nr 6 (208)
z dnia 20 marca 2008
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o… | autorzy | archiwum
Nieocenione doprawdy pożytki wypływać mogą z wertowania starych, kurzem obrosłych czasopism z zeszłego wieku. Biorę sobie na przykład do ręki „Czas Kultury” (1/1997) i czytam godny wnikliwego roztrząsania tekst Krzysztofa Koehlera, w którym rozważane są najwyższego rzędu i uroku zagadnienia:
„Jak to tam powiada Horacy?
Natura poety nie jest skłonna do chciwości: kocha wiersze, o nie jedynie się troszczy, kpi sobie ze strat, z ucieczki niewolników, z pożarów, nie knuje intrygi przeciwko przyjacielowi czy chłopcu-sierocie, żywi się bobem i razowym chlebem; i chociaż z poety leniwy i zły żołnierz, pożyteczny jest dla miasta, jeżeli zgodzisz się, że wielkie sprawy znajdują wsparcie w drobnych. Poeta kształci w sztuce mówienia młodego i nieroztropnego chłopca, odwodzi go od słuchania rozwiązłych rozmów, wnet służy życzliwymi radami, wyrabia w nim pewne zasady, łagodzi jego nieokrzesanie, zawiść i gniew, opowiada mu o szlachetnych czynach, objaśnia przyszłość przy pomocy znanych przykładów, pociesza biednego i chorego. Jeśliby Muza nie zesłała wieszcza, w jaki sposób niewinne dziewczęta z czystymi chłopcami mogłyby się nauczyć modlitw...”
Tak tam powiada Horacy. „Natura poety nie jest skłonna do chciwości: kocha wiersze, o nie jedynie się troszczy”. A jakże, o wiersze jedynie się troszczy.
Chociaż, z drugiej strony, jakże o wiersze jedynie się troszczy, kiedy o swoją użyteczność dla miasta się troszczy, swoimi drobnymi sprawami wspierając te wielkie? A byłaby wspierała, gdyby się i o te wielkie sprawy nie troszczyła?
A jakże, z trzeciej strony, natura poety o wiersze jedynie się troszczy, kiedy o kształcenie w sztuce mówienia młodego i nieroztropnego chłopca jak raz się troszczy, odwodząc go od słuchania rozwiązłych rozmów?
Jakże, ze strony czwartej, o wiersze jedynie się troszczy, kiedy – nie troszcząc się o nic innego, jak tylko o wiersze – służy życzliwymi radami, wyrabia pewne zasady, łagodzi nieokrzesanie, zawiść i gniew, opowiada o szlachetnych czynach, objaśnia przyszłość przy pomocy znanych przykładów, pociesza biednego i chorego?
Jakże zatem o wiersze jedynie się troszczy, kiedy się o biednego i chorego troszczy jak należy, pocieszając onego w biedzie i chorobie?
Jeśliby Muza nie zesłała wieszcza, w jaki sposób natura poety mogłaby się, z piątej strony, o niewinne dziewczęta z czystymi chłopcami zatroszczyć, iżby się mogły niewinne dziewczęta z czystymi chłopcami modlitw nauczyć?
Byłaby się spokojnie bobem i razowym chlebem pożywiała, kpiąc sobie z ucieczki niewolników, gdyby się nie troszczyła. Tymczasem opukana z wielu stron, na tak wielce nie tylko troszczącą się, ale i ogólnie zatroskaną natura poety wygląda, jakoby chciwie tych wszystkich trosk pożądała, iżby mogła im wszystkim naraz zaradzić.
A jakże ona natura poety może tym wszystkim troskom i biedom zaradzić, kiedy się sama bobem i razowym chlebem żywi, a nadto – jako rzecze Horacy – z natury leniwy i zły żołnierz z poety.
I po co poeta ze swoją naturą – skoro się razem chlebem razowym i bobem żywią, a nadto wojsko z nich leniwe i żadne – na niewinne dziewczęta z czystymi chłopcami dybią? Iