Witryna Czasopism.pl

Nr 28 (110)
z dnia 12 października 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

NOWE WCIELENIE „PORTRETU”

Tym razem nie będę Państwa trzymać w niepewności, nie rozpocznę od jakiejś przyjemnej anegdoty, która pozwoliłaby mi gładko przejść do omówienia najnowszego numeru któregoś z czasopism. Przejdę od razu do rzeczy: najświeższy numer (16-17/2004) olsztyńskiego „Portretu” poświęcony jest ciału. Zastanawiają się może Państwo, na jaką okładkę zdecydowali się redaktorzy pisma. Przedstawić ciało niby nie jest tak trudno, ale jak to zrobić, żeby zadowolić różne gusta, nie być banalnie dosłownym, pozwolić odbiorcy na przyjemność interpretacji, żeby wreszcie – intrygować? Niecierpliwym proponuję od razu zajrzeć do katalogu. Okaże się, że na okładce ciała nie ma, przynajmniej w warstwie ikonograficznej, są natomiast słowa. Oczywiście ekran monitora nie pozwala w pełni doświadczyć kontrastu, z jakim soczysta czerwień liter odcina się od czarnego tła, na którym w nakładających się liniach płyną wyrazy-nazwy szczegółów anatomicznych ludzkiego ciała. Skan nie oddaje jeszcze jednej rzeczy, na którą od razu zwraca się uwagę, trzymając numer przed oczyma. Mamy bowiem do czynienia z tryptykiem: zeszyt przecięty jest w dwóch trzecich, dzięki czemu powstają dwa skrzydła otwierające się na zewnątrz. Po ich rozłożeniu naszym oczom ukazuje się Galeria Środek. Małgorzata Malwina Niespodziewana (i jak to bywa w galeriach, chodzi o zdjęcia-obrazy; ten, kto zechce powiesić je sobie na ścianie, może je po prostu wyrwać jak z notatnika i oprawić). Mało kto się spodziewa takiego rozwiązania.

Niekonwencjalny układ zeszytu pozwala rozdzielić dwie części podwójnego numeru pisma – grupę tekstów zorganizowanych wokół tematu ciała od tekstów tworzących zbiór mniej mu, jak się zdaje, podporządkowny, w którym znaleźć można poezję, przekłady z młodej literatury czeskiej oraz szkice krytyczne. Pomysł jest atrakcyjny, to pewne, ale czy funkcjonalny? Z żalem muszę stwierdzić, że węższe skrzydełko jest nieporęczne w lekturze; pół biedy, kiedy na wąskich stronach mamy poezję, wiersze nie potrzebują aż tak wiele przestrzeni, dobrze się czują na małej powierzchni (wydaje się przecież miniaturowe serie), gorzej z artykułami, w których gęsto od tekstu. Małe literki ciasno poupychane obok siebie mogą zwyczajnie zmęczyć. Proszę się jednak nie zniechęcać, zanim przejdą Państwo do lektury tekstów z części „bardziej cielesnej”, warto pobuszować wśród tych z węższego skrzydełka. Ot, choćby można poczytać sobie przekłady młodej literatury czeskiej. Zachwycamy się kinem czeskim, chwalimy je za świeżość i zdolność celnego portretowania rzeczywistości, dlaczego by nie sprawdzić, co ma do powiedzenia literatura. Siłą czeskich fabuł są bohaterowie, którzy przypominają nas samych i których w związku z tym obdarzamy sympatią. Lektura zamieszczonych przekładów także może się okazać spotkaniem z takimi swojakami. Przy okazji warto zweryfikować nasze wyobrażenia na temat Czechów. Jak się bowiem dowiadujemy ze szkicu Zbigniewa Stali Katechizm czeskiego ciała, na południowych sąsiadów patrzymy przez pryzmat stereotypów utrwalanych przez lekturę Przygód dobrego wojaka Szwejka. Stereotyp Czecha Stala rekonstruuje następująco: „Czy Czech ma ciało? Wyłącznie. Jakie jest czeskie ciało? Ociężałe, leniwe, grubawe (nie »grube« ale właśnie »grubawe«), gąbczaste. Czym odżywia się czeskie ciało? Piwem i knedlikiem. Czy w czeskim ciele znajduje się dusza? Dusza to za dużo powiedziane. Raczej »duszyczka«. W jakim związku pozostaje owa duszyczka z ciałem? Całkowicie mu się podporządkowuje. Jakie rozmiary i jaką geometrię ma czeskie ciało? Jest raczej niewielkie o okrągłym kształcie, może to być kilka różnych rozmiarów kul, ułożonych jedna na drugiej. (…) Jakie dźwięki wydobywają się z czeskiego ciała? Infantylne gaworzenie, śmiech i ludowe piosenki”. Nic dodać, nic ująć, pozwolą więc Państwo, że tekst Katechizmu czeskiego ciała wykorzystam jako kładkę łączącą węższe i szersze skrzydełko zeszytu.

Truizmem jest stwierdzenie, że ciało to niewyczerpany temat, który można traktować na wiele sposobów, ale pisząc o najnowszym „Portrecie”, trudno się o takie stwierdzenie nie pokusić. W obszerniejszej części zeszytu umieszczono dział recenzji. Do oczywistych wyborów należy recenzja Monologów waginy Eve Ensler autorstwa Tamary Bołdak-Janowskiej (Kwiat z łechtaczką), ale mamy tu też na przykład wypowiedź Bernadetty Darskiej o pracy Marii Janion Wampir. Biografia symboliczna (Z wampirami za pan brat). Omawiana część numeru zawiera prozę, w której ciało oznacza fizyczność bohaterów, oraz taką, w której pojawia się ono jako problem, ciało może być na przykład przedmiotem opresji i negatywnych przeżyć determinujących dalsze postępowanie bohatera. Tak dzieje się w opowiadaniu Moniki Mostowik Urodziny, w którym zgwałcona przez swego wychowawcę z domu dziecka dziewczyna zabija kochanka nowej opiekunki-przyjaciółki, słysząc krzyki wydawane przez nią podczas stosunku. Krzyk rozkoszy odbija się w ciele bohaterki jako krzyk rozpaczy. Można przyjąć, że Mostowik rozwija temat kilkanaście stron dalej w szkicu Obcy język ciała, traktującym o różnych wymiarach seksualności. Zenon Fajfer z kolei w tekście Po czym odróżnić liberaturę od literatury bada książki, w których słowa nie chcą być tylko łożyskiem dla treści, ale ciałem, czyli przybierać kształty, być percypowane wszystkimi zmysłami. Są to – według niego – dzieła liberackie: „Do czytania wzrokiem, słuchem i dotykiem”. Taki też, choć częściowo, chce być chyba najnowszy „Portret”.

Agnieszka Kozłowska

Omawiane pisma: „Portret”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
PROWINCJA JEST TAM, GDZIE TY
LUŹNE UWAGI O KOLE I DRODZE
NIE WIERZCIE TERESCE

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt