– „Res Publica Nowa” –
Narcyzm jest jednym z tych pojęć, których wyjaśnianie zabiera dużo czasu. I pewnie dlatego łatwo przystaje się na to, by pozostać w kręgu wyjaśnień standardowych, popularnych i jednoznacznych. Tymczasem jest to kategoria dosyć skomplikowana, nie do końca negatywna i całkiem pasjonująca, całkiem kusząca. A przecież im bardziej coś niewyraźne i pogmatwane, tym przyjemniej się tym posługiwać. Są na szczęście jeszcze takie kategorie, których wewnętrzna sprzeczność stale ożywia nasze znudzone i zmęczone umysły.
„Res Publica Nowa” nr 1/2002 poświęciła narcyzmowi blok artykułów pod wspólnym tytułem Narcystyczna osobowość naszych czasów. Nietrudno się domyślić, że w istocie wykonuje się tutaj myślowe (pomyślne) akrobacje, które mają nas zaprowadzić od zakochanego w sobie młodzieńca do zakochanego w sobie społeczeństwa. Co oznacza, że zakochanie Narcyza (rozmnożonych Narcyzów) jest regulowane (kontrolowane) i poddane rygorystycznym prawom zbiorowości. Narcyzm jest – co wynika z artykułu Christophera Lascha, nadającego tytuł całemu cyklowi – rodzonym synem swojego czasu. Stąd jego paradoksalność – ucieka przed życiem w zbiorowości, będąc jednocześnie jej produktem. Ucieka w wewnętrzność, zupełnie jej nie rozpoznając. Na jedną dolegliwość wynajduje drugą.
Artykuł Lascha ujmuje narcyzm z perspektywy psychoanalitycznej i ustawia w jednym rzędzie z neurozą. Jak dawniej (w czasach Freuda) neuroza, tak obecnie narcyzm – choroba cywilizacyjna – święci triumfy. Autor pokusił się o swoistą syntezę owego, jak sam to nazywa, „sposobu radzenia sobie z napięciami i niepokojami współczesnego życia”: „(...) kategoria ta pozwala stworzyć dość wierny portret «wyzwolonej» osobowości naszych czasów z jej roztaczanym powabem, pseudoświadomością własnych uwarunkowań, rozwiązłą panseksualnością, fascynacją seksem oralnym, lękiem przed kastrującą matką (pani Portnoy), hipochondrią, unikaniem zależności, niezdolnością do żałoby, strachem przed starością i śmiercią”. Lista, jak widać, jest dosyć długa; biorąc pod uwagę, że narcyzm ma być jakimś sposobem „radzenia sobie”, może lepiej nie pytać (znając objawy) o przyczyny społeczne jego powstania, skoro tak zniechęcająco i odstraszająco wyglądają skutki terapeutycznej metody.
Ale nie taki narcyzm (i jego skutki) straszny, jak go Lasch opisuje. W równej mierze społeczeństwo postawy narcystyczne stymuluje, jak i je odrzuca. Nie mów o sobie i nie interesuj się sobą, a jeżeli już musisz, to przynajmniej zrównoważ to zainteresowaniem innymi. Bezinteresowny narcyzm, który, notabene, byłby jedyną bezinteresownością szczerą, zawsze zostaje odrzucony. Od bezinteresowności zaczyna też Marek Zaleski swój esej Ale co potem, co potem?, w którym zastanawia się nad narcyzmem jako specyficznym złamaniem zasady dyskrecji, szybko przechodząc do rozważań nad rozróżnieniem między samozainteresowaniem i samopoznaniem. Odkrywa w ten sposób, co tak naprawdę wspiera zasadę dyskrecji, działającą jak parawan zakrywający hipokryzję i sam nie wypiera się miłości własnej. Narcyzm, z którego wyprowadzi się pozytywne wnioski i nie zamieni w zakaz interesowania samym (samą) sobą, może umożliwić właściwe kierowanie energią (własną niepoznawalność jakoś zminimalizować) i uniemożliwić zredukowanie świata tylko do odbić wszechpotężnego „ja”.
O złudności samowiedzy (pytanie, które cały czas wisi w powietrzu to pytanie o sposób: jak dobrać się do siebie samego?) pisze w Bezwstydzie banalnego narcyza Marcin Król. Tym razem autor łączy narcyzm jednoznacznie z banalnością i znudzeniem: skoro nie ma o czym mówić, mówmy o sobie. Jest narcyzm produktem naszych czasów, bo też naszych czasów jest produktem bezwstyd i chęć opowiedzenia o sobie wszystkiego wszystkim, zniesienie granic intymności i osobności. Kolejny paradoks w myśleniu o narcyzmie: będącym zarazem pokusą samowystarczalności i pragnieniem pokazywania się, przeglądania w oczach innych. Widać tu, jak historia wdzięcznie potrafi dla siebie adaptować mity. Król wyraża się precyzyjnie i jasno, nie ma wątpliwość, że o ile zdaje sobie sprawę z niemożliwości uniknięcia zainteresowania samym (samą) sobą, o tyle protestuje przeciwko przekazywaniu (rozpowszechnianiu) tej wiedzy: „W zasadzie im mniej wiedzy o nas samych jest przekazywane innym, tym świat jest piękniejszy”. Rozumiem, że przez słowo piękniejszy chce powiedzieć Król: mniej złudny, i mniej niebezpieczny.
Męską przypadłością nazywa narcyzm Kinga Dunin. W jej przekonaniu, któremu daje wyraz, pisząc Narcyza i sadzawkę, jest on nieograniczoną i niekontrolowana projekcją męskich wyobrażeń o świecie na tenże świat. I wynika najczęściej ze strachu przed bliskimi kontaktami z drugim człowiekiem. Bezosobowość nawiedzająca każde spotkanie i wstyd, który powstrzymuje zwierzenia, nieumiejętność nawiązania szczerej i spontanicznej relacji, wszystko to zamyka drogę, według Dunin, do poznania samego siebie. Narcyzm naszych czasów w jej ujęciu jest pragnieniem czystej zewnętrzności, a Narcyz, ten powabny chłopiec przeglądający się w sadzawce - kaleką, ślepym i głuchym na wszystko, co jest od niego różne.
Narcystyczna indywidualność jest w naszych czasach do pomyślenia jako narcystyczna zbiorowość. To ciekawe, do tej pory narcyzm był dla mnie gwałtem na wszelkiej wspólnocie, doskonałym jej zlekceważeniem, a teraz okazuje się bezbronny i nieskuteczny. Jest tak, gdyż represyjność życia społecznego, jak sugerują teksty w „Res Publice Nowej”, wzmaga represyjność (nieuświadomioną) nas samych wobec siebie. Bo ostatecznie czym jest narcyzm, jeśli nie wycofaniem się, mimo pozorów pozostawania tam, gdzie do tej pory byliśmy, mechanizmem kompensacji, redukującym istotne obszary naszego życia emocjonalnego i psychicznego? A więc bycie Narcyzem nie jest wcale takie proste i przyjemne? I jednak bardziej złudne niż niebezpieczne?
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TYLKO DLA PAŃ?
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
|
|