Reklamy po wręby wypełniają kadr, w którym niewiele jest miejsca na jakikolwiek ruch; nad betonową przestrzenią wisi ciemne niebo, a dość eleganccy podróżni przygięci przez ciężar walizek oddalają się od widza szybkim krokiem – życie w mieście, niby normalna sprawa, a jednak… coś więcej. Bo przecież nierzadko miasto to my. Zatem nieduży cykl pogadanek o fotografach miast, którzy swej fascynacji dają (foto)wyraz, przekładając miejskość na sztukę, to rzecz warta uwagi – proszę zajrzeć do najnowszego „Biuletynu Fotograficznego” nr 3/2004. Dla niepoznaki, a być może ze względów komercyjnych, na okładce pisma widnieje piękny akt, czyli druga strona medalu.
Ziemskie miasta
Jedna ze stron wspomnianego metaforycznego medalu to zainteresowanie człowiekiem jako indywidualnością, druga – to istnienie miasta, zbiorowiska ludzi i spraw, które najmocniej frapują twórców o zacięciu, ogólnie mówiąc, socjologicznym. O pierwszym aspekcie – może kiedy indziej, o drugim – już za chwilę.
Tymczasem „Biuletyn Fotograficzny” jakby zgrubiał, papier ma lepszy, więcej zdjęć się w nim mieści i więcej rozmaitych treści. Pomiędzy informacjami o warsztatach i miejscach, do których warto zajrzeć, bez redakcyjnego skąpstwa serwuje się tu aktualności i drobne ciekawostki. Więc gdyby był ktoś w Krakowie – to tak wracając do kwestii miast – koniecznie powinien obejrzeć Petersburg, Konstantynopol i Paryż na wystawie w MHF. Zdjęcia pochodzą z początku ubiegłego wieku, Petersburg jest wyludniony, monumentalny, Konstantynopol pocztówkowy, a w ogóle klimat miast – nieziemski. Lecz miasta są jak najbardziej ziemskie, choć dziś już nieco inne, zaś o tym, co kryje w sobie współczesna wielkomiejskość, nieustannie myśli wielu artystów.
Wielkie powierzchnie w niewielkich obrazach
Cykl biuletynowy pt. Fotografowie miasta miał już cztery odcinki, w numerze marcowym dostajemy piąty. Temat skrupulatnie opracował i przedstawił Marek Janczyk. Najpierw wzrok przyciągają fotografie Andreasa Hilty’ego oraz Roberta Walkera, który stara się swoimi pracami postawić diagnozę o charakterze socjologicznym i politycznym zarazem. Przez 10 lat Walkera fascynował Nowy Jork, a właściwie Times Square, który uważał za pępek ówczesnego świata. Miło jest sobie pomyśleć, że każdy może pójść tym tropem, znaleźć jakieś ważne dla siebie skrzyżowanie i uwiecznić: obfotografować, opisać lub zapamiętać. Na zawsze. Walker wydał album Nowy Jork od podszewki, we wstępie którego napisano, że jego zwycięstwo w zmaganiach z miastem polega na zamknięciu wielkich powierzchni w niewielkich obrazach. Trzeba przyznać, że pięknie mu napisano, przy czym, proszę zauważyć, relacja powierzchnie-obrazy może być także odwrotna!
Gęstości i kontrasty
Przykładowe miejskie zdjęcia prezentowane w „Biuletynie Fotograficznym” są naprawdę małe, bo i format pisma nieduży, lecz nie tracą nic ze swej wielkomiejskości, zapełnienia, gęstości i kontrastowości. Pełno tu reklam, telefonów komórkowych, sieci komunikacyjnych, prawie słychać te wszystkie denerwujące odgłosy. Walker twierdzi, że fotografując, próbuje demaskować wszystkie okropne mechanizmy, że jego prace to jego sprzeciw. Zatem w ramach kultywowania sprzeciwu można zapoznać się z autorskim albumem, tym bardziej, że autor nie poprzestał na Nowym Jorku. Przyjeżdżał do Polski, parę razy. Po raz pierwszy w latach 80., chyba po to, by pozwolić się zszokować naszą ówczesną, szczególną wielkomiejskością. Co też nastąpiło. Podobno zaczął się nawet zastanawiać, czy w ogóle można tu się posługiwać aparatem fotograficznym! Najwyraźniej nie powiedziano mu, że to zależy od obiektu…
W każdym razie w końcu postanowił zrobić w Polsce serię zdjęć nostalgicznych, fotografował zapomniane, opuszczone miejsca, pałace, parki – wszelkie wzruszające stemple przeszłości w zapuszczonym kraju. Jednak w miarę jak kraj się cywilizował, Walker nadawał swoim pracom charakter – jak to określa Marek Janczyk – „międzynarodowy”.
Subiektywny dokument
Do socjologizujących fotografów należy też Martin Parr, przy czym głosił on wszem i wobec, że „fotografia z natury swej prowokuje do podglądania i wykorzystywania swoich modeli”. Na wszelki wypadek, gdyby uznano, że nie ma racji, stworzył w latach 80. styl zwany „subiektywnym dokumentem”. Ten manewr naprawdę warto zapamiętać.
Parr subiektywnie wykorzystywał kolor, czego w „Biuletynie Fotograficznym” wprawdzie nie widać, bo cały jest czarno-biały, ale można posłużyć się wyobraźnią (i wyszukiwarką). Parr w latach 90. zainteresował się supermarketami, dworcami, parkami rozrywki, różnymi peryferiami, czyli kiczem. A że był systematyczny, krytycy szybko stwierdzili, że uchwycił istotę współczesnego świata.
W podobnym obszarze tematycznym porusza się Jahn Kippin, który krytycznie obserwuje różne zjawiska zachodzące we współczesnym społeczeństwie brytyjskim. Posługuje się barwą i dużym formatem, stosuje wszelkie klasyczne zasady. Jego ulubione tematy to pejzaż, krajobraz przemysłowy, centra handlowe wielkich miast, czyli sama poezja i romantyzm, lecz nade wszystko stawia na niebo, które jest jednym ze źródeł niepokoju i napięcia w obrazie. Kippin sięga także po słowa i umieszcza je pod zdjęciami, bawiąc się ich znaczeniem.
Jest jeszcze Jeff Wall, Kanadyjczyk nawiązujący do reklamowych sloganów, wykraczający poza obszar fotograficzny, wprowadzający w miejski plan rekwizyty oraz aktorów. Wall świadomie i z premedytacją manipuluje rzeczywistością, łączy różne media, tak jak i miasto ma w zwyczaju. Zamienił realizm fotografii ulicznej w obraz filmowy i do tego pozwolił się zafascynować technologią cyfrową! Artysta umieszcza swoje prace na przystankach komunikacji miejskiej, chociaż wystawia je też w galeriach. Z powodzeniem.
W biuletynowym przeglądzie promiejskich fotografów umieszczono też paru innych, uznanych artystów, którzy zasłynęli dzięki podglądaniu miasta, wydzieraniu mu jego tajemnic za pomocą sztuki (zawężając sens: za pomocą aparatu fotograficznego). Proponuję mój spis potraktować jako swoistą zachętę, by: 1. poszukać fotografów oraz miast w sieci i porównać z kim/czym się tylko zapragnie; 2. pójść do dobrych znajomych, którzy mają fajne albumy, i odpłynąć; 3. po drodze spojrzeć inaczej na znane miejsca i się zadumać; 4. pójść w miasto z aparatem. I wrócić.
PS. A wspomniany na początku akt jest autorstwa Wacława Wantucha. I to też jest pejzaż, być może nawet socjologiczny.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- GRY WOJENNE
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
|
|