nr 1 (265)
z dnia 5 lutego 2011
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | wybrane artykuły | teraz o... | autorzy | archiwum
Marcin M. Bogusławski
Tekst Roguskiej próbuje wyjaśnić mechanizmy stojące za nieobecnością „pisarek w węgierskiej historii literatury”. Zdaniem Autorki na takie status quo złożyło się wiele czynników, można jednak wskazać główny z nich. Jest nim „wyjątkowo nieprzychylna pisarstwu kobiet postawa krytyki literackiej”. Źródeł owej „tradycji lekceważenia” szuka Roguska w XIX wieku, kiedy „coraz więcej pisarek zaczęło… przenosić się do Pesztu, miasta wydawnictw i redakcji czasopism” [„Tekstualia” nr 4 (23) 2010].
Marta Cuber
Figura humanisty odgrodzonego od świata murem książek (w wersji soft Głowińskiego) lub siedzącego na ich stertach niczym bohaterka Fraglesów Wiedźma Ple-Ple na górze śmieci (wersja hard Marii Janion) powraca nawet w takich nieoczekiwanych miejscach jak wspomnieniowa biografia Ryszarda Kapuścińskiego, napisana przez Jarosława Mikołajewskiego. W Sentymentalnym portrecie… reportera wśród serii zdjęć z jego gabinetu (oczywiście także przeładowanego książkami) znalazła się szczególna fotografia podpierającej strop belki (gabinet znajduje się na poddaszu) z przyczepioną do niej kartką ze słowami Pliniusza Młodszego: Nulla dies sine Linea.
Ksymena Filipowicz-Tokarska
Tekst literacki w rękach zbliżonych światopoglądowo postaci może być wykorzystywany do zupełnie innych celów. Na użytek artykułu relacje zachodzące pomiędzy literaturą i konkretną krytyczką feministyczną nazwano strategią ja – tekst – świat (Kinga Dunin), strategią ja – tekst – świat – ja (Kazimiera Szczuka) i świat – tekst – ja (Inga Iwasiów). Projekty te mają wiele wspólnego z typami artysty: zaangażowanego, ekstrawertyka i tworzącego przede wszystkim dla siebie, dla własnej przyjemności. Wbrew powszechnej opinii krytyka literacka spod znaku feminizmu nie jest monotematyczna i nie cechuje jej jednorodna retoryka.
Grzegorz Tomicki
Sprawa kultury cokolwiek się zatem przy okazji wyjaśnia. Legniczanie to ludek pragmatyczny w starym, dobrym stylu: najpierw baza, potem – ewentualnie – nadbudowa. Czyli – ujmując rzecz w terminach medycznych – najpierw operacja plastyczna, a potem zajmiemy się organami wewnętrznymi. Tak to w każdym razie wygląda z perspektywy Wrocławia.
Do rozważenia pozostaje jeszcze jedna ewentualność. Taka mianowicie, żem w ciemię bity i nic się na ekonomii – a nawet, co gorsza, oikonomii – kultury nie rozumiem.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt