nr 8 (234)
z dnia 20 kwietnia 2009
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Nawet ci najbardziej sceptycznie nastawieni do religii muszą przyznać, że towarzyszy nam obecnie wzrost zainteresowania sprawami religijnymi. W kulturze na nowo odnajdują swe miejsce zarówno „klasyczne” monoteizmy, jak i religie pierwotne czy prądy wiązane z New Age. Licznym wariacjom i kombinacjom podlegają wątki określające niegdyś judaizm i chrześcijaństwo. Szerzy się także nowy rodzaj sacrum, związany z ponowoczesną przestrzenią świętości – hipermarketami, markowymi towarami, modnymi gadżetami etc. Zjawiska te generują liczne problemy teoretyczne (np. status sekularyzacji, boskości, związków boskości z religią, antropocentryzm religijny itd.), podejmowane i komentowane przez specjalistów od teologii, filozofii czy etnologii.
W dyskusję na temat religii i teologii włączyła się również redakcja „Czasu Kultury”, oferując czytelnikom tom zatytułowany „Kryptoteologia?” (nr 1/2009). Termin „kryptoteologia” wprowadziła do polskiej refleksji Agata Bielik-Robson, chcąc pokazać, że „u podstaw każdego, najbardziej nawet zsekularyzowanego myślenia” leży „ukryty wybór natury teologicznej” (cytuję za: Myśl postsekularna, czyli teologia pod stołem). W planie ogólnym redaktorzy czasopisma proponują zatem refleksję nad podstawami naszej kultury, nad regułami myślenia o świecie i postępowania, nad statusem tego, co boskie (odesłać tu trzeba zwłaszcza do eseju Elżbiety Winieckiej pt. „Śmierć Boga” według Jeana-Luca Mariona). W perspektywie szczegółowej zaś zachęcają do zastanowienia nad statusem i funkcją języka, zarówno tego, jakim posługujemy się na co dzień (w kontekście katechezy pisze o tym Justyna Zimna w szkicu Język teologii. Lektorat dla początkujących), jak i języka poetyckiego (mam tu na myśli tekst Michała Larka Nie-boska gramatyka. O tomiku Jerzego Jarniewicza „Rozmowa będzie możliwa”).
Zamieszczone w „Czasie Kultury” teksty nie składają się na spójną diagnozę dotyczącą miejsca teologii oraz religii we współczesnej kulturze. Tworzą raczej kalejdoskop perspektyw, w jakich religia i teologia są widziane. Nie zawsze wiadomo również, do czego odnoszą się prezentowane analizy. Dobrym przykładem jest tu artykuł Justyny Zimnej. Nie dość, że Autorka utożsamia w nim teologię z religią, to jeszcze zakłada, że istnieje tylko jedna teologia katolicka i skorelowany z nią język teologicznego opisu. Prawdę powiedziawszy, metodologiczną trzeźwość zachowują bodaj tylko wspomniana już Bielik-Robson i Adam Lipszyc (esej pt. Mesjasz z domu Balaka), którzy konsekwentnie dookreślają używane przez siebie kategorie i dbają o klarowność wywodu. To ich teksty, uzupełnione o ciekawą analizę Larka, przesądzają o tym, że „Czas Kultury” warto mieć na swojej półce.
***
Lipszyc przybliża czytelnikom postać Szmuela Jozefa Agnona, pisarza żydowskiego urodzonego w Buczaczu, a działającego w Palestynie. Twórczość Agnona oparta jest o figurę aguny, czyli – jak pisze Lipszyc – „osobliwego stanu zniewolenia. »Aguną« jest mianowicie kobieta, której mąż zniknął czy zginął, nie dając jej listu rozwodowego. Jeżeli nie ma wiarygodnych świadectw, że mąż nie żyje, wówczas kobieta pozostaje przykuta do nieobecnego małżonka i nie może być uznana za wolną”. Jak przekonuje Lipszyc, figura aguny służy Agnonowi do opisania relacji łączących Boga i współczesnego człowieka. Relacji opuszczenia, bowiem „człowiek współczesny jest aguną”, pozbawioną wiarygodnych świadectw śmierci Boga, a więc do Niego przywiązaną, pozbawioną jakiegokolwiek pola manewru. Ta wstrząsająca diagnoza znajduje swe jeszcze bardziej wstrząsające rozwinięcie w powieściach Agnona, których wątki analizuje drobiazgowo Lipszyc. Jakże prosta wydaje się w świetle aguny nietzscheańska wizja „śmierci Boga”, jak naiwne wydają się analizy Mariona, który tę „śmierć Boga” uznał za rękojmię boskiego istnienia! Zaiste, artykuł Lipszyca, następujący bezpośrednio po poświęconemu Marionowi opracowaniu Winieckiej, działa niczym wylany na głowę kubeł zimnej wody.
