– „Pro Arte” –
Na karuzeli literatury rocznika 70. powoli zapełniają się krzesełka. Był krakowski Festiwal „Zapowiadających się”, był „Port Legnica”, ruszyły (coroczne, mam nadzieję) olsztyńskie „Dzyndzołki Fulkontakt”, pojawiły się kolejne numery „Ha!artu”, „Studium”, „Pro Arte”, „Portretu”, powstało pismo „Meble”, może odżyje „Rita Baum”, a jeszcze w tym miesiącu mają się odbyć prozatorskie „Tekstylia” w Krakowie. Nie wiadomo oczywiście, kto z tej karuzeli wyleci, kto wskoczy w biegu, kto się porzyga, a kto kręcić się będzie do końca, nie czując w głowie przeciążeń od sił odśrodkowych. Jak na razie wszyscy siedzą w krzesełkach, łypiąc uważnie jeden na drugiego, a karuzela to przyśpiesza, to zwalnia, raz w lewą, raz w prawą się kręci, robi jedno kółko i staje, rusza znowu i znowu wytraca swój bieg kolisty, cykliczny, generacyjny.
To wrażenie „karuzelowatości” można również odnieść czytając najnowszy, 13-14 numer poznańskiego pisma „Pro Arte”, w całości poświęconego owym „rocznikom siedemdziesiątym”. Numer otwiera tekst wstępny redaktorów, którzy poetom najmłodszym zarzucają „stadność”, czyli że wspólnie, zbiorczo, „kupą mości panowie” wkraczają w literaturę – jako przykład podają prezentacje poetyckie w ostatnim „Ha!arcie” oraz ubiegłoroczny Festiwal „Zapowiadających się”. Skoro tak, to karuzela ani drgnie, bo czegoś takiego jak „pokolenie” nie ma. Zaraz jednak zawołanie redakcji: „nie będzie pokolenia bez rzetelnej dyskusji. Roczniki ’70 skazują się na banicję, same o nią prosząc!”, sprawia, że przerzucam czym prędzej kartki, w poszukiwaniu tej refleksji (ergo „pokolenia”), a krzesełka z poetami ruszają na nowo z miejsca. W piśmie zaś dyskusję otwierają uwagi Edwarda Balcerzana pod wszystko mówiącym tytułem Powinny nas różnić idee – uwagi bardzo przytomne, rzucone na siatkę historycznoliterackich odniesień i odwołań. Z jednej strony dostrzega Balcerzan odmienność młodej poezji, chociażby w „generalnym odwrocie od poezji patriotycznej, obywatelskiej, społecznej, zaangażowanej (w tym znaczeniu, jakie słowu „zaangażowanie” nadawali egzystencjaliści)”, w nagłym wtargnięciu „jerofiejewszczyzny” do języka poezji, w swobodnym nicowaniu mechanizmów wierszotwórczych. Z drugiej strony zauważa, iż „wiersze najmłodsze” to tryumfalny powrót młodopolszczyzny, powtarzalność, nieuzasadniony „metrykalizm” i pisanie pod dyktando medialnej mody, a jako egzemplifikację tych tendencji w najmłodszej poezji przywołuje Balcerzan najczęściej Marcina Świetlickiego (sic!). I cóż? Karuzela wyhamowuje i dosiada się do niej nie tylko Świetlicki, ale i Staff, i Miciński z Kasprowiczem, więc na krzesełkach tłoczno, rojno i gwarno się robi.
Zupełnie inaczej do sprawy zabiera się Aleksandra Bault w tekście A może za wcześnie, by mówić o pokoleniu? Pod piórem Bault karuzela generacji ’70 jest bardziej powolna i sama autorka nie zamierza rozpędzać jej nadmiernie, zauważając ostrożnie, iż cechami rdzennymi najmłodszej generacji poetów jest ich widmowość, relatywizm, „opowiedzenie się po stronie względnych wartości i brak jakiegokolwiek przeżycia” oraz dookreślanie w tekstach krajobrazu „postmodernistycznej kultury”. A wszystko to cechy negatywne, tworzące poetykę biernego zaprzeczenia, więc „może jest tak, że pokolenia właściwie nie ma”. Choć zaraz dodaje: „z twierdzeniem tym nie można się zgodzić, ponieważ młodzi działają, mówią o sobie głośno na łamach chociażby „Ha!artu”, „Pro Arte” czy „Studium”.” Czyli ostrożności nigdy nie za wiele…
Niejednoznaczność i mglistość tekstów motorniczych „Pro Artowskiej” karuzeli potwierdzają dalsze, uszczegółowione omówienia wierszy poetów, których wybór sugeruje, iż mamy do czynienia z najbardziej reprezentatywnymi postaciami tej generacji. Tygiel różnorodności. Jak bowiem pogodzić, obok siebie posadzić Cyranowicz z jej barokowym przerostem frazy i Pacześniaka, i Brzoskę z ich kondensacją słowa, „zgęszczeniem sensów”? Jak usadowić Honeta i Lipszyca z ich światem kontrastów i Wesołowską z jej poetycką nostalgią, i „hermetycznego” Wencla, którego wiersze wymagają bacznego „odbiorcy-deszyfranta”. A tych poetyk jest ze czterdzieści, i nie wiadomo, ilu poetów się mieści – chciałoby się powiedzieć, podpatrując trud opisania najmłodszej twórczości. W sensie generacyjnym totalna bezradność, w sensie tekstowym – las brzmień i znaczeń. Uwidacznia się to nawet w skrajnie odmiennych strategiach krytycznych przyjmowanych w poszczególnych recenzjach. I wszystko na karuzeli jednej zwanej „rocznikami siedemdziesiątymi”! Z samą nazwą jest nawet kłopot, gdyż większość recenzentów ją dyskredytuje lub, w najlepszym razie, stawia w nawias, ale innej i lepszej nikt nie wymyślił.
Zresztą mniejsza o terminologię. Najważniejsze, że najnowszy numer „Pro Arte” rozkręca karuzelę i przygląda się, jak najmłodsza poezja wiruje i mieni się w analitycznym pędzie. Podobnie, tyle że po swojemu i wcześniej uczynił „Ha!art”. I bardzo dobrze – wszak nakręcanie koniunktury teraz najważniejsze, bo smutnym off-em zaczynało już pachnieć. Oby jednak redaktorzy „Pro Arte” nie zechcieli tej poetyckiej karuzeli zagarnąć tylko dla siebie (jak dziecko zabawkę w przedszkolu), czego irytujące sygnały daje się niestety wyczuć we wspomnianym wstępniaku. Skoro różnorodnie, to różnorodnie! Raz w jedną stronę, raz w drugą, raz w rytmie zbiorowym, raz w takt pojedynczych wierszy. A jak będzie różnorodnie i przede wszystkim niejednostajnie – to może się zrobić naprawdę ciekawie. Paru poetów „wysiądzie”, niejeden z ulgowym biletem za barierką zostanie, jakiś zwymiotuje kolejnym wierszem, a kilku na tej karuzeli się zadomowi. Łatkę i nazwę pokolenia ktoś inny przypnie.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- APIAT’ KRYTYKA
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- A PO KAWIE SADDAM
|
|