Witryna Czasopism.pl

nr 18 (220)
z dnia 20 września 2008
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

ZASOBY OSOBLIWOŚCI

Czytanie artykułów, notek i książek o tzw. „osobliwościach” zawsze wprawia mnie w dobry nastrój. Myślę w takich chwilach, że Don Kichot miał i ma wiele mentalnych klonów. Przypomina mi się w tym kontekście historia dwóch łódzkich językoznawców, którzy zrekonstruowali język praindoeuropejski, ale na tym nie poprzestali. Zaczęli do siebie pisać listy w tym języku, potem poszli jeszcze dalej, tzn. ogłosili się kapłanami prasłowiańskiej religii. Z moich wiadomości wynika, że mają nawet grono wyznawców… Pasja czasem przybiera dość „osobliwe” kształty.

Sierpniowy numer pisma „Zabytki Heritage” (8/2008), który chciałabym w „Witrynie” przypomnieć, wypełniony jest przedziwnymi historiami, sprawiającymi wrażenie nieco pomiętych od długiego leżenia w szufladzie. Czytanie ich sprawiło mi ogromną przyjemność.


MACIMOWA


Macimowa to według Stanisława Szukalskiego matka wszystkich języków starożytnych: dialektów sumeryjsko-babilońskich, egipskich, hinduskich, irańskich, mongolskich, chińskich, używanych przez Maorysów, Inków, Majów itd. A co najciekawsze, ten prajęzyk wywodzi się z Małopolski! Postać oryginała, który prezentuje tę prowokacyjną tezę, przybliża nam Krzysztof Zięba w artykule Aztecki Mickiewicz, czyli rzecz o Stanisławie Szukalskim. Zastanawiam się, czy „osobliwość” nie zaczyna się właśnie w momencie przybrania własnego języka, tak by jak najbardziej ograniczyć dostęp do siebie i zagnieździć się na marginesie wszelkich zjawisk kulturalnych. Byłaby to na pewno wspólna cecha łódzkich kapłanów i Stacha z Warty.

Ów Stach żył w międzywojniu, był kontrowersyjnym rzeźbiarzem i artystą. Niewiele wiadomo o jego rodzinie; trudno też ocenić, które ze znanych historii są prawdziwe. Jego pradziad-archiwista zginął ponoć uderzony książką spadającą z wysokiej półki, dziadek natomiast – obdarzony silnym charakterem – sam uciął sobie nogę zakażoną gangreną. Ojciec po burzliwych przygodach w Brazylii i Afryce osiadł w Chicago – dzięki temu młody Stach miał szansę zaprezentować swój nietuzinkowy talent na Art Institute, a dopiero potem przeniósł się do Krakowa, aby tam szokować swoimi pracami. Do artykułu dołączone są zdjęcia jego rzeźb: Mickiewicz ustawiony na formach kojarzących się z religiami Ameryki Południowej, Piłsudski dający połączenie socrealizmu z bajkową wyobraźnią, nie mówiąc o Janie Pawle II, który przedstawiony jest jako nagi gryf.

Stanisław Szukalski przedstawiony został jako charyzmatyczna postać, gromadząca wokół siebie oddanych zwolenników, którzy nazwali się Szczepem Szukalczyków Herbu Rogate Serce. Byli to głównie studenci krakowskiej akademii, popierający słowianofilskie poglądy mistrza. Przybierali również nowe, „bardziej słowiańskie” imiona, np: Marzyn z Krzeszowic (Marian) Konarski, Pracowit z Ryglic (Wacław) Boratyński, Ziemin z Księża (Stefan) Żechowski.

Koncepcja „macimowy” zrodziła się po tym, jak Stach usłyszał nazwy duńskich miast i uznał ich brzmienie za zdradzające słowiański źródłosłów. Wieloletnia lektura map i atlasów skłoniła go do napisania nieskromnie brzmiącego dzieła Należy mi się cały świat. W kalifornijskim Sylmar działa fundacja Archives Szukalski, która dąży do zebrania wszystkich prac artysty. Jednym z jego sławniejszych fanów jest Leonardo DiCaprio.


MAŚĆ NA LATANIE


Czarownice wypadają blado pod względem „osobliwości”, to temat ostatnio modny, dumnie podnoszony w rozmowach przez feministki; także w czasopismach dla dojrzałych kobiet też od czasu do czasu wypada opisać stowarzyszenie, które korzysta z pradawnej mądrości średniowiecza i wczesnej nowożytności. Tymczasem Agnieszka Krzemińska w Tajemnicach czarowania najpierw obala mit, jakoby podczas inkwizycji stracono niewyobrażalne ilości kobiet oskarżonych o konszachty z diabłem (mówiono o dziesiątkach tysięcy osób). Ciekawy wydaje się „przekrój społeczny” środowiska czarownic, jeśli można tak to określić... Najczęściej były to osoby odrzucone przez społeczeństwo, niezwykle brzydkie lub piękne, samotne matki, kaleki, wdowy, które popełniły mezalians. Kobiety te musiały wykazać się sprytem, aby przetrwać, dlatego też uczyły się swego specyficznego rzemiosła.