Larek z kolei poddaje analizie wybrane wiersze Jerzego Jarniewicza. Stara się przy tym pokazać, że antymetafizyczne nastawienie poety budowane jest w oparciu o dialog z religią i językiem teologii. Interesujący jest przy tym fakt, że Jarniewicz – podobnie jak Agnon – eksploatuje przede wszystkim te wątki teologii, które mówią o Bogu ukrytym. Pozwala to Jarniewiczowi na wyciągnięcie radykalnych wniosków. Larek pisze, iż Bóg uzyskuje w jego poezji „status nieludzkiej pustki, ekstremalnej nicości” pozbawionej jakichkolwiek atrybutów, wiara zaś staje się „aktem mowy”, „działalnością werbalną”, „sztuką retoryczną”. Skoro tak, to warunkiem myślenia o Bogu jest zaufanie do języka; zaufanie, jak zauważa Larek, utracone. Stąd paraliż współczesnego myślenia o Bogu, być może stąd odejście poezji Jarniewicza od wątków teologicznych. (Ciekawe, co pokazałaby analiza krytycznoliterackich prac Jarniewicza. W trakcie lektury eseju Larka co i rusz przychodziła mi bowiem do głowy książeczka, jaką Jarniewicz poświęcił Philipowi Larkinowi. Kto wie, może właśnie tam szukać należy wyrugowanych z poezji wątków teologicznych?).
Teksty Lipszyca i Larka czynią wiarygodną tezę Bielik-Robson, w myśl której każde myślenie uwikłane jest w „prymarny horyzont teologiczny”. Warto jednak zauważyć, że filozofka rozumie „teologię” bardzo szeroko, jako refleksję obejmującą wszystko to, co dotyczy ostatecznych trosk człowieka, wśród nich przede wszystkim śmierć i nieprzystosowanie człowieka do świata. Stąd rozumie ona religię jako próbę zniwelowania tego niedopasowania i oswojenia śmierci bądź na drodze „mesjańskiego pragnienia rzeczywistości będącej »inaczej«”, bądź na drodze powrotu człowieka do pierwotnej jedności z bytem. Bielik-Robson sugeruje, że żadnemu z systemów filozoficznych nie udało się uciec od pytań o śmierć i życie, o sens niedopasowania do świata, o zamknięcie w kręgu bytu. Dlatego należy wreszcie postawić filozofię w krzyżowym ogniu pytań religijnych i zmusić ją do „odsłonięcia jej niejawnych przesłanek eschatologicznych”, a więc do odsłonięcia leżącego u jej podstaw „boga ukrytego”.
***
Teksty zamieszczone w „Czasie Kultury” uprzytamniają, że nie da się powiedzieć, czym dla współczesnego człowieka jest Bóg, religia czy teologia. Pokazują jednak coś istotnego: o ile współczesna kultura przechowuje u swych podstaw „Boga ukrytego”, o tyle człowiek wciąż i na własną rękę może konfrontować się z ważnymi a zagadkowymi elementami swojego życia, może się dookreślać. Pobudzają też do zapytania o to, czy możliwa jest kultura nieoparta o kryptoteologię i czy takiej kultury naprawdę potrzebujemy? Szczęśliwie żaden z tekstów nie wyręcza nas w udzieleniu na nie odpowiedzi.
Omawiane pisma: „Czas Kultury”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt