Witryna Czasopism.pl

nr 22 (248)
z dnia 20 listopada 2009
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

AUTOR SZUKA TYTUŁU

Należę do straconego pokolenia. Moje pokolenie spisano na straty między innymi z powodu braku testów kompetencyjnych w szkole średniej. Żadni doradcy zawodowi nie przyszli do nas, nie przyjrzeli się naszym zdolnościom i nie doradzili, kim powinniśmy zostać w przyszłości. Stąd też tak wiele pomyłek. Oczywiście, ze szczegółami mogę mówić jedynie o sobie. Przez wiele lat szukałem odpowiedzi na pytanie, jaki jest mój wymarzony zawód. Odkryłem to dopiero na studiach, czytając w „Gazecie Wyborczej” artykuł o wyborach władz w SLD zatytułowany [za znaną piosenką Püdelsów pt. Wolność słowa (jedzie wózek)]: Stronnictwo zaś wiernie popiera Jaskiernię. Otóż chciałbym wymyślać tytuły artykułów.


Swoje marzenie mógłbym zrealizować, współpracując z „Lampą”. W numerze wrześniowym z tego roku moją uwagę przykuły tytuły dwóch artykułów pióra Łukasza Saturczaka. Śmiem przypuszczać, że recenzent „Lampy” to szczęśliwe dziecko postpunka. Recenzję książki Marty Syrwid Zaplecze (W.A.B., Warszawa 2009) nazwał – za legendarnym zespołem Joy Division – She's lost control. O książce Rawi Hage'a W co grał De Niro (tłum. Agnieszka Lakatos, PIW, Warszawa 2009) pisze w artykule pt. Chcę być nielegalny!, odsyłając nas do piosenki łódzkiego zespołu Cool Kids Of Death Nielegalny, w refrenie której Krzysztof Ostrowski 8 razy wykrzykuje „chcę być nielegalny!”. W tym samym numerze miesięcznika Kazimierz Bolesław Malinowski, recenzując książkę Alefa Sterna Pola laska, czyli upadek czwartej kości pospolitej rzeczy (Anagram, Warszawa 2009), udaje się w rejony muzyki spokojniejszej i wyciszonej. A mianowicie, zadaje pytanie znane nam już dzięki piosence Republiki (wzbogacone cytatem z Tomasza Lisa): Co z tą Polską? Nie pytaj o Polskę. Ale prawdziwy wysyp tytułów zaczerpniętych z muzycznej popkultury przynosi dopiero nowa, listopadowa „Lampa”.


Pozwolą Państwo, że ograniczę się do tytułów najbardziej oczywistych, łatwych do rozszyfrowania już na pierwszy rzut oka. Tak niewątpliwie jest w przypadku recenzji płyty Dub out of Poland – part 3 (Antena Krzyku & Open Sources, 2009). Piotr Kowalczyk bez entuzjazmu – zresztą zupełnie słusznie – pisze: „Nie znalazłem na tej podwójnej składance ani jednego utworu, który spełniałby kryteria (muzyki należącej do tego gatunku – Ł.G.). Widzę za to bezsens podczepiania się pod modny aktualnie nurt, bo zawód czujnego słuchacza jest potem ogromny”. Swój tekst tytułuje W Babilonie ściema, uważnego czytelnika odsyłając do piosenki zespoły Kury Nie mam jaj, w której Tymon Tymański przekonuje: „W Babilonie zdrada, każą nosić jaja,/ a jaja podnoszą emocje i wywołują wojny”.


Nie sposób mówić o komiksie, nie odwołując się do szerokiego kontekstu kultury popularnej. Przemysław Zawrotny w tekście Jesień to pora emigrantów przybliża nam polskie komiksy, które ukazały się właśnie na jesieni tego roku. Swego czasu zespół Róże Europy w piosence o tym samym tytule rysował apetyczne obrazy: „Czy pamiętasz jak pachną dziewczęta jesienią/ Kiedy szykują warzywne sałatki/ Fantazyjnie przyrządzając królicze mięso/ Z migdałami i cebulą i z tartym czosnkiem/ Tak jak kiedyś Ty teraz oni/ Ruszą nasi przyjaciele może tylko znajomi/ Szukając idei, która coś zmieni/ Pełni wiary że los ich się odmieni”. Cóż, niestety, najnowszy komiks Jeana Dufaux i Grzegorza Rosińskiego pt. Skarga Utraconych Ziem (tłum. W. Birek, Egmont, Warszawa 2009) nie wygląda już tak smacznie. Recenzent twierdzi, że zawodzi scenariusz. „Możemy nacieszyć oczy znakomicie skomponowanymi planszami oraz świetnymi tłami i krajobrazami. To one najczęściej decydują o sukcesie komiksów Rosińskiego, bo tworzą klimat. Za pomocą pełnego, żywego i barwnego świata opowieści przedstawionego na rysunkach, artysta potrafi niekiedy przykryć mankamenty i prostotę scenariusza” – zauważa Zawrotny.


Paweł Gołoburda – jak przystało na recenzenta o porządnym humanistycznym wykształceniu – sięga do klasyki. I to nie byle jakiej, bo do samego Wyspiańskiego. Jego tytuł Polska właśnie przywołuje rozmowę Panny Młodej i Poety z Wesela, zaś sama recenzja dotyczy książki Miasto Odorków gwiazdy olkuskiej żurnalistyki, Olgierda Dziechciarza (Amea, Kraków 2009). Tekst Gołoburdy przeczytałem z wyjątkową uwagą, gdyż olkuski autor wyróżnił mnie w jakimś odległym, lokalnym literackim konkursie. Omawiany zbiór opowiadań Dziechciarza to pastisz na polityczne i społeczne życie powiatu olkuskiego, według Gołoburdy zbyt ugładzony. Skąd Gołoburda wie, że w powiecie olkuskim sprawy mają się jeszcze gorzej, niż to przestawił w swej książce autor Miasta Odorków? Czyżby recenzent dysponował jakimiś kwitami na tamtejszą klasę polityczną?


W listopadowej „Lampie” publikuje także Łukasz Saturczak, którego postpunkowe tytuły z numeru wrześniowego omawiałem na początku tekstu. Tym razem na warsztat bierze najnowszą książkę Jerzego Sosnowskiego Instalacja Idziego (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009), a więc autora poważanego (nie jest to młoda Marta Syrwid, ale stateczny i uznany publicysta, prozaik i dziennikarz), zbliżającego się do tematyki transcendentalnej; nic więc dziwnego, że Saturczak, szukając tytułu na swoją recenzję, spogląda w rejony melancholijne. Wybór pada na Trudno nie wierzyć w nic – przejmującą balladę zespołu Raz, Dwa, Trzy. Jak wynika z recenzji, książka Sosnowskiego jest dobra, choć autor tu i ówdzie niebezpiecznie ociera się o New Age. „To ważny głos we współczesnym dyskursie na tematy najważniejsze. To manifest głoszący hasło typu: Jeżeli wydaje ci się, że masz stuprocentową rację, na pewno jesteś szalony” – tak najnowszą powieść Sosnowskiego podsumowuje Łukasz Saturczak.


Na ostatnich stronach „Lampy” znajdziemy informację o inauguracji Muzeum Witolda Gombrowicza we wsi Wesoła koło Radomia. Pod zdjęciami, które przedstawiają imprezę inauguracyjną, podpisali się wspominani już Saturczak i Gołoburda, być może także oni odpowiedzialni są za tytuł: Schody – ja, hall – ja, salon – ja, pokoje – ja, który przypomina znany fragment z Dziennika Gombrowicza: „Poniedziałek: Ja. Wtorek: Ja. Środa: Ja. Czwartek: Ja”.


Na koniec zwierzę się z własnej porażki. Do listopadowej „Lampy” nie zdążyłem z recenzją Leż, bestio! Jiří Kratochvila (Atut, Wrocław 2009). To książka jednego z najpopularniejszych czeskich pisarzy współczesnych, laureata prestiżowej czeskiej nagrody literackiej Magnesia Litera (odpowiednik naszej Nike). Leż, bestio! jest swego rodzaju spowiedzią przed czytelnikiem nad wyraz zdolnego, oczytanego, elokwentnego trzynastolatka, który znalazł się w samym środku komunistycznej dystopii. Recenzję zatytułowałem – za znaną piosenką She loves Dostojewsky T.Love – Mówi: Dostojewski, Raskolnikow, rewolucja. Do listopadowej „Lampy” ten tytuł pasowałby jak ulał.

Łukasz Grzesiczak

Omawiane pisma: „Lampa”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
NIEWYPLUTE NIEDOPAŁKI,
CZYLI KŁOPOTY Z ELIOTEM
CO ZA TYGRYS? CZYLI RUBRYKA DWUDZIESTOLATKÓW
KRYTYKA PAPIEŻA, CZESKI HUMOR I LICZNE GATUNKI PSÓW

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt