– „Dekada Literacka” –
Najnowszy numer „Dekady Literackiej” (9-10/2001) tematycznie podporządkowany został pytaniu: „Czy istnieje młoda proza?”. Nie pierwszy to periodyk, który rozważa ten problem. Można by wręcz powiedzieć, że jest to ostatnio temat dyżurny, gdyby nie wyraźna deprecjacja ukrywająca się za tym określeniem. A przecież sprawa jest całkiem poważna. W przypadku „Dekady Literackiej” znamienne jest, że prozą roczników siedemdziesiątych zajął się już nie młodoliteracki nieregularnik (czy kwartalnik), lecz nobliwy miesięcznik. To o czymś świadczy.
Oto bowiem na literacki rynek (tak, tak – rynek) wkraczają dwudziestolatkowie wraz ze swoją poezją i prozą, i trzeba wyjątkowej wrażliwości oraz wyczucia, by, z jednej strony, nie przecenić, przesadnie (a więc szkodliwie) nie rozdąć zjawiska, a z drugiej strony, nie dokonać jakiejś nieopatrznej generalizacji na wyrost, która mogłaby spacyfikować wykluwające się talenty.
„Dekada Literacka” postanowiła do sprawy podejść profesjonalnie i metodycznie. Numer otwiera więc artykuł Roberta Ostaszewskiego pt. Niszowcy i swobodne elektrony, który ma spełniać rolę wprowadzenia do tematu. Potem redakcja zamieszcza wyniki ankiety przeprowadzonej wśród najmłodszych prozaików, a następnie fragmenty ich prozy. Dopełnieniem tej kompozycji staje się esej Bogdana Rogatko o prozie lat dziewięćdziesiątych.
Artykuł wprowadzający Roberta Ostaszewskiego (pełny tytuł: Niszowcy i swobodne elektrony. Najkrótszy przewodnik po najmłodszej prozie) jest ze wszech miar rozsądny, opisowy, propedeutyczny. I potrzebny. Zarysowuje mapę opisywanego zjawiska, w sposób kompetentny i nie pozbawiony pewnej dozy empatii, co – rzecz jasna – nie przekreśla wartości poznawczej tekstu. Autor krótko charakteryzuje trzy główne miejsca wspierające młodą prozę, a więc olsztyński „Portret” oraz krakowskie periodyki: „Ha!art” i „Studium”. Próbuje też odnaleźć wspólny mianownik tego fantomicznego zjawiska, choć od początku jest jasne, że będzie to trudne. Analizuje więc niezależność, odrębność, osobność, akcentowanie bardziej tego, co dzieli niż tego, co łączy poszczególnych autorów, brak wspólnej wizji światopoglądowo-estetycznej, odżegnywanie się od etykietki „pokolenie” (choć z powodów nie tylko marketingowych miałoby to swój sens), itd. Być może czytelnik nie poczuje się tym wszystkim szczególnie zachęcony, ale cóż robić, mówimy o zjawisku mglistym, in statu nascendi… Nagłe otrzeźwienie, wyswobodzenie się z destrukcyjnych miazmatów przynosi zakończenie artykułu, ni z tego ni z owego uderzające w tony patetyczne: „Młoda proza nie jest potrzebna jedynie młodym prozaikom, ale nam wszystkim. Im szybciej to zrozumiemy, tym lepiej; będzie z tego większy pożytek i dla literatury, i dla czytelników.”
Tak wyedukowany i pouczony czytelnik przechodzi do lektury ankiety, której poddani zostali młodzi prozaicy. Pytania zadano dwa, przy czym pierwsze jest – jednak – trochę dziwne: „Jakie teksty kultury (książki, filmy, muzyka itd.) ukształtowały Panią\Pana jako pisarza?” Takie postawienie sprawy uruchamia XIX-wieczny paradygmat genetyczno-wpływologiczny, dawno przekreślony, ale – jak widać – wiecznie żywy. Na szczęście nie wszyscy ankietowani dali się na tę rybkę złapać. Zresztą – nie ma tego, co by na dobre nie wyszło: dzięki tak zadanemu pytaniu dowiedzieliśmy się przecież, co czytają, oglądają i słuchają młodzi prozaicy. A jest to z pewnością wiedza nie do przecenienia.
Cóż więc czytają? Zazwyczaj dużo i mądrze. Powtarza się Gombrowicz (Mariusz Sieniewicz, Daniel Odija), a poza tym Nietzsche, Pascal, Simone Weil, Foucault, Camus, Gogol, Dostojewski, Jung, św. Augustyn, Miłosz, Pound, Eliot, Nabokov… To sympatyczne widowisko intelektualnej próżności zostało trochę zneutralizowane poprzez wymienienie autorów z niższej półki (Sapkowski, Stephen King), bo – co było jasne od początku – młodzi autorzy chłoną również kulturę popularną. Istną erupcję lektur i kontekstów dla swej twórczości przedstawił Michał Witkowski. Bardziej powściągliwy okazał się Wojciech Kuczok, który praktycznie rzecz biorąc zbojkotował pytanie, dodając, że źródła jego pisarstwa biją poza kulturą.
Drugie pytanie ankiety: „Jak widzi Pani/Pan miejsce i znaczenie młodej prozy na rynku literackim dzisiaj?”, wywołało mniejsze rozbieżności. Najbardziej reprezentatywnie odpowiada Mariusz Sieniewicz: znaczenie – całkiem spore, obecność – prawie żadna. Poza tym młodzi autorzy deklarują to, co wychwycił już wcześniej Robert Ostaszewski: niechęć do mówienia o pokoleniu i literacko-marketingowych gestów.
Bogatszy o tę wiedzę czytelnik przystępuje do lektury samych tekstów młodych prozaików. Są to zazwyczaj fragmenty, więc trudno o jakieś wiążące oceny. Jednak diapazon literackich kreacji jest spory: od nut groteskowych, przez nostalgiczne i metafizyczne, po – jakby – alegoryczne. Powtarza się motyw zagubienia młodego bohatera w rzeczywistości III RP. W Metafizycznym mrówkojadzie Michała Nawrockiego główny bohater uczy języka polskiego w szkole i przeżywa to zajęcie jako wysoce surrealne. Z kolei w Melisie Daniela Odiji bohater próbuje przystosować się do roli krążącego po mieszkaniach sprzedawcy pakietu programów telewizji kablowej i ma z tym – jak łatwo się domyślić – spore problemy. Zresztą jest to chyba najlepsze , a z pewnością najzabawniejsze, opowiadanie zaprezentowane w najnowszym numerze „Dekady Literackiej”. Mniej interesujące wydają się być prozy: Mariusza Sieniewicza Złodziej i Miłki Malzahn Spacer. Pierwsze opowiadanie, operując elementami groteski, usiłuje stać się – niestety dość wydumaną – metaforą, drugie natomiast, mimo czasami niezwykle celnych dialogów, rozchodzi się w zbyt wielu kierunkach.
Ciekawe, czy autorzy powyższych utworów zostaną bohaterami artykułu analogicznego do tego, który opublikował w „Dekadzie Literackiej” Bogdan Rogatko, a zatytułowanego Proza lat dziewięćdziesiątych w zwierciadle krytyki? Warto poświęcić kilka chwil temu artykułowi, gdyż przynajmniej z jednego powodu jest on bardzo znamienny; autor dzieli bowiem twórców lat dziewięćdziesiątych na „pisarzy” i „pisarki”. Nie ma w tym oczywiście nic nowego, krytyka feministyczna przyzwyczaiła nas do takiego stawiania sprawy. A jednak w tekście Bogdana Rogatko, chyba poza jego autorską świadomością, dzieje się coś dziwnego. Z magmy recepcyjnych sporów wyławia on oceny pozytywne i negatywne, przy czym za pomocą pozytywnych charakteryzuje „pisarzy”, a negatywnych – „pisarki”. Tę zagadkową prawidłowość najlepiej obrazują pierwsze zdania kolejnych akapitów. Z jednej strony mamy więc – „Wysoko została oceniona powieść inicjacyjna Kornhausera(…); „Jeszcze pochlebniej pisano o Hanemannie Stefana Chwina(…)”; „Jednym z najbardziej popularnych (w dobrym tego słowa znaczeniu) pisarzy lat 90-tych był niewątpliwie Jerzy Pilch (...)”; „O najnowszej powieści Musiała (…) Nowacki pisał z entuzjazmem (...)”. Z drugiej strony natomiast: „Bardziej krytycznie oceniona została twórczość Magdaleny Tulli”; „Sporo zastrzeżeń wysuwają też krytycy w stosunku do pisarstwa Izabeli Filipiak (…)”; „[Manueli Gretkowskiej] dostaje się od krytyki najwięcej (…)”. Śledzenie tej zadziwiającej strategii Bogdana Rogatko jest zadaniem pasjonującym, ale też trochę przykrym. Mam zatem nadzieję, że gdy za dziesięć lat ktoś będzie oceniał dorobek literacki pierwszej dekady XXI wieku, to uchroni się od podobnych uproszczeń.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- BO INACZEJ NIE UMI…
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
|
|