Witryna Czasopism.pl

nr 18 (100)
z dnia 2 lipca 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | wybrane artykuły | autorzy | archiwum

POSTGRAFFITI I STREETART

W ciągu trzydziestu lat zjawisko graffiti wpisało się na stałe w krajobraz miejski. W pewnym sensie już nawet spowszedniało. Jednakże w ciągu ostatnich kilku lat nastąpił niesamowity rozwój pewnych tendencji w graffiti, które zaowocowały dziełami o treściach i formach dotychczas niespotykanych. Chodzi o tak zwane postgraffiti, streetart, urban art (są to pojęcia na tyle świeże i nie do końca sprecyzowane, że bywają używane wymiennie). Postgraffiti można scharakteryzować bądź jako zabawę formą, bądź perfekcyjnie zaprojektowane działanie (od wyboru miejsca malowania po projekt znaku). Czasem twórcy streetartu wykorzystują przestrzeń miejską jako najbardziej dostępną i aktywizującą największą liczbę „widzów”, co pozwala zakomunikować i poruszyć istotne dla społeczności problemy i upodabnia streetart do krytycznego nurtu sztuki publicznej.

Termin postgraffiti wprowadzono stosunkowo niedawno, kiedy to formuła klasycznie pojmowanego graffiti (liter) zaczęła się powoli wyczerpywać, a masowo powstawały inne formy malowane/pisane przez grafficiarzy-writerów. Jednym z ważniejszych powodów zmęczenia dotychczasową formą graffiti było między innymi zaostrzenie prawa, a w konsekwencji wysokie kary pieniężne, a nawet kary więzienia za ich malowanie. Najlepszym rozwiązaniem okazało się więc wymyślenie takiej formuły na malowanie, żeby obejść restrykcyjne paragrafy, a jednocześnie pozostać na „zewnątrz”. Oczywiście wiele streetartowych projektów jest konsekwencją kumulacji doświadczenia poszczególnych writerów, którzy dokonują znaczącej syntezy środków malarskich, zmiany narzędzi, potrafią też skuteczniej wejść w trójwymiarową przestrzeń.

Za „ojca chrzestnego” postgraffiti można uznać Keith Harringa. Poprzez umiejętne wykorzystanie billboardów i plakatów anektował on dla swojej twórczości nie wykorzystywane wcześniej przestrzenie i o wiele skuteczniej niż klasyczne graffiti docierał do odbiorcy. Ten dialog z płaszczyzną billboardu, obiektami i przestrzenią jest jedną z głównych cech postgraffiti. Jeżeli graffiti agresywnie traktuje przestrzeń miejską, to streetart stara się najefektywniej wykorzystywać zastaną sytuację, modyfikując ją w taki sposób, aby stworzyć nową jakość i stać się istotnym elementem otoczenia.

Za najbardziej istotny czynnik streetartu uznać należy bunt, który leżał też u podstaw graffiti. Pierwsze graffiti sprzeciwiało się szarości i monotonii blokowisk, zaskakiwało, komentowało codzienne życie mieszkańców nowojorskich dzielnic. Często kierowane było przeciwko władzy lub policji. W pewnym momencie jednak zostało wchłonięte przez kulturę masową. Stało się modą, wykorzystywano je w reklamach na produktach przeznaczonych dla młodych ludzi. W efekcie zatraciło część swojej autentyczności. Bunt postgraffiti skierowany jest w dużej mierze przeciw skostniałej formie samego graffiti. Postgraffiti stara się być równie zaskakujące i anarchizujące jak graffiti przed laty.

Być może najważniejszym jednak czynnikiem rozwoju postgraffiti jest współzawodnictwo między twórcami. Rywalizacja miała miejsce również między writerami, jednakże odbywała się na nieco innych zasadach. Graffidarze anektują określoną przestrzeń, znakując ją swoimi tagami, jest to pozostałość po konkurencyjnej działalności młodocianych gangów w Nowym Yorku. Streetart nie rezygnując z oznaczania terenu miasta, rywalizację postrzega w kategoriach innowacji dokonywanej przez writerów. Silny nacisk kładzie się na ewolucję własnego stylu i oryginalność, stąd kopiowanie cudzych rozwiązań zawsze spotyka się tu z surową krytyką. O ile graffiti w pewnym momencie „zjadło własny ogon”, o tyle postgraffiti nie boi się eksplorować nowych terytoriów i rozwijać nowych technik. Szybkość reagowania służb porządkowych sprawia, że coraz częściej maluje się tylko i wyłącznie po to, aby efekt działania udokumentować przy pomocy fotografii. Efektem tego jest poszukiwanie nowych miejsc, w których znak-komunikat mógłby żyć jak najdłużej. Wynika stąd określona konsekwencja. W klasycznie pojmowanym graffiti wartość dzieła wiązała się z miejscem, w którym ono powstało. Streetart odchodzi od podobnego wartościowania. Zajmuje go raczej anektowanie niedocenianych dotychczas przez grafficiarzy przestrzeni: opuszczonych fabryk, kanałów, tuneli itp.

Istnieje wiele nurtów postgraffiti, zarówno tych, którym blisko do designu lub architektury, jak i takich, które w formie i treści stawiają sobie za cel kontestowanie rzeczywistości czy też poddają krytyce mechanizmy polityki, mediów, sztuki. Nurtem wywodzącym się od tak zwanego 3D graffiti zajmuje się stosunkowo niewiele osób ze względu na jego praco- i czasochłonność. Głównymi przedstawicielami są AKIM i ZASD z Niemiec, CAKES/POINT z Pragi oraz DELTA i ZEDZ, członkowie INConstruct Crew z Holandii. Tych dwóch ostatnich, którzy zresztą są wykształconymi architektami, zaczęło w połowie lat dziewięćdziesiątych eksperymentować i łączyć architekturę z graffiti tak, żeby dwuwymiarowa litera na ścianie, stała się trójwymiarową bryłą. Razem ze studiem architektonicznym MAURER stworzyli oni projekt pawilonu ekspozycyjnego dla Rotterdamu (http://masterplan.ooo.nl), który w 2001 roku pełnił rolę kulturalnej stolicy Europy. Było to pierwsze tak poważne połączenie architektury i graffiti w jedną organiczną całość. Malowanie liter zastąpiono ich budowaniem. Natomiast CAKES z Pragi, pozostając przy swoim pseudonimie, tworzy trójwymiarowe rzeźby z różnych materiałów. Wyjście poza kontekst ściany sprawiło, że litery stają się abstrakcyjnymi formami organizującymi całą przestrzeń wokół. Graffiti CAKES'a i INConstruct CREW zaczyna przejmować cechy i funkcje miejsc, na których dotychczas było malowane. W tym konkretnym wypadku znika więc problem pokazywania go w galeriach czy przestrzeniach komercyjnych, ponieważ dobrze zaprojektowane i wykonane obiekty wytrzymują, w odróżnieniu od klasycznego graffiti, konfrontację z zamkniętą przestrzenią.

Innym nurtem streetartu, który inspiruje się designem, typografią oraz estetyką reklamy, jest tak zwany nurt znaku. Writer wraca do samych początków graffiti, kiedy to machinalnie powtarzany setki razy podpis-tag stawał się znakiem. Jednak dzisiaj wielu autorów tego typu piktogramów jest wyedukowanych graficznie lub studiuje na uczelniach plastycznych. Swój tag uprościli, redukując formę i treść do minimum. W przestrzeni miejskiej pełnej reklam pojawienie się czarno-białych, abstrakcyjnych symboli jest swoistą antyreklamą. STAK, FOE, HONET, POCH z Francji czy członkowie SOL Crew z Holandii „produkują” swoje znaki od wielu już lat, modyfikując je nieznacznie. Mówią odbiorcom: „Tu byłem” – nic poza tym. Innym przejawem tego typu działań są bardziej zmasowane akcje, gdy wiele osób, czasem wręcz nie znających siebie nawzajem, uczestniczy w „kampanii reklamowej”, rozklejając po całym świecie plakaty, naklejki, których szablony można ściągnąć z internetu i wydrukować (między innymi akcja plakatowa OBEY GIANT). Skrajnym przykładem takich akcji jest SPACE INVADERS - Inwazja Kosmitów. Do akcji może przystąpić każdy, kto ma chęć i możliwości, by „atakować ziemian” za pomocą zrobionych z kafelków postaci z popularnej kiedyś gry komputerowej. Istnieje strona internetowa z mapą „inwazji” oraz punktacją za najbardziej prestiżowe miejsca „ataku”.

Najpopularniejszą formą postgraffiti jest powołanie do życia wymyślonej postaci, a następnie umieszczanie jej wizerunku wszędzie, gdzie to możliwe. ANDRE, FLYING FORTRESS, LONDON POLICE, KAWS, KRISPROLLS, ALEX ONE) to tylko nieliczni z całej rzeszy writerów, którzy stworzyli własne alter ego. Jest to chyba najbliższy klasycznemu graffiti nurt streetartu, bo i technika zazwyczaj ogranicza się do farb w sprayu lub naklejek, jak i często postaciom towarzyszą tagi. Najczęściej postaci mają charakter komiksowy, a ich zadaniem jest rozśmieszać i zaskakiwać. Nagłe ich pojawienie się często zmienia dotychczasowy kontekst miejsca, a element zaskoczenia widza jest w tym przypadku najistotniejszy.

Ostatnim kierunkiem postgraffiti jest ten, który oddalił się najdalej od korzeni graffiti. Jego twórcy posługują się szablonami, plakatami – technikami ogólnie przyjętymi za streetartowe, jednak ich wypowiedzi mają charakter krytyczny wobec społeczeństwa konsumpcyjnego, władzy. Jest to nurt, któremu najbliżej do krytycznej sztuki publicznej, pokazywanej chociażby w Polsce na billboardach przez Zewnętrzną Galerię „AMS”. Jedyna różnica tkwi w anonimowości writerów. Podobnie jak w sztuce publicznej ważny staje się często kontekst miejsca, w którym powstaje malunek.

BANKSY – najbardziej znany twórca z tego kręgu – wykształcił charakterystyczną technikę szablonów wieltoformatowych, które umieszcza na ulicach Londynu. Są to motywy zaczerpnięte z popkultury, wizerunki znanych postaci przekształcone w taki sposób, by te postaci piętnowały, na przykład brytyjska królowa z twarzą małpy. BANKSY w dosyć oryginalny sposób zakpił sobie z instytucji muzeum. Wniósł on do Tate Museum w Londynie własny obraz z pewnym ekologicznym przesłaniem. Zostało to odkryte dopiero, gdy klej mocujący obraz do ściany nie wytrzymał i płótno spadło. Często radykalizm postaw twórców postgraffiti sprawia, że jest ono uznawane za wandalizm i tępione przez władze wszelkimi dostępnymi środkami.

Członkowie VIM Crew z Kopenhagi powiedzieli w jednym z wywiadów, że „Jeżeli graffiti jest przestępstwem, to jest to jedyne przestępstwo, którego popełnienie kosztuje więcej pieniędzy niż przynosi zysków”.

Rzadko kiedy udaje się połączyć graffiti z legalnością wystawiania przy jednoczesnym zachowaniu jego autentyczności. W Gdańsku udało się stworzyć unikalną na skalę europejską galerię malarstwa ściennego. Od czterech lat, na betonowych filarach podtrzymujących węzeł komunikacyjny Kliniczna, powstają wyłonione w ramach konkursu murale. Autorami prac są w większości artyści z głównego obiegu sztuki, jak na przykład Grupa Twożywo, Wilhelm Sasnal, ale także ludzie zajmujący się graffiti. Prace tam powstające dotyczą głównie otaczającej nas rzeczywistości, komentując ją w zaskakujący często sposób. Brak tu jednak tego elementu zaskoczenia, który jest atrybutem graffiti i streetartu, ponieważ już wszyscy się przyzwyczaili, że na filarach powstają „obrazy”. Zazwyczaj wszelkie imprezy lub wystawy graffiti i postgraffiti, takie jak Urban Disciple lub Access Festival są organizowane we własnym gronie. Cały czas w mentalności grafficiarzy pozostaje, żeby nie ufać nikomu oprócz kolegów „po fachu”. Ponieważ estetyka graffiti została już „skonsumowana” przez masową kulturę, jedynie alternatywny obieg wystawiania gwarantuje niezależność postgraffiti. Wydawane są czasopisma poświęcone streetartowi, takie jak „WORLD SIGNS” (www.ws-mag.com) czy też „BLOODWARS”, codziennie powstają nowe prace na ulicach miast.

Ogromne zróżnicowanie form, jak i treści dzieł streetartowych nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, w jakim kierunku będzie się rozwijać „sztuka uliczna”. Jest to w niektórych przypadkach design czy architektura, czasem tylko zabawa, kiedy indziej autorzy postgraffiti sięgają po ważne dla społeczności tematy. Jednym z niewielu wspólnych mianowników są korzenie w graffiti, jakie większość autorów streetartu posiada, oraz nielegalność i bezkompromisowość autorskich działań. Próba dialogu z przestrzenią miasta, wykorzystywanie jej w nowatorski sposób stwarza nowe pole manewru writerom. Zapewne w ciągu najbliższych paru lat nadal będziemy obserwować gwałtowną eksplozję dzieł streetartowych, ale także próbę wciągnięcia postgraffiti w tryby popkultury.

Honza Zamojski

Tekst został pierwotnie opublikowany w kwartalniku „Gazeta Malarzy i Poetów” nr 2/2004

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
OSŁY NIE GĘSI
BYĆ JAK RZYMSKI ŻOŁDAK (A IMIĘ MOJE LEGION)
CZY CZASEM NIE WARTO MNIEJ (MÓWIĆ)?

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt