Nr 15 (97)
z dnia 22 maja 2004
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

NATURA WYNATURZEŃ
     
   

     Film oraz sztuki audiowizualne to dziedziny reprezentowane coraz szerzej na rodzimym rynku czasopism. „Panoptikum” wydawane przy Akademickim Centrum Kultury Uniwersytetu Gdańskiego jest bieniaminkiem tej części prasy. W porównaniu z innymi tytułami poświęconymi sztukom wizualnym (a trzeba wspomnieć, tytułami nierzadko publikowanymi sporadycznie i trudno dostępnymi) ten redagowany przez gdańskich filmoznawców magazyn prezentuje się zaskakująco dobrze, wzbogaca ofertę branżowych pism, a zarazem prezentuje walory, które doceni i sporadycznie obcujący z kinem laik. Zasługa to pewnie jednego z redaktorów „Panoptikum” – Jerzego Szyłaka. Postaci odpowiedzialnej za uprawomocnienie w rodzimych dysertacjach naukowych problematyki komiksu i patronującej wespół m.in. z Andrzejem Pitrusem wprowadzeniu do polskich rozważań filmoznawczych, jako przedmiotu badań, wszelkich wynaturzonych odmian kina grozy.
     Horror i wynaturzenie. Te słowa nieźle oddają także wyjątkowość nowego numeru „Panoptikum” [2 (9) 2003/2004]. Wygląda na to, iż w Polsce tworzy się powoli przestrzeń otwarta na rzeczy mało oglądalne, tj. nienadające się do oglądania, przynajmniej przez konserwatywną większość widzów, nie tylko kinowych. I nowe „Panoptikum” ma szansę nieźle się w ów nurt badania stref wizualnego szoku wpisać, oczywiście jeśli następne numery utrzymają stosowny zakres tematyki. Albowiem „Panoptikum”, przynajmniej omawiany tu numer, nie boi się oglądać horrorów i rzeczy im podobnych, nawet rzeczy z półki klasy C, a ogląda je przez lupę wielu kontekstów kulturowych, skupiając się właśnie na wynaturzeniach, gdyż tymi posługuje się horror dla osiągnięcia efektu oddziaływania na odbiorcę.
     
     WYNATURZENIA POSTACI
     Reakcjom na wynaturzenie poświęcony został wstępny tekst Jerzego Szyłaka pt. Freak Show. Szyłak zajmuje się w nim wynaturzeniem pojmowanym dosłownie, tzn. wynaturzeniem rozumianym jako odstępstwo od harmonijnych praw natury, wyraźnym zwłaszcza w przypadku stworzeń, którym kultura przydziela maski dziwolągów, kreatur, potworów itp. Maski, gdyż, wnioskując z tekstu Szyłaka, fizyczna odmienność decydująca o skazaniu takich istot na banicję z oficjalnego obrazu społeczeństwa jest jak makijaż ukrywający prawdziwą twarz. Ta twarz nie musi być wcale przerażająca, nierzadko pod fizyczną potwornością kryje się ogromna wrażliwość. Znamienita jest, przytaczana przez Szyłaka, scena z futurystycznego komiksu, w której para mutantów, by przetrwać, musi ku radości ludzkiej gawiedzi urządzać pokazy symulowanej przemocy. Narzucający się ludzkiej świadomości związek deformacji cielesności i deformacji człowieczeństwa (potwór na zewnątrz=potwór wewnątrz) jest motywowany psychologicznie: widząc fizyczność przeczącą ustalonym normom przyrody, automatycznie myśli się o zaprzeczaniu ustalonych norm moralnych – mutant, skoro tak wygląda, musi być przecież zły i nieludzki.
     Paradoksy tej „nieludzkości” kino przerabia od swych początków (Szyłak przypomina legendarny film Toda Browninga Dziwolągi, w którym to ludzie, nie tytułowe cyrkowe indywidua okazują się potwornymi istotami). Lecz kino to nie jedyny obszar, gdzie pojawia się tematyka wybryków natury prowokujących ludzkie poczucie normalności. Szyłak przypomina o słynnej pracy Rene Girarda Sacrum i przemoc i omawianym w niej symbolu kozła ofiarnego, modelowej relacji kontaktów międzyludzkich, w której odmienność oznacza wykluczenie, owo wykluczenie zaś jest równoznaczne z potępieniem. Wynaturzenia są więc przyczyną wyrzucenia poza nawias normalności, jako zakłócenie harmonii i ładu, prowokują agresję. Widać to w Dzwonniku z Notre Dame Wiktora Hugo, ale też w osobliwym musichallu grupy The Residents i, last but not least, komiksach. Szyłak przypomina te bardzo różniące się między sobą dzieła kultury wysokiej oraz niskiej po to, by wykazać, iż symboliczne dziwolągi zamknięte w cyrku są w rzeczywistości postrzegane przez publiczność jako rewelatorzy inności i że to w tym postrzeganiu, nie przymiotach osobistych tkwi cała tajemnica, implikowanego w rzeczywistości, braku człowieczeństwa.
     
     WYNATURZENIA RZECZY
     Jeśliby uznać ów wniosek za sensowny, wówczas historia kultury i sztuki zaczyna kusić przykładami realizacji „kontr-piękna”. Pokazuje to Lena Voss (kto naprawdę kryje się pod tym pseudonimem?) w tekście Piękno meduzyjskie – estetyka grozy: literatura/ malarstwo/film/tauromachia. Podróż po rejonach wyobraźni kreującej wszystko, co jest przeciw normalności, rozpoczyna się w romantyzmie, ale wiadomo, iż to nie pierwszy przystanek w historii frenetyzmu jako twórczej perspektywy.
     Potworność i groza miały różne manifestacje. Voss cytuje wiersz Shelleya poświęcony przypisywanemu Leonardowi obrazowi Meduza. Eksponowane w tym utworze osobliwe piękno – wiersz wyraża zachwyt i przerażenie zarazem – jest właśnie bohaterem tekstu Voss. Chodzi o piękno meduzyjskie, naruszające kanon, przez co budzące strach, ale i podziw, wzniosłe, lecz przeklęte. Można odnaleźć je choćby tam, gdzie negacja obowiązujących kanonów z jednej strony burzy moralne porządki, z drugiej otwiera straceńczą perspektywę transgresji. Voss pisze o destrukcjonizmie sadologii, wywiedzionej z pism słynnego markiza, a mającej być gwałtem na sacrum i jednocześnie wyzwoleniem, które się kontempluje. Z potrzeby dookreślenia tego rozdarcia między potępieniem a iluminacją u Baudelaire’a rodzi się nowy typ wrażliwości estetycznej, zakorzeniony w nierozwiązywalnym splocie wzniosłości i jej degradacji, boskości i szatańskości – omawiana przez Voss „estetyka trwogi”, gdzie powab sztuki jest powabem zarówno piękna, jak i bluźnierstwa, a zatem w równym stopniu dobra (wartości), co zła (niszczenie). Dwuznaczna będzie również makabra, widoczna w twórczości Goi, Delacroix i Poego. Narusza ona odwieczne tabu, a zarazem jest świadectwem fatalizmu, cierpienia i wreszcie – choroby. Kiedy odchylenia zyskują status artyzmu, zaś bycie „poza dobrem i złem” okazuje się obowiązującą wykładnią światopoglądu, piękno meduzyjskie coraz bardziej zachwyca, coraz mnie przeraża. Następni na liście Voss – surrealiści czczą więc „wariactwo” umysłu człowieka na polu „wariacji” eksperymentów sztuki. Chora imaginacja dopomina się o zwrócenie uwagi na swoje psychoanalityczne podłoże. Niechybnie klucz do rozwiązania zagadki przynosi, opisana przez Michela Leirisa, tauromachia, ostatnie z poruszanych przez Voss zagadnień: walka z bykiem to prastary rytuał łączący piękno tańca z okrucieństwem zabijania, w którym uobecnia się – i jest źródłem perwersyjnego odczucia – spotkanie Erosa z Tanatosa.
     
     WYNATURZENIA OBRAZÓW, POSTACI I RZECZY
     Mając świadomość bogatej tradycji przedstawiania defiguracji ludzkiego ciała oraz dehierarchizacji ludzkich wartości, bez wątpienia inaczej patrzy się na współczesną kulturę obrazu. Patrzy się choćby jak autorzy dwóch innych tekstów z ostatniego „Panoptikum”. Tomasz Pupacz w Zmasakrowanym ciele Shirley Temple pisze o wielu sposobach profanowania ikony dziecka-jeszcze niewinnej istoty w filmach grozy. Przykładem takiej profanacji są postaci niemowląt-pomiotów szatana czy dzieci nawiedzone i pałające żądzą mordu. Natomiast to, że teledysk może stać się niebezpiecznym narzędziem służącym do obniżania wartości istniejących reguł obyczajowo-kulturowych, uświadamia tekst W krainie koszmarów i obsceniczności Sebastiana Jakuba Konefała.
     Tak więc przeglądanie „Panoptikum” jest równoznaczne z przyglądaniem się wynaturzeniom. Niczym oglądanie dziwolągów w objazdowym cyrku łączy w sobie funkcje poznawcze (te, którymi można się chwalić) z rozrywkowymi (do których ciężko się przyznać). Przekonuje ponadto, iż współczesna kultura popularna ciągle jątrzy jądro ciemności, dostarczając równocześnie prostej, kompensacyjnej rozrywki. Autorzy „Panopticum” traktują ją z ciekawością i odrobiną zawoalowanej fascynacji. Czym zatem stanie się owo pismo studentów, pracowników naukowych, znawców? Magazynem chłodnych analityków kultury czy też broszurą żarliwych konsumentów rozrywki? A może pismem... wynaturzeń?
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
Kolesiowatość
O potrzebie rastryzmu
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE