nr 8 (234)
z dnia 20 kwietnia 2009
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o… | wybrane artykuły | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Marcin M. Bogusławski
Lipszyc przybliża czytelnikom postać Szmuela Jozefa Agnona, pisarza żydowskiego urodzonego w Buczaczu, a działającego w Palestynie. Twórczość Agnona oparta jest o figurę aguny, czyli – jak pisze Lipszyc – „osobliwego stanu zniewolenia. »Aguną« jest mianowicie kobieta, której mąż zniknął czy zginął, nie dając jej listu rozwodowego. Jeżeli nie ma wiarygodnych świadectw, że mąż nie żyje, wówczas kobieta pozostaje przykuta do nieobecnego małżonka i nie może być uznana za wolną” („Czas Kultury” 1/2009).
Arkadiusz Wierzba
Tulli pisze o okrucieństwie i pogardzie, a wszyscy widzą w tym tylko ironiczne podważanie fabuły, kolejny wariant literatury wyczerpania. Tulli jest osobista i intymna, a świat czyta jej książki jak pastisz. I wreszcie: Tulli jest głęboko smutna, a redaktor naczelny „Pana Slawisty” (nr 1/2009) śmie z nią rozmawiać o „literackiej zabawie”. Dlatego autorka Trybów najchętniej mówi o łzach: „Mam łzy w oczach, kiedy muszę z jakiegoś powodu przejrzeć tekst”. I dalej: „Gdybym musiała się zajmować łatkami, jakie mi przyszyto, pewnie zapłakałabym się na śmierć”.
Filip Szumowski
Peerel był, chciałoby się rzec zgodnie z powyższymi ustaleniami Wawrzyńca Rymkiewicza i Ryszarda Legutki, czasem dekompozycji. Doszło więc do dekompozycji czasu historycznego, oprócz tego kultura, która przed wojną miała strukturę wertykalną (czyli dzieliła się na tzw. kulturę wysoka i ludową), w Peerelu przybrała zupełnie inną formę. Stała się mieszanką estetyki i ideologii, ekonomii i rozrywki – syntetyczną, popkulturową papką. Podobna dekompozycja miał również miejsce w sferze polityki („Kronos” nr 4/2008).
Michał Wróblewski
Urodzony we Lwowie poeta, prawdopodobnie pod wpływem swojego mistrza – Henryka Elzenberga, zdecydowanie odrzucał „szalbierstwa dialektyki”. Jak podpowiada schemat znany z podręczników historii filozofii, niechęć do Hegla zazwyczaj idzie w parze z sympatią do egzystencjalizmu albo praktycznej mądrości życiowej. Ta ostatnia najmocniej kojarzy mi się z autorem Świata jako woli i przedstawienia. Herbert i Schopenhauer? Interpretacja Marcina Całbeckiego rozbudziła moją ciekawość („Topos” nr 6/2008).
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt