Nr 14 (61)
z dnia 22 maja 2003
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
     
   

     Kwietniowa „Odra” wcale nie kwietniowo wiosenna, bo − zgodnie z rytmem kalendarza historycznego, a nie biologicznego − zajmuje się m. in. tematyką żydowską, doświadczeniem holocaustu i relacjami polsko-żydowskimi. Pierwszym problemem, jaki przy tej okazji się pojawia, jest problem miejsca, z którego będzie się mówić/pisać o doświadczeniach holocaustu. Trudno bowiem pozostać w przestrzeni nieoznaczonej etycznie, refleksja nad relacjami między Polakami i Żydami, jak żadna inna, wymusza jasne stanowisko; wymagając jednoznaczności, głos zawsze „ustawia” niewygodnie dla kogoś, kto chciałby uniknąć wyboru albo-albo. Tym bardziej, że ten wybór nie ma nic wspólnego z odwagą moralną, jest raczej nieuniknionym w kulturze polskiej horrorem tożsamości, wynikającym z niemożności wyzwolenia się spod władzy stereotypu Polaka i Żyda. Ale to nie wszystko, choć pewnie najważniejsza jest jednak sfera społeczno-polityczna tych relacji. „Ustawiony” etycznie głos musi sobie jeszcze poradzić w przestrzeni artystycznej z formą, konwencją, z technicznym opracowaniem. I to jest drugi problem, pojawiający się w związku z próbą opowiedzenia o doświadczeniach holocaustu. Daje o sobie znać, gdy zastanowić się nad sztuką i moralnością, związkach między etyką a estetyką, oraz wynikających stąd komplikacjach i kontrowersjach najsilniejszych chyba w sztuce religijnej, choć nie tylko.
     Nie tylko, bo film żydowsko-francuskiego reżysera Lanzmanna Shoah, emitowany niedawno w katowickiej TVP-3, nie jest filmem religijnym, ale dokumentalnym. Przynajmniej takiej formule wydaje się najbliższy. Mimo to, kontrowersje, jakie wywołuje, prowokują do zastanowienia się nad polską i żydowską mentalnością. I to wcale nie w czasach II wojny, ale obecnie, chodzi bowiem o kwestię poczucia winy, o usprawiedliwiania się wobec potomnych, o kwestię rozliczenia z przeszłością, która ciągnie się za nami od dawien dawna. O tym, że sprawa nie jest zamknięta ani zrozumiana świadczą dziwaczne reakcje na świadectwo holocaustu, jakim jest film Shoah. Sam Lanzmann z kolei, wprawdzie nie wprost, zadaje pytania o moralność sztuki, o możliwości pogodzenia w jej wartościowaniu kryteriów estetycznych z etycznymi. Jest bowiem autorem, który pomysł na film innego reżysera o doświadczeniach narodu żydowskiego podczas II wojny nazwał „obsceniczną prowokacją”. Chodzi oczywiście o Listę Schindlera: „Sam pomysł robienia filmu fabularnego o holocauście jest obsceniczną prowokacją”. Słowa Lanzmanna przytacza w swoim artykule To nie był świat Wiesław Wodecki.
     Shoah po raz pierwszy w Polsce pokazano w 1985 roku, i od razu uznano, że film jest antypolski. Wiesław Wodecki skrupulatnie odtwarza atmosferę, jaka towarzyszyła pierwszej emisji filmu: „Pokazano wówczas jedną szóstą całości − 90 minut. Emisje poprzedzono propagandowym szumem, w którym pierwsze skrzypce grał niejaki Jan Rem. Ogłosił, że Shoah wybiela hitlerowców i zohydza Polaków umyślnie i niemądrze”. Po wyświetleniu filmu odbyła się dyskusja z udziałem Kazimierza Kąkola, naczelnego ideologa antysemickiego z roku 1968, który oskarżył Lanzmanna o „jad aplikowany z wyrafinowaniem intelektualisty, apriorycznym osądem i brakiem skrupułów”. To reakcje z lat osiemdziesiątych, ale Wodecki zdaje się właśnie z nimi polemizować, jakby zakładał, że ta świadomość do dziś nam towarzyszy. Pewnie tak, ale skoro, jak mi się wydaje, Wodecki zmierza do wyjścia poza aporię „winni Polacy i niewinni Żydzi”, to i tak w nią wpada, przywołując reakcje ukierunkowane na antypolskość filmu, przypominając o nich, odnosząc się do nich. Dyskutując z nimi, nie jest w stanie jednak ich unieważnić: „Gdyby Lanzmann chciał zrobić film o polskim antysemityzmie, pytałby o szmalcowników, o pogrom kielecki, o nieudaną prowokację na Kazimierzu w Krakowie”. To zadziwiający paradoks, że zawsze, gdy pisze się o sztuce zajmującej się historią prześladowań żydowskich, należy pospieszyć z uwagą, czy jest to jednocześnie antypolskie czy propolskie dzieło.
     W ogóle nie wiadomo, jak o tym doświadczeniu pisać/mówić. Lanzmann sprzeciwia się konwencji sztuki fabularnej, idzie w stronę tego, co wydaje mu się bliższe życiu: a więc dokument, chaotyczne rozmowy ze świadkami, dziewięciogodzinny potok życia. A przecież wiadomo, że nic formie artystycznej się nie wymknie. Lanzmann chciał pokazać w filmie prawdę, dać świadectwo, wymierzone nie tylko jednak przeciw niepamięci, ile przeciw sztuce właśnie: „Trwa on dziewięć i pół godziny. Tworzony wbrew modom, ignorujący nowoczesne techniki filmowe, wymogi komercji. Powolny, monotonny, powtarzający długie, statyczne ujęcia − tory, drogi, pociągi, lasy i twarze świadków [...]”. A czyż sztuce przede wszystkim o prawdę chodzi? Jak pogodzić wierność wobec przeżyć z wiernością formie? Mam wrażenie, że nie tylko wymogi komercji lekceważył Lanzmann, ale także zlekceważył widza − jego ciekawość, stopniowanie uwagi, intensywność doznań. W sztuce bowiem nie chodzi o to, by przede wszystkim opisać własne przeżycia, ale tak je opisać, by nadawały się do odczuwania przez widza. Poza tym, dokument to nic innego jak jedna z form sztuki, udająca tylko, że sztuką nie jest. Lanzmann w konfrontacji ze Spielbergiem przegrywa w świadomości potocznego widza. I nic na to nie poradzą pogadanki, reklamówki i inne gadżety uświadamiające, jakiego typu jest to film, a o które upomina się Wodecki: „Trzeba uznać, ze prawdziwa premiera odbyła się w lutym 2003 roku. Shoah nadano w programie TVP-3 w czterech odcinkach zaczynających się o godzinie 23: 00. Bez specjalnych zapowiedzi”.
     Postawa Lanzmanna jako twórcy jest jedną z tych postaw, które określam na swój prywatny użytek jako ortodoksyjne. Są mało przyjazne dla innych stanowisk wobec sztuki, jeśli tylko nie mieszczą się w kręgu ich wartościowania moralnego. Lanzmann, krytykujący Spielberga za fabularyzację, i w niej upatrujący przejaw obscenicznej nieprzyzwoitości, ma rację tylko do momentu, w którym udaje mu się przekonać nas, że nie widzi, iż jego film to również fabularyzacja, układanie opowieści. Lanzmann krytykujący Spielberga to Lanzmann, który musi zrezygnować z siebie jako reżysera, czyli kogoś, kto jednak nad formą panuje i z jej regułami się liczy. Nie chodzi więc tylko o to, że problem relacji polsko-żydowskich mieści się w społeczno-historycznej przestrzeni, i jako taki jest trudny do przemyślenia, bo wleką się za nami całe wieki; przeniesiony do przestrzeni artystycznej ujawnia jeszcze coś innego. To mianowicie, że komplikują go podejścia do sztuki, jej rozumienie i nadawane sztuce funkcje. Innymi słowy: komplikuje go to, co odsuwa od siebie i co Lanzmann lekceważy, czyli estetyka, filozofia sztuki.
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW