane jako pismo nieco bardziej „przyjazne dla czytelnika”. Jeśli o mnie chodzi, to jedyne, co mi naprawdę przeszkadza (bo w końcu czasem można się nawet dla przyjemności trochę pokatować filozoficzną lekturą), to szata graficzna, obfitująca w rysunki będące dzieckiem niskiego lotu secesji i czegoś w rodzaju hiperrealistycznego naukowego fantasy. Niestety banalizują cały wywód i nie skłaniają do stawiania pytań. A przecież – jak udowodniono – właśnie o pytania tu chodzi.

Klara Kopcińska

Omawiane pisma: „Prezentacje”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
WESTERN – REAKTYWACJA?
SZTUKA WIELKOFORMATOWA

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt