Nr 28 (39)
z dnia 2 października 2002
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

CZEKAJĄC NA PAPKINA
     
   

      5 września odbyła się długo oczekiwana premiera Pianisty Romana Polańskiego, a na początku października przekonamy się, jak reżyser poradził sobie z rolą fredrowskiego Papkina, stąd też wrześniowe „Kino” sporo miejsca poświęca osobie i filmom twórcy Dziecka Rosemary. Kiedy ponad dwa lata temu pokazano w Polsce Dziewiąte wrota, krytyka w większości uznała, iż Polański zrobił piękny film o niczym, ale pociesza zapowiedź ekranizacji książki Władysława Szpilmana. Film powstał, dostał Złotą Palmę w Cannes i zebrał cięgi (głównie) od polskich krytyków – bo akademicki, hollywoodzki, mało oryginalny, etc. Generalnie nagroda mu się nie należała, a jury na czele z Davidem Lynchem bardzo się pomyliło albo co gorsza – bo i takie, na szczęście nieliczne głosy się odezwały – uległo naciskom żydowskiego lobby. Dziękując za wyróżnienie Polański podziękował polskiej ekipie i podkreślił, że to nagroda dla polskiego filmu. Kurtuazyjny gest? Osobiście się wzruszyłam, ale niektórzy tak to odebrali. Bo jaki polski film – z angielskimi dialogami? Wersja angielska oznacza szerszą dystrybucję, a poza tym – czyż w co drugim filmie wojennym Niemcy, Polacy i Żydzi nie mówią jednym językiem? A i polszczyzna niemieckich oficerów w niejednym polskim obrazie godna jest native speakera. Czy nie wystarczy, że reżyser jest Polakiem, a w czołówce pojawiają się nazwiska Kilara, Edelmana, Starskiego... Lista Schindlera była filmem amerykańskim, ale gdy otrzymywała złote statuetki, to mówiliśmy o polskich Oscarach, choć przecież np. Janusz Kamiński, polski (sic!) operator kształcił się już w Stanach i z ojczyzną ma mniej wspólnego niż Polański. A że na własnego Pianistę nas nie stać (pieniądze!), to powinniśmy się cieszyć, że Polska była koproducentem, bo taka rola to być może – jak mówi w wywiadzie Lew Rywin – jedyna szansa na zaistnienie naszej kinematografii w świecie.
     Ponoć istnieje spora grupa ludzi, dla których wartość filmu wyznacza stopień zdruzgocenia go przez krytyka – w myśl zasady „im gorzej piszą, tym lepszy film”. Gdyby Pianistę gromadnie okrzyknięto filmem chybionym, to może biłby rekordy frekwencji. Tego się jednak nie dowiemy, bo znalazł obrońców, do których należy Jerzy Płażewski. Krytyk „Kina” już w relacji z Cannes opisywał Pianistę jako film wielki, teraz w swojej recenzji odpiera argumenty przeciwników dzieła, doceniając m.in. odtwórcę głównej roli, Adriena Brody. Sygnalizuje też rzecz, zdawałoby się, oczywistą: Pianista odwołuje się do wspomnień warszawskiego Żyda, Władysława Szpilmana, ale i po trosze do przeżyć kilkuletniego Romka z krakowskiego getta. Może stąd ów akademizm, brak groteski tak widocznej w jego najlepszych, wcześniejszych filmach: gdy daje się świadectwo „dawnych czasów”, zwłaszcza takich i sięga się do własnej pamięci, to chyba nie ma się zbytniej ochoty na eksperymentowanie.
      Cudze oceny, entuzjastyczne czy druzgocące, trzeba samemu zweryfikować i po prostu obejrzeć film. A po seansie warto sięgnąć po inne teksty z kręgu Polańskiego i Pianisty, chociażby reportaż Kto tu jest reżyserem? Zawsze zastanawia mnie na czym polega magia kina, każąca mi uwierzyć w ekranową fikcję i zapomnieć, że poza np. parą zakochanych jest reżyser, operator, dźwiękowiec – tyle że po drugiej stronie kamery. A że kręcenie filmu to setki dubli, udawanie lata jesienią i kłopoty ze statystami patrzącymi prosto w kamerę – przekonuje autor tekstu, Stefan Gieysztor, dubler Adriena Brody.
      Władysław Szpilman zaakceptował Polańskiego jako tego, który opowie jego historię – ciekawe jak odebrałby Pianistę, gdyby doczekał premiery. O Szpilmanie - polski Żydzie, kompozytorze i ojcu mówi w „Kinie” jego syn, Christopher.
      Jeśli ktoś cierpiący na bezsenność 1 sierpnia tego roku oglądał TVP około północy, to mógł obejrzeć Pianistę sprzed ponad 50. lat, czyli Robinsona warszawskiego. Jeżeli nie usłyszał nazwiska „Szpilman” i nie zobaczył dobrego Niemca, to nie oznacza, że coś mu umknęło – bohater filmu zwał się Rafalski, a kontaktował się wyłącznie z młodymi komunistami. Tadeusz Lubelski opowiada w „Kinie” o pogmatwanych związkach pamiętników kompozytora z polskim kinem, a także manipulacji historią, która stała się częścią powojennej sztuki.
      Suspens towarzyszący artystycznym dokonaniom Polańskiego i kapryśny los na przemian wpędzający twórcę w kłopoty i wyciągający go z nich – to według Grażyny Stachówny dwa stałe elementy kariery reżysera. Wnikliwa (i życzliwa) obserwatorka twórczości Polańskiego, autorka książki Roman Polański i jego filmy oraz ostatnio wydanego leksykonu Polański od A do Z (recenzja w numerze), w swoim tekście (Polański), śledzi karierę (i życie osobiste, bo w przypadku Polańskiego budziło równe emocje, jak jego filmy, zwłaszcza w siermiężnych czasach PRL-u) twórcy mając na względzie te właśnie 2 jej elementy. Bardzo interesująca i inspirująca lektura, bo Stachówna należy do tych badaczy kina, którzy widzą twórczość reżyserów jako proces dzielący się na fazy, stąd wiedzą, że porównywanie filmów „późnego okresu” z osiągnięciami wcześniejszymi, z czasów pełnej dojrzałości – jest niepotrzebne i często krzywdzące.
      Nie twierdzę, że Pianista to skończone arcydzieło, nie żądam, by krytycy padali na kolana z zachwytu, ale szkoda, że kiedy w dobie kryzysu kinematografii film polskiego reżysera zdobywa Złotą Palmę (a żaden polski film od lat nie został nawet zakwalifikowany do canneńskiego konkursu), to tak trudno jest się z tego powodu po prostu ucieszyć. Ciekawe, jak krytyka przyjmie nowy film Wajdy (Czy należała mu się nagroda za Człowieka z żelaza? Przecież robił lepsze filmy). Życzę Polańskiemu, by Zemsta była słodka.
     
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
KOMU CYFRA?
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)