nr 9 (211)
z dnia 5 maja 2008
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
By móc wyjaśnić, dlaczego „Zeszyty Komiksowe” są tak ważnym czasopismem poświęconym historyjkom obrazkowym, należy przywołać nieco szerszy kontekst, jakim jest najnowsza historia komiksu i rynku komiksowego w Polsce oraz specyfika środowiska rodzimych miłośników gatunku. Po upadku czasopism młodzieżowych wywodzących się z PRL-u i pojawieniu się wielu nowych wydawnictw publikujących zagraniczne albumy komiksowe, a następnie po szybkim załamaniu się tego segmentu rynku, komiks w Polsce upadł. Owszem, pojawiały się zeszyty z amerykańskim mainstreamem (superbohaterowie w trykotach) oraz pisma skierowane do dzieci („Kaczor Donald”), jednak krajowi autorzy nie mieli zbyt wielu możliwości na prezentowanie swojej twórczości. Stworzenie kompletnego, pełnometrażowego albumu, gdy nie ma się z tego żadnych zysków ani perspektyw na publikację w wydawnictwie (nie zapominajmy o tym, jak ogromne nakłady pracy wiążą się z tego typu przedsięwzięciem) okazało się w tamtym okresie w większości przypadków niemożliwe, komiksiarze skupili się więc na tworzeniu krótkich historii, które publikowane były w niezależnych, niskonakładowych, często ukazujących się całkowicie nieoficjalnie magazynach. Środowisko twórców i fascynatów było wąskie, dlatego pojawiającą się w pismach branżową publicystykę kierowano do wyspecjalizowanego odbiorcy – takiego samego fascynata, jak autorzy tekstów. Nie sposób przecenić wkładu w obecny kształt rynku takich magazynów, jak „Aqq”, „KKK”, nieco późniejszych pism, jak „Produkt” i „Arena Komiks”, a także undergroundowych zinów, jak „Ziniol” czy „KGB. To tam prezentowano sylwetki i twórczość autorów obecnie wydawanych na naszym rynku. To tam swe pierwsze kroki stawiało wielu młodych twórców docenianych obecnie w kraju i za granicą. Ale gdy polski rynek komiksowy zaczął odżywać i coraz więcej wydawnictw rozpoczęło publikację pełnometrażowych albumów, okazało się, że zabrakło miejsca dla magazynów. Zwłaszcza tych z przewagą publicystyki. Jednocześnie internet zaczął wypierać papierowe pisma, oferując za darmo praktycznie te same treści. Dlatego większość tytułów została zamknięta, a publicyści przenieśli się do sieci. Wciąż jednak słychać było głosy, że brakuje papierowego pisma, nastawionego na rzetelną, paranaukową publicystykę. W odpowiedzi na te głosy powstały „Zeszyty Komiksowe”.
Redaktorem naczelnym „Zeszytów Komiksowych” jest Michał „Błażej” Błażejczyk, znawca komiksu mieszkający na stałe w Kanadzie. Przez szereg lat współpracował z takimi internetowymi magazynami, jak „Esensja” czy „KZ”, tworzył też własną stronę „Lagafium” (która później przekształciła się w oficjalną stronę „Zeszytów” – www.zeszytykomiksowe.org), jednak zmęczony formułą „internetowego pisania” postanowił rozpocząć nowy projekt. I tak właśnie powstały „Zeszyty” – niskonakładowy, papierowy magazyn publicystyczny, proponujący czytelnikowi coś pośredniego pomiędzy luźniejszym stylem, prezentowanym przez autorów tekstów internetowych, a bardziej naukowym, charakterystycznym dla autorów znanych z antologii referatów łódzkich sympozjów komiksologicznych. Należy nadmienić, że każdy z numerów pisma ma swój temat przewodni. Pierwszy numer (marzec 2004) traktował o komiksowych antybohaterach. Drugi (październik 2004) skupiał się na (polskiej) rzeczywistości w (polskich) komiksach; trzeci, który ukazał się w marcu 2005, poświęcony został szeroko pojętemu tematowi kobiet w komiksie. Numer czwarty ze stycznia 2006 związany był z zagadnieniami z zakresu historii komiksu polskiego (temat: „Komiks przed wojną”), piąty (październik 2006) poświęcono polskiej komiksologii i rodzimym badaczom komiksu. Szósty, który ukazał się w marcu 2007, był numerem monograficznym poświęconym Krzysztofowi Gawronkiewiczowi, natomiast siódmy, z końca 2007 r., połączono z jubileuszami serii: Tytus, Romek i A'Tomek Henryka Jerzego Chmielewskiego (minęło 50 lat od debiutu komiksu na łamach „Świata Młodych”), z ćwierćwieczem od zamknięcia serii Kapitan Żbik, którą tworzył m.in. Jerzy Wróblewski (w „Zeszytach” poświęcono mu długi i ciekawy tekst) oraz pół wieku od momentu powstania pisma „Przygoda”, w którym publikowano także wiele komiksów.
Oczywiście, oprócz tekstów wpisujących się w główną tematykę danego numeru, „Zeszyty” mają kilka stałych rubryk, takich jak dział recenzji czy spis powszechny nowych polskich komiksów, dokonywany przez Tomasza Kontnego. Dodatkowym smaczkiem są komiksy publikowane w „Zeszytach”. Na łamach pisma pojawiają się zarówno historie stworzone na konkretny temat przewodni, jak i przedruki archiwalnych dzieł (w przypadku numerów historycznych) oraz prezentacje niepublikowanych dotąd ilustracji i komiksów (tak było w przypadku numeru monograficznego o Gawronkiewiczu).
Najnowszy, siódmy numer (7/2007) to kawał solidnej roboty zarówno ze strony publicystów, jak i redaktora prowadzącego. Interesujące i niezmiernie cenne są takie teksty, jak: Tytus w prasie. Bibliografia z komentarzem Leszka Kaczanowskiego, Rysuję więc jestem. Rzecz o Jerzym Wróblewskim Macieja Jasińskiego czy Tor z przygodami. 50 lat „Przygody” Adama Ruska. Przekrojowe artykuły pełne ciekawych informacji, zestawione z prezentowanymi archiwalnymi planszami leciwych historyjek obrazkowych mogą stać się interesującą wycieczką w przeszłość polskiego komiksu. Autorzy tekstów, przybliżając konkretne komiksy, twórców i redaktorów, przybliżają także realia życia w socjalistycznej Polsce oraz problemy, z którymi nieustannie borykali się twórcy komiksów, traktowanych jako gatunek niższego sortu, a jednak zdobywających ogromną popularność. Młodsi czytelnicy pewnie poczują się zaskoczeni, gdy dowiedzą się z „Zeszytów”, ile zachodu kosztowało kiedyś tworzenie i publikowanie komiksów: gdy twórcy zmuszeni byli dostosowywać swe opowieści do linii partii, wypełniać je treściami propagandowymi i dydaktycznymi, wreszcie liczyć, że przełknie to cenzura. Dzisiaj te problemy wydają się nam zupełnie abstrakcyjne i absurdalne, a przecież należą do nie tak znowu odległej przeszłości.
Szczerze polecam wszystkie numery „Zeszytów Komiksowych”, zwłaszcza tym, którzy są nieco bardziej zainteresowani historią i specyfiką historyjek obrazkowych. Czasopismo to jest składnicą ciekawych i rzetelnych artykułów na różne tematy, więc każdy powinien znaleźć w nim coś dla siebie. Redaktorom i współpracownikom magazynu życzę zapału i wytrwałości w tworzeniu pisma, które jest po prostu bardzo dobre. Oby tak dalej!
Omawiane czasopismo: „Zeszyty Komiksowe”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt