„Twórczość” – „Tytuł” – „Arkusz” – „HA!art”
Gdyby zarządzono głosowanie na hit miesiąca (oczywiście, hit wydobyty z czasopism kulturalnych), wysoką lokatę zająłby z pewnością wybór listów do Andy Rottenberg („Twórczość” 2001, nr 5). Ów pakiet ociekającej jadem i zalatującej stosem korespondencji podał do druku Tadeusz Komendant. W króciutki wstępie poprzedzającym autentyczne pisma nienawiści redaktor „Twórczości” zauważa: „Ten typ dyskursu, do niedawna wstydliwy, zyskał legitymizację, pojawił się w publicznym obiegu i doprowadził do dymisji Andy Rottenberg […] więcej on, ten typ dyskursu, o nas mówi, niż importowana nowomowa. On jest nasz, własny, krew z krwi i kość z kości – i jeszcze tak barwny!”. Cóż, barwność antysemickich bluzgów wydaje mi się problematyczna, wszelako Komendant ma rację: coś się przełamało, zmieniło w sposób zasadniczy. Zniknął wstyd? Chyba zniknął… Bo jakże inaczej objaśnić fakt, iż Radca Prawny mgr Kozak Bolesław (tak w podpisie pod listem) bez cienia wstydu formułuje pytanie: „Dlaczego ta żydówka kpi z naszych narodowych świętości?”. Zastanawia zarazem obecność tego wstrząsającego dokumentu na łamach miesięcznika literackiego. Komendant mówi o dyskursie, który „zyskał legitymizację”. Dodałbym od siebie: i został skanalizowany. Porażające cytaty z rzeczywistości w czasopiśmie wypełnionym prozą artystyczną, poezją i akademickim esejem? Haniebne bluzgi jako literatura?
Ilekroć przeglądam pisma kulturalne, zwłaszcza te o niewielkim zasięgu i sile oddziaływania (słowo „niszowe” byłoby tu chyba adekwatnym określeniem), nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż opiniotwórczy margines jest szalenie gadatliwy, a do tego mówi rzeczy ważne, niebanalne, niekiedy – niewygodne. No i od razu pojawia się myśl: jaka szkoda! Szkoda, że opinie te więzi okolicznik miejsca. Gdybyż znalazł się jakiś śmiałek, mający tyle odwagi, by skierować na kolumny wysokonakładowych pism tekst utrzymany w takim duchu, jak wypowiedź Skorpiona na temat książki-laureatki, czyli tomu Różewicza Matka odchodzi, którą to wypowiedź odnalazłem na odległych stronach spóźnionego „Tytułu” (2000, nr 3). Skorpion pisze wprost o tym, o czym jeno szemrano w kuluarach, a co w żaden sposób nie przedostało się do dyskursu publicznego. Już to, że Matka odchodzi – najzwyczajniej – nie jest dobrą pozycją w dorobku zdobywcy Nagrody Nike, piękne zaś wiersze, które się wewnątrz tego składaka znalazły, „zostały napisane trzydzieści lat temu”, już to, że rdzeń książki (Dziennik gliwicki) pospolity i minoderyjny jednocześnie, itd. Cała lista obiekcji, zastrzeżeń szeptanych po kątach. Słusznych czy niesłusznych – o tym można, a nawet trzeba dyskutować, rzecz jednak w tym, że takiej dyskusji nie było.
Podobna historia z dziennikiem lektur Jacka Łukasiewicza, jaki ten prowadzi na łamach poznańskiego „Arkusza”. Jako stały czytelnik tej świetnej rubryki nie raz i nie dwa, pochylony nad notatkami Łukasiewicza, mruczałem pod nosem: szkoda, że tak cicho, cichuteńko… Tymczasem tylko w takim miejscu można otwarcie zapytać, co też na przykład stało się z Mrożkiem? Pisze krytyk (w związku z opublikowaniem najnowszej książki Mrożka, Dziennika powrotu): „Wygłasza »Kazania na górce« w »Rzeczpospolitej«. Wydawało się, że to parodystyczne, żartobliwe, że to nie Mrożek je wygłasza, ale jego figurka. Że to będzie żywioł parodii jak w nie zapomnianym (dla mnie) »Postępowcu«. Lecz nagle okazuje się, że to raczej prawdziwy kaznodzieja i prawdziwa górka” („Arkusz” 2001, nr 5).
W tym samym numerze „Arkusza” – ni z gruchy, ni z pietruchy – znalazłem nowe przekłady wierszy Puszkina (sic!) autorstwa Adama Pomorskiego. Kiedyś, w starych dobrych czasach, byłoby to wydarzenie, efektownie oprawione przez redakcję. Dziś – jak się okazuje – nowe tłumaczenia z klasyka literatury światowej to rodzaj zapchajdziury. A kiedy już mowa o przekładach – należy koniecznie odnotować, iż niestrudzona „Literatura na Świecie” (ciągle niestety spóźniona – właśnie ukazał się numer grudniowy z ubiegłego roku) przybliża polskim odbiorcom dorobek Wallace Stevensa, giganta poezji amerykańskiej doby modernizmu, autora równie ważnego co Eliot i Pound, w Polsce zaś właściwie zupełnie nieznanego.
Na koniec również miły akcent: „Ha!art”, Magazyn studentów i doktorantów Uniwersytetu Jagiellońskiego (jak chce podtytuł), rośnie w siłę i dostatek. Świeżutki pierwszy tegoroczny numer to przeszło 120 stron złożonych skandalicznie małą czcionką (normalnie byłoby tego z 300 stron), tak małą i tak ekscentrycznie położoną na szarych i czarnych tłach, że lektura krakowskiego magazynu to prawdziwa mordęga. No ale miało być miło… Otóż „Ha!art” wyraźnie zmierza w stronę opiniodawczego i refleksyjnego centrum. Co do opiniotwórstwa staje się „Ha!art” bodaj najważniejszą – obok rezydującego po sąsiedzku w Krakowie „Studium” – trybuną krytyki towarzyszącej najmłodszym poetom i pisarzom. Co zaś się tyczy refleksji dotyczącej filmu, teatru, muzyki i mediów (wymieniłem pozostałe działy czasopisma), dostrzec można, cenną skądinąd, pogoń za tematem nośnym, atrakcyjnym i modnym. I tak w numerze 1. (2001) znajdziemy m.in. teksty o kinie azjatyckim, koncertach Mansona, Britney Spears i Big Brother. To budujące, że młodzi autorzy i redaktorzy przyjęli jako zasadę: po pierwsze nie nudzić!
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- BERLIN PO MURZE
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
|
|