Kościół zwalczał je, ponieważ stanowiły konkurencję dla medyków wywodzących się spośród księży oraz dlatego, że stosowane przez nie praktyki, które miały pomóc w uleczeniu chorego, wywodziły się z pogaństwa. Ponadto czarownice pomagały kobietom w pozbyciu się niechcianej ciąży, wywołując poronienia; wiedziały też, która roślina powoduje krwawienie, co przydawało się tym, które przedwcześnie straciły dziewictwo – wystarczyło spożyć przed nocą poślubną miksturę z krwawnika…

Dla mnie najbardziej osobliwy w artykule Krzemińskiej jest fakt, że podobno czarownice chwaliły się swoimi nieziemskimi przeżyciami (np. zdolnością latania), gdyż maści, którymi się nacierały, wywoływały psychofizyczne wrażenia złudnej rozkoszy, unoszenia się, halucynacji i podniecenia. Możemy nawet dowiedzieć się, jakie były składniki takiej maści: tłuszcz dziecka, akonit, psianka, seler, sadza, liść topoli, krew nietoperza i oliwa.


MACHINA TYTONIOWA


A co niesamowitego może być w tytoniu? Jeśli weźmiemy pod uwagę mnożące się zakazy palenia w miejscach publicznych oraz rosnące ceny papierosów, okaże się, że jesteśmy na dobrej drodze do zrobienia z palenia specjału dla dziwaków, chociaż na razie trudno w to uwierzyć. Tak samo, jak trudno uwierzyć w to, że dym tytoniowy używany był do ratowania topielców. Dowiedzieć można się o tym z artykułu Machina tytoniowa Dariusza Łukasiewicza. Przyznam, że byłam zszokowana sposobem, w jaki tytoń miał ratować życie. Otóż trzeba było go wdmuchiwać, jeśli nie przez usta, to przy pomocy specjalnej „machiny tytoniowej” – w odbyt. Gdy ktoś akurat nie miał jej przy sobie, powinien „wziąć fajkę i namoczywszy koniec cybucha w oleju, wetknąć w zadek chorego, drugi koniec bierze człowiek w usta i wdmuchuje tam dym z innej lulki” (cytat z Obwieszczenia dla informacji o prędkim ratowaniu osób w nieszczęście popadłych, AGAD).

Tytoń upowszechnił się w Europie w XVIII wieku, a przybył ze świata tzw. Orientu; w Polsce długo importowano go z Turcji. Odgrywał ważną rolę w kontaktach społecznych (o tabakierze księdza Robaka przeczytamy u Mickiewicza). U Denisa Diderota, jak pisze autor artykułu, znajdujemy informację, że tabakiera była częścią wizerunku „pana”, poza zegarkiem i niewolnikiem. W XIX wieku tabakiera ustąpiła miejsca cygarom, a potem papierosom. Być może znakiem przyszłości będą pastylki, plastry okołonikotynowe...


OSOBLIWOŚCI PIOTRA I WIELKIEGO


Na koniec wymienię osobliwości, jakie zgromadził car Rosji, Piotr I Wielki – warte są przytoczenia (artykuł Kunstkamera Piotra I Wielkiego). Władca zafascynowany Zachodem założył Kunstkamerę, obecnie Muzeum Antropologii i Etnografii imienia Piotra Wielkiego, nawiązującą nazwą do niemieckiego Kunstkammer. Podczas podróży po Europie wydał fortunę na książki, mapy, przyrządy pomiarowe, rzadkie okazy anatomiczne i zoologiczne, dzięki którym stworzył podwaliny kolekcji. Z Francji przywiózł ze sobą olbrzyma Nicholasa Bourgeois'a, który stał się jego osobistym lokajem. Aby pomieścić eksponaty, przygotowano specjalny budynek. Największą część muzeum zajmowały makabryczne preparaty anatomiczne. Car wydał rozporządzenie, aby każdy, kto znajdzie jakąś anomalię w przyrodzie, czy to zwierzę, czy człowieka, przywiózł ją do muzeum (oczywiście, dostając za to nagrodę; za ukrywanie „dziwolągów” groziła kara). Psy z kilkoma językami, olbrzymy i karły natychmiast zaczęły spływać do Petersburga, tworząc wyjątkową kolekcję.

Niecodziennych historii było w wakacyjnym wydaniu magazynu „Zabytki Heritage” znacznie więcej. Nie wszystkie mogę przytoczyć, dlatego gorąco polecam lekturę całości, nie będzie to czas stracony.

Magdalena Galas

Omówienie czasopisma: „Zabytki Heritage”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
LOKALNI
KONIEC TEORII I TEORIA KOŃCA
Patron – mistrz – nauczyciel?

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt