Nr 27 (74)
z dnia 2 października 2003
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
     
   

     Podobno normą jest dążenie do polepszenia swoich umiejętności, podobno normą jest stawianie sobie kolejnych celów, poprzeczek i ciągłe doskonalenie się – jednym słowem zbliżanie się do ideału. Jak się okazuje, nic bardziej mylnego. Rzeczywistość zdaje się to potwierdzać na każdym niemal kroku. I o tej pomyłce – że lepiej nie znaczy dobrze, a słabo, miernie, poniżej pewnego poziomu równa się odnieść sukces, traktuje najnowszy numer „Odry” (2003, nr 9).
      Na początku numeru przeczytać można wywiad z prof. Januszem Czapińskim zatytułowany Ciągle jesteśmy burakami. Ten znany psycholog społeczny nie waha się postawić tezy, że nie jesteśmy społeczeństwem obywatelskim, że nie rozumiemy demokracji i nie umiemy (nie chcemy?) korzystać z jej dobrodziejstw. O wiele jednak ciekawiej brzmi jego pogląd dotyczący bezrobocia. Czapiński stwierdza mianowicie, że bezrobocie stanie się niedługo normą, bo większość ludzi będzie bezrobotnych, a to większość stanowi normę. Bez ogródek mówi o pozornym bezrobociu – niechęci do podjęcia jakiejkolwiek pracy lub pracowaniu na czarno. Przewiduje, że w połowie XXI wieku człowiek nie będzie musiał podejmować pracy, że pracować będą tylko ci, którzy będą chcieli i którzy będą się w ten sposób realizowali. Wolontariat uznaje za zwiastun takiego ładu społecznego. Futurologicznie orzeka: „Wtedy nastąpi rozerwanie związku między moim wkładem w zadanie a wymierną gratyfikacją w postaci wypłaty pieniądza”. Tym samym bezrobocie okazałoby się rodzajem sukcesu. Oczywiście, taka sytuacja byłaby idealna, ale właśnie dlatego zbyt wyraźnie pobrzmiewa utopią. Rozmowa z prof. Czapińskim potwierdza coraz wyraźniejszą na łamach czasopism tendencję do prowadzenia dyskusji na temat sensu pracy. Wystarczy przywołać w tym miejscu esej Jana Sowy pt. „System konsumpcji czyli o co gramy” wydrukowany w „Ha!arcie”, gdzie autor zastanawia się nad zależnością pomiędzy postępem cywilizacji, a uzależnieniem człowieka od pracy. Niezrozumiałym jest, że zamiast sobie życie ułatwiać, człowiek utrudnia je, kurczowo przywiązując się do konieczności zarobkowania, do systemu, który pracę wymusza.
      Wiesław Gałązka swój tekst dotyczący języka, jakim posługują się politycy, tytułuje dość znacząco: Mniej niż zero... czyli lumpen-kultura polityczna. Autorowi udało się skompletować dość bogaty zbiór epitetów używanych w politycznych dialogach. Używane słownictwo – co oczywiste – pozostawia wiele do życzenia, bo nie należą do salonowych określenia: „Ty palancie!”, „Lepiej być pornogrubasem niż pornogłupcem”, czy „idiota ekonomiczny, nieuk, kanalia która musi odejść i przestać niszczyć ten kraj”. Co symptomatyczne, w ten sposób wyrażają się reprezentanci naszego społeczeństwa, ludzie wybrani do sprawowania rządów nad krajem, elita, chciałoby się powiedzieć. Elita, owszem, ale poniżej jakiegoś poziomu. Czy zatem za elitę może w ogóle uchodzić? Wypada zgodzić się z zacytowanym przez Gałązkę hrabią Ponimirskim z Kariery Nikodema Dyzmy: „To wy wywindowaliście to bydlę na piedestał!”
      Rozmowa z prof. dr Andrzejem Zybertowiczem O grzechach i przykazaniach obraca się głównie wokół kwestii kompromisu i tego, jak często kompromis okazuje się jedynym wyjściem z sytuacji. Opowiada o wielu sytuacjach „z życia wziętych”, kiedy to świat nauki albo świat mediów zgadza się na połowiczne rozwiązania, bo ustalone normy okazały się na tyle płynne, że właściwie przestały do czegokolwiek zobowiązywać. Szuka recepty, by pojawiło się na nowo poczucie odpowiedzialności za siebie i za innych, by naprawić relacje międzyludzkie, by wreszcie to, co gorsze, przestało być usankcjonowanym sukcesem: „Obecnie w Polsce trzeba zrobić jednocześnie dwie rzeczy: po pierwsze, zmienić ordynację wyborczą – obecna za mocno „uszczelniła” system reprodukowaniem patologii i uniemożliwia wymianę elit władzy, oraz – po drugie, sformułować wizje, które wyzwolą energię społeczną, spowodują, iż szanse aktywności obywateli, jakie da zmieniona ordynacja, urzeczywistnią się”. Jasno więc stwierdza, że do uzdrowienia jednostek prowadzi uzdrowienie systemu, państwa.
      O dramatycznej sytuacji czasopism kulturalnych w Polsce pisał całkiem niedawno Robert Ostaszewski. W „Odrze” temat ten, w tekście Epitafium – dla czasopism? Dla pokolenia? podejmuje Arkadiusz Bagłajewski. I znowu, jak się okazuje, to gorsze – może tylko łatwiejsze, mniej ambitne – zwycięża. Liczą się pieniądze, masowy odbiorca, gadżety dołączane do kobiecych tygodników – liczą się coraz bardziej, niebawem tylko one będą się liczyć. Konkluzja tekstu Bagłajewskiego brzmi faktycznie niczym epitafium – niepostrzeżenie nastąpiła „marginalizacja Państwa Literatury”, „zawłaszczenie przez dyskurs Imperium Medialnego”. Co więcej, mało osób dostrzeże zniknięcie kolejnego pisma literackiego, równie mało osób będzie odczuwało niedosyt z powodu niemożności przeczytania recenzji, a jeszcze mniej osób sprawujących władzę przejmie się brakiem pieniędzy dla niskonakładowych wydawnictw. Bagłajewski nawołuje: „Zastanówmy się też, czy warto toczyć grę o „żywe” życie literackie, czy odpuścimy – i oddamy literaturę najnowszą historii literatury. I nie są to pytania kierowane do wędrowców z pokolenia, ale też i do młodszych, którym bardziej niż nam chce się coś jeszcze robić. To gorzka pigułka, ale trzeba ją przełknąć. Jak wspaniałe były lata dziewięćdziesiąte, choć nie wszystkim się udało, jak na to zasługiwali. I choć wtedy wypatrywaliśmy często innego brzegu, okazało się, że tamtej wyspy nie należało porzucać. Był karnawał – wiemy to dopiero teraz – a my nawet porządnie nie pohulaliśmy. Zanim zostaniemy zlikwidowani, warto ocalić pamięć duchowej energii pokolenia – to my po roku 1989 zakładaliśmy pisma, wydawnictwa, pisaliśmy wiersze, powieści, eseje. Czas różnorodności, także czasopiśmiennej, mija, a my grzęźniemy w pseudosporach i nawet nie będziemy umieli wysadzić się z hukiem”.
      I tak, po raz kolejny, lepsze skazuje się na porażkę, zapominając, że właśnie ono tworzy fundamenty tego, co zwie się kulturą, polityką, mediami – życiem po prostu.
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
Pozytywnie
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
MOJE MIASTO, A W NIM...