Witryna Czasopism.pl

Nr 26 (108)
z dnia 22 września 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

AKTORZYMY

Jeżeli wycofują się i zamykają – to koniec przedstawienia, bo histrionicy ciężko znoszą krytykę, zresztą, nie tylko oni. Mogą też zamiast wycofywania zafundować awanturę albo oczarować. Wszyscy moglibyśmy być histrionikami lub nimi troszeczkę, naprawdę trochę, jesteśmy, bo histrio po łacinie znaczy aktor, a granie w życiu nie jest rzadkością, praktykowane z umiarem – nie jest również szczególnie niebezpieczne. Ostatecznie nawet w sklepie trzeba przyjąć rolę wymagającego klienta, bo rola proszącego często nie skutkuje.

Miesięcznik „Charaktery” proponuje we wrześniowym numerze rozmowę o tym, że większość „wariatów” nie nadaje się na scenę (Scena pełna ekspresji, rozmowa Małgorzaty Fajkowskiej-Stanik z Piotrem Cieślakiem), i tłumaczy, co to znaczy być histrionikiem (Bogdan Ratajczak: Na scenie życia)


Życie to nie teatr

Z rozmowy z reżyserem Piotrem Cieślakiem wyłania się kilka prawd, a wśród nich ta, że „Teatr jest magicznym miejscem, w którym można bezkarnie robić dziwne rzeczy”. (W życiu jak wiadomo z bezkarnością bywa różnie, więc najlepiej na nią w ogóle nie liczyć) Teatr zatem może się jawić niektórym jako wentyl bezpieczeństwa dla niebezpiecznych emocji ludzkich. Z wypowiedzi Cieślaka można też wywnioskować, że ryzykowna z moralnego punktu widzenia, a charakterystyczna dla dzisiejszego teatru prowokacja, ma związek ze społeczną dezaprobatą dla ekspresji niektórych uczuć. Cokolwiek by o tym nie myśleć, jest to bardzo życiowa strategia. Rozmówczynię zainteresowało jednak podobieństwo między oddziaływaniem teatru a pracą psychologa i w tym momencie popularne, nazwijmy je – życiowe aktorstwo okazało się stanem uleczalnym.


Aktorzenie na życzenie

Reżyser słusznie zauważył, że sztuka i psychologia służą leczeniu dusz. „Jednym z największych wynalazków cywilizacji – powiedział – jest możliwość opowiedzenia o sobie drugiemu człowiekowi”. Otóż to! W teatrze aktor opowiada o sobie, zakładając maskę, poza teatrem wiele osób również nakłada maski, po to, by ukryć swoje kompleksy, obawy i inne, we własnym mniemaniu – niedoskonałości. Człowiek nieuprawiający zawodu aktora często po prostu pragnie w ten sposób opowiedzieć o sobie takim, jakim chciałby być. I trudno go za to od razu winić. Ale wracajmy na scenę. Cieślak przypomina, że reżyser to „dyżurny widz”, który próbuje zrozumieć reakcje drugiego człowieka. To samo czynią psychologowie, a i my na co dzień, chcąc dogadać się z bliskimi i dalekimi. Pamiętać należy także, iż prawdziwy (zawodowy) aktor długo żyje przedstawieniem, bo będąc zarazem twórcą i dziełem sztuki, przeżywa wyjątkowo silne emocje. Prawda jest też taka: nieaktor również tworzy i przeżywa, nie sztukę, a życie – więc kto nie jest aktorem, niech podniesie rękę.


Co wiemy ze sceny

Wielu ludzi ciekawi kwestia utraty tożsamości przez aktora grającego konkretną rolę, bo przecież aktorstwo bywa łączone z udawaniem i kłamstwem. Cieślak wyjaśnia rzecz z punktu widzenia teorii aktorskich: „nie ma mowy o ucieczce od samego siebie” – twierdzi. Rozmówca przyznaje, że aktor gra sobą, kreuje, dokonuje przemiany, lecz podkreśla, że aktor jako zawodowiec robi to świadomie. I jeszcze taka ciekawa z uwagi na temat historia reżyserska: „W czasach mojej młodości na pierwszych dwóch latach studiów aktorskich nie wolno było grać wariatów i pijanych. Dlatego, że każdy wariat chce sprawiać wrażenie normalnego, a każdy pijany chce się wydawać trzeźwy”. W życiowym aktorstwie takie przypadki też mają miejsce i nie trzeba sceny, by „podwójność gry” mogła sprowadzić kogoś na manowce. Zawodowy aktor powinien odkryć tę logikę, by w ogóle grać, w życiu potrzeba równej przytomności umysłu i emocji, by podejmować się niektórych ról. Jednak nie o formę chodzi, ale o treść, o intencje. „Formę porównać można do alfabetu, w jakim się coś pisze, ale najważniejsze jest to, co się pisze” – twierdzi Cieślak i znów nie odnosi się to tylko do prawd panujących na scenie.


Co dotyka histrionika

O tym, co się dzieje „na scenie życia”, w „Charakterach” pisze Bogdan Ratajczak. „Aktor” okazuje się najtrafniejszym określeniem dla człowieka o osobowości histrionicznej, czyli takiego, który wykorzystuje ekspresję emocji, by koncentrować na sobie uwagę ludzi. Histrionik manipuluje otoczeniem, uwodzi, dramatyzuje, dopóki nie osiągnie celu. Jeśli to nie zadziała, dochodzi u niego do zaburzeń somatycznych. Potem, przypomina Ratajczak, często sięga po używki, popada w uzależnienie, ma myśli samobójcze. Właśnie tak karze za cierpienia i brak zainteresowania swoje najbliższe otoczenie. „Histrionik – pisze Ratajczak – to aktor w życiu – człowiek otwarty, pełen uroku i radości, dusza towarzystwa”; podobno potrafi zauroczyć terapeutę. Jego aktorstwo jest jednak niebezpieczne, i to dla obu stron. Histrionik nie tworzy bowiem trwałych, głębokich związków, w relacjach z ludźmi korzyści przynosi mu jego seksualna atrakcyjność. W chwilach zagrożenia natomiast histrionik atakuje albo wycofuje się i zamyka. I do widzenia!

Uwaga – Ratajczak przypomina, że osobowość histrioniczną ma od dwóch do trzech procent populacji!

Autor wyróżnia sześć typów histrioników. Oto one: aktor (manipuluje za pomocą wyglądu), dziecko, żywotny, ugłaskiwacz-wspomagacz, krętacz i gwałtownik-wyrzutek. Znamy takich?

Do tego, oczywiście, histrionicy uważają, że nic im nie dolega, bo cieszą się sympatią ludzi, a pomocy szukają, gdy ich dopadnie depresja i wyłącznie po to, by usunąć „zewnętrzne źródła stresu”. „Terapia ludzi o osobowości histrionicznej ma nauczyć ich słuchania innych ze zrozumieniem i strategii życiowych, które dadzą im poczucie kontroli nad własnymi zachowaniami” – pisze Ratajczak.

Swoją drogą, takie zdolności przydałyby się wielu normalnym ludziom. Ale kto jest normalny i co to znaczy „normalny” – to spory problem. Czy normalny bowiem jest ten, kto nigdy nie gra, czy też ten, kto wie co gra, w jakiej sztuce, jak długo i po co?

Uff.

I tak wszystko dotyka histrionika.

Z ostatnich „Charakterów” wysnuć można wiele, nie tylko rymowanych i nie tylko smutnych, wniosków.

Miłka O. Malzahn

Omawiane pisma: „Charaktery”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
O ŚWIETLE
„EUROPA” 24/2006. OMÓWIENIE
PRAWDA W OŚLEPIENIU?

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt