Nr 33 (44)
z dnia 22 listopada 2002
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
     
   
– „Antena Krzyku” –

     Szczęśliwi ci, którzy nigdy nie podpisali paktu z wydawcą! Szczęśliwi wszyscy śmiertelnicy nie starający się upowszechnić/sprzedać swojej muzyki! Jeśli akurat czytelnik nigdy takiego paktu nie podpisze, kariery w branży wprawdzie nie zrobi, lecz duszę zachowa. Grunt to – ponoć – priorytety.
     
     Warto dbać o duszę, a jednak można, bez zbytniej autoekstrawagancji, wyszukać na odpowiednim stoisku „Antenę Krzyku”, koniecznie nr 1/2002. Warto, m.in. ze względu na płytę, która do owego numeru pisma przynależy. Krążek ów jest prezentacją wydawnictwa ROIR, specjalizującego się w nowojorskiej nowej fali, lub też - jak pisze Rafał Księżyk - w skrócie "nowojorskiej fali". Od pewnego czasu bowiem na rynku muzycznym zauważyć można renesans zainteresowania nową falą. Wychodzą reedycje, wyraźnie można też usłyszeć echa nowej fali w twórczości aktualnie młodych twórców.
     W ROIR wszystko zaczęło się od 1979 r., od kaset. Wydawało się wówczas głównie reggae i dub. Już sam założyciel wydawnictwa, Neil Coper, był barwną postacią, więc barwami wieloma muzyka prezentowana na antenowym CD się mieni. Choć może nie całkiem czyste są to barwy. Pan Coper mając 50 lat został fanem reggae, punku, dubu i nowej fali. A penetrując obrzeża „wielkiej fonografii” ROIR skolekcjonował rzadkie materiały demo, nagrania koncertowe, muzykę, która nie zdążyła zostać uładzona lub „upiększona” przez fachowców-producentów. I wyprzedana. Masowo. Cała radość z jej słuchania polega na dźwiękowych niedoskonałościach i brzmieniowych „brudach”. A brudzą m.in. muzycy z Bad Brains, Terrorist, Television, Roots Radics, jeżeli to coś komuś mówi. A jeśli nie, niech zajrzy do „Anteny Krzyku”, wspomina się tu (tak na wszelki wypadek) o wyżej wymienionych formacjach. I nie tylko. O innych twórcach niszowych także. A jeżeli już jesteśmy przy niszach to, jak donosi pismo, istnieje pewna ciekawa wokalistka, którą ostatnio zainspirowały pieśni miłosne Sufich…
     
     Sufi a sprawa techo
     Sussan Deyhim to wokalistka pochodzenia irańskiego, a jej ostatni jej album Madman God rzeczywiście zawiera osobiste interpretacje miłosnych pieśni Sufich. Zremiksował je i przetworzył Bill Laswel, co z kolei zaowocowało krążkiem Shy Angels. Wokalistka nie jest nowicjuszką, pracowała z muzykami rozmaitych frakcji dźwiękowych, znanych, lubianych, cenionych (np. McFerrin). Od lat mieszka i tworzy w Nowy Jorku, o którym zresztą poetycko mówi, że „nie ma (tam) przestrzeni, także tej w znaczeniu mentalnym”. Pomijając obgadanie NY, w wywiadzie Deyhim opowiada o sobie, o zainteresowaniu tańcem, co w efekcie… Ale to długa i smakowita historia. Najlepiej więc po prostu poszukać nagrań artystki. Warto jednak doczytać rozmowę do końca, pada tu bowiem ciekawe pytanie o podobieństwa pomiędzy transem w techno i stanem w jaki zapadają Sufi. Deyhim odpowiada wymijająco: „Muzyka elektroniczna łączy ludzi w rodzaj grupy, minispołeczeństw, połączonego wspólną ideą. To pozytywne zjawisko (…). Ruch muzyki elektronicznej może (ludzi) jednoczyć i dawać im poczucie bycia we wspólnocie, bycia razem”. Taka odpowiedź wprawdzie nie tłumaczy związków techno z sufizmem, ale uwypukla inny, ciekawy problem. Bo ostatnimi czasy po wspólnotę ludzie chętnie chodzą do klubów i uprawiają tam, pardon, klabing. Z zamiłowaniem godnym, podobno, lepszej sprawy.
     
     Pole popisu reklamodawcy
     Rafał Księżyk obnaża zjawisko klabingu bezlitośnie i bez sympatii do tego, hmm, sposobu spędzania czasu przy pomocy muzyki. W adekwatnym pomieszczeniu. Autor twierdzi już na stracie, że klabing to zwyczajna kultura z reklamy. Fakt, bardzo daleko pobrzmiewają tu echa techno-rejwów. Trzeba przyznać, że czytelnik wgłębiwszy się w tekst ostatecznie przyzna autorowi rację. Bez nacisków. Wszak reklamy nie bez powodu z upodobaniem pokazują różne produkty (np. chipsy czy komórki) w kontekście tanecznej kultury klubowej, a kolorowe pisma wciąż piszą o klabingu w kategoriach trendu i szyku. Istnieje specjalna moda, używki, wąska specjalizacja! Tym też różni się klabing od techno, że z techno powszechnie wiązano narkotyki, a używkowy kontekst klabingu jest na drugim planie. Księżyk określa muzykę klubową jako bliższą easy listening lat 50. niż techno lat 90. Tak czy inaczej, klub i dyskoteka to ranking konsumentów. A w życiu amatorów klabingu liczy się przede wszystkim marka klubu, który występuje w roli współczesnej świątyni weekendowej (jak supermarket, lecz – co kto lubi…) i marka szat, w których się do świątyni wchodzi. Marka, proszę zauważyć - ikona kultury klubowej! Charakterystyczne jest też to, że w kręgu dance mówi się o miastach, firmach, markowych klubach, tu istnieją w pełnej krasie znani z mass mediów gwiazdorzy. Odbierani zresztą przez autora artykułu raczej nieprzychylnie. Przy tym wszystkim organizacja dużych imprez klubowych możliwa jest tylko dzięki sponsorom. Są to producenci alkoholu, kosmetyków, papierosów itp., pole do popisu mają naprawdę spore. Klabing w ten sposób stał się rozrywką fundowaną przez producentów swoim konsumentom. Upadek jak nic. Zero anarchii. A kiedy kapryśni, snobistyczni menedżerowie bawią się do utraty, tchu sama muzyka, jak podejrzewa Księżyk, chyli się ku upadkowi. To, co np. proponuje Futro czy Transheteroelectro nazywa synth popem, czymś co przypomina niegdysiejsze ruchy pop powstałe z okazji zaniku new romantic. Konkluzja: kiedyś przemysł pop żerował na spontanicznych ruchach młodzieżowych, teraz zaś połączone siły reklamodawców i mediów są w stanie wykreować całe zjawisko: muzykę, zachowania, ciuchy, itp. Uff. Dość smutna, ale skuteczna manipulacja.
     
     Żądza branży
     W „Antenie” poczytać można też o Fugazi. Zespół, jak doskonale wiedzą fani, osiągnął wiele dzięki ciężkiej pracy i konsekwencji (sic!). Nie dał się wciągnąć machinie szołbiznesu, co łatwe nie było i w dodatku odcięło Fugazi od szybkich pieniędzy i sławy pięciominutowej. Na okrasę redaktorzy „Anteny” zadali sobie trud wypytania kilku nieprzypadkowych osób o meandry muzycznej branży. Powstał zestaw intrygujących wypowiedzi twórców i wydawców spoza polskiego podwórka. Dotyczą one mechanizmów i zagrożeń rządzących dość hermetyczną w końcu dziedziną. W sumie wyszło na to, że podpisanie umowy z wytwórnią płytową porównać należy do podpisania cyrografu z samym diabłem. Szczęśliwcy, którzy nigdy do tego nie dopuszczą! Czyli wszyscy śmiertelnicy nie tworzący muzyki. Lub nie upierający się, by ją upowszechnić, tj. sprzedać. Jeśli czytelnik nigdy nie podpisze takiego paktu, kariery w branży wprawdzie nie zrobi, ale duszę zachowa. Grunt to – ponoć – priorytety.
     



Tekst Miłki Malzahn miał swoją premierę na łamach „Gazety Wyborczej”, patrona medialnego Witryny Czasopism.pl

wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
KRAJOBRAZ PO GDYNI