Witryna Czasopism.pl

Nr 25 (107)
z dnia 12 września 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

I TYLKO TAMTYCH KAWIARŃ ŻAL

Trudno uwierzyć, że kawy nie było z nami od zawsze, że prasłowianie nie raczyli się nią w czasie wyczerpujących migracji i że nie wędrowała bursztynowym szlakiem wraz cennym kruszcem. Nie, tak nie było, ale potrzeba kawy w narodzie musiała być spora, bo kiedy już się kawa u nas pojawiła – została na dobre. A być może nawet – na zawsze. Co oznacza wspomniane „na dobre” wyjaśnić pomoże tekst Kawa na sposób Polski Kordiana Tarasiewicza zamieszczony we wrześniowym numerze miesięcznika „Mówią wieki”.


Od Turka po medyka

Zatem kawa zaistniała w Rzeczypospolitej dopiero w XVII wieku. Najpierw, co zrozumiałe, niekoniecznie z troski o zdrowie ludu egzotycznym napojem raczyły się elity. Szybko jednak kawa umknęła z salonów i poszła sobie w kafehauzy, co dało początek kawiarnianemu życiu. Ten ciemny, tajemniczy napój i związane z nim szaleństwo od zawsze był przedmiotem licznych dyskusji, przemyśleń i co tu dużo mówić – przyjemności.

Kawę przejęliśmy od Turków i być może na cześć tego zapomnianego faktu popularna jest wciąż kawa „po turecku”. Oczywiście, pożartować można, ale Janowi Andrzejowi Morsztynowi w 1643 roku nie było wesoło, bo kawa nie podobała mu się wcale. Jan III Sobieski napar doceniał, w owych też czasach Kalendarz Polski i Ruski z prognostykiem ks. Tomasza Ormińskiego donosił, że kawa to bób arabski, który „pary w ciele rozpędza, mózg i żyły wilgotne wysusza”. Notabene, był to dla kawy komplement. Ponadto kawę polecano na „drżenie nerek, żołądku, wątroby śledziony” i sądzono, że na „macicy zamulenie ma być pomocny”. Niejednego czytelnika z pewnością zainteresuje, na czym zamulanie macicy polegać miało, niestety tego nie wiadomo.

Ciekawą wiadomość przynosi też Dykcjonariusz Powszechnej Medyki i Chirurgii i Sztuki i Hodowli Bydląt. „Używanie tego napoju jest zbawienne dla osób (...) które są otyłe, które prowadzą życie próżniacze. Literaci (...) wyborne czynią skutki z kawy” – twierdzono w roku 1788. No proszę, a portale internetowe o zdrowiu zalecają najwyżej dwie filiżanki dziennie!


Aliści to kofeiniści!

Już w 1785 roku znaleźli się tacy, którzy przestrzegali przed nałogiem i gromili kofeinistów, podejrzewając m.in., że kawa powoduje niepłodność. Nic nie wiadomo o stosowaniu kawy jako środka antykoncepcyjnego, lecz jak zauważa Kordian Tarasiewicz, w połowie XVII w. odnotowano znaczący wzrost jej popularności. Nawet Ignacy Krasicki nie uniknął wątków kawowych, a w 1795 r. spisano pierwszy podręcznik kawiarzy. Wraz ze wzrostem popularności tej używki cenić zaczęto wszystko, co się z nią wiązało – piękną porcelanę, przyrządy do parzenia, dobre obyczajne itd. Nieoceniony ksiądz Kitowicz, opisując zwyczaje kawowe, upierał się, że szczególnie kobiety od początku do kawy miały pociąg, no ale co on wiedział o kobietach! W każdym razie w domach prywatnych w dużych miastach pijało się kawę po południu. Tak jak i dziś się zdarza.

W XVII w. kawa „po polsku” była mocna i z tłustą śmietanką, cienką nazywano „niemiecką” lub „śląską”, nie wiadomo czy przez złośliwość, czy z powodu tamtejszych kawowych tradycji. W biedniejszych domach mieszano kawę z suszoną cykorią (dostać taką we Francji można, ponoć jest zdrowsza i w ogóle…), wkrótce też powstała pierwsza wytwórnia kawy zbożowej – we Włocławku.

W XIX w. zaczyna się prawdziwa kariera kafehauzów. Regres nastąpił w dobie napoleońskiej, sam Napoleon I nie gustował w kawie, uważał ją za importowany zbytek. Tarasiewicz skrupulatnie wylicza, że na przykład w 1822 roku działały w Warszawie 122 kawiarnie, w Krakowie – 55, przy czym krakowskie wzorowały się na wiedeńskich i praskich, inaczej niż lokale Warszawy i Wilna. A w Poznaniu popularne były kawiarnie ogródkowe. Symptomatycznie, w okresie Młodej Polski, rozkwitają ambicje artystyczne właśnie nad filiżankami kawy, a poszczególne lokale powoli specjalizują się w klienteli. Istnieją więc takie miejsca, których bywalcami są ludzie z konkretnych branż, np. oficerowie i dziennikarze (interesująca komitywa, prawda?) albo ludowcy, albo kupcy itp.


Kultura spożycia

Szybko kafehauzy zmieniły się w coś w rodzaju klubów, co im na dobre wyszło. Tym bardziej, że w połowie XIX w. sprowadzaniem kawy zajęły się specjalizujące się w tym firmy i jakość kawy była przednia. Początkowo sprowadzano niepalone ziarno, dlatego właśnie kawiarnie, które zapewniały fachową obróbkę półproduktu, były aż tak popularne. A potem… to już chodziło o klimat. Ten z kolei ładnie kształtował się przed II wojną. Kultura spożycia kawy miała się wówczas bardzo dobrze. Choć życie kawiarniane miało takich przeciwników jak Berent i Żeromski, to znaleźć można było w rodzimej literaturze wiele dowodów zachwytu nad tego typu rozrywką. Pod Pikadorem, Mała Ziemiańska – to nawet współczesnym wciąż wiele mówi! Wówczas zaś, oprócz sław, oglądano tam także pierwsze ekspresy do kawy, szumiące. W okupacyjnych kawiarniach podawano kawę zbożową i domowe ciasto. Po wojnie zaś kawa, pochodząca z tzw. drugiego obszaru płatniczego, czyli krajów niezaprzyjaźnionych, była podejrzana. Jak trudno było ją zdobyć – wciąż niektórzy pamiętają. Można wypytać o to pokolenie dorastające na marzeniu o aromatycznym napoju. Ciekawą rzecz uświadamia nam autor w końcówce tekstu. Tarsiewicz pisze mianowicie, że „okres powojenny dodał polskiej kulturze konsumpcji kawy osobliwy rys – utarł się zwyczaj picia jej w pracy... w szklankach”.

Dziś kultura kawowa rozwija się bez przeszkód, mała czarna serwowana jest rano i w międzyczasie, w szklankach też, choć częściej w filiżankach i w kubkach, świetne kawy dostępne są w sklepach, kawiarniach, w domach mamy ekspresy, po prostu – kawowy raj! Niedługo dogonimy średnią spożycia kawy sprzed wojny! Ale takich kawiarni jak kiedyś – już nie ma. Pocieszać się można tylko słowami Stanisława Barańczaka śpiewanymi swego czasu przez Jarosława Wasika „Kawa się nadawa, lecz gorzała lepiej działa”. Z kawowym pozdrowieniem!

Miłka O. Malzahn

Omawiane pisma: „Mówią Wieki”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
A PO KAWIE SADDAM
NIE TYLKO DLA CHRZEŚCIJAN
JASIO I MAŁGOSIA, CZYLI CHŁOPIEC I DZIEWCZYNA Z TAMTYCH LAT

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt