nr 22 (248)
z dnia 20 listopada 2009
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | teraz o... | autorzy | archiwum
Marta Lupa
Magda Heydel w recenzji tomu Biały Tygrys konstatuje, iż brak tam jednego z bardzo istotnych wierszy poety, tzn. Welsh Landscape. Co ciekawe, „Literatura na Świecie” (7-8/2009) również pomija ten wiersz. Zabrakło także poezji Dylana Thomasa. Nie podejrzewam redaktorów o niedopatrzenie w tej kwestii. Decyzje dotyczące wyboru poszczególnych tekstów pokazują raczej, iż – opracowując walijski numer – przewrotnie odeszli oni od kanonu i sięgnęli nieco głębiej, do Walii polskiemu czytelnikowi niemal nieznanej i mało dostępnej. Co więcej, pokazali jej pełen koloryt.
Marcin M. Bogusławski
Listopad jest miesiącem szczególnie trudnym dla redakcji czasopism. W naturalny sposób narzuca bowiem tematy związane z przemijaniem, śmiercią, pamięcią, a więc z tym, co trudno jest zamknąć w medium języka, ale i o czym trudno powiedzieć coś nowego. Szczęśliwie problemów tych uniknęła listopadowa „Odra” (nr 11/2009). Stało się tak zapewne dlatego, że poddano w niej dekonstrukcji podstawową ideę wiązaną z przemijaniem – ideę cezury, przełomu. Autorzy numeru pokazują, że nic nigdy nie kończy się definitywnie, bez względu na to, jak efektownie cezury wyglądają w podręcznikach historii.
Łukasz Grzesiczak
W tym samym wrześniowym numerze miesięcznika Kazimierz Bolesław Malinowski, recenzując książkę Alefa Sterna Pola laska, czyli upadek czwartej kości pospolitej rzeczy (Anagram, Warszawa 2009), udaje się w rejony muzyki spokojniejszej i wyciszonej. A mianowicie, zadaje pytanie znane nam już dzięki piosence Republiki (wzbogacone cytatem z Tomasza Lisa): Co z tą Polską? Nie pytaj o Polskę. Ale prawdziwy wysyp tytułów zaczerpniętych z muzycznej popkultury przynosi dopiero nowa, listopadowa „Lampa”.
M.K.E. Baczewski
Ekologia głęboka i pragmatyczna? Alterglobalizm? Moherowe Czarczafy? Women's Lib? Ruch Obrony Zwierząt? Wegetarianie? Jeśli przyjrzymy się wędrówce radykalnych idei przez krajobraz współczesnego świata, dojdziemy do wniosku, że ruchy postępowe sprawdzają się znakomicie… jako źródło utrzymania. Innymi słowy, interesuje mnie zagadkowy moment apostazji, kiedy to Ruch Swobodnej Migracji Ślimaków odwołuje swoich emisariuszy ze Svalbardu, a zaoszczędzone w ten sposób kapitały kieruje na budowę Centrum Wypędzeń. Czy cyrograf nie stał się jednym z dokumentów funkcjonujących w oficjalnym obiegu gospodarczym?
Grzegorz Tomicki
Lejeune przywołuje cudownie prostolinijną i jednocześnie nieoczekiwanie metaforyczną definicję Larousse’a z 1866 roku, wedle której autobiografia to „życie jednostki napisane przez nią samą”. Czyż bowiem nasze życia nie są rzeczywiście opowieściami, narracjami, które snujemy na swój własny temat (autobiografie), lub które inni snują o nas (biografie – ma się rozumieć, nieautoryzowane), nie tylko przy tym w formie spisanej, czy choćby wypowiedzianej, ale i „jedynie” pomyślanej, a może nawet realizowanej „wyłącznie” w konkretnym, codziennym działaniu, we wszystkich formach naszej aktywności?
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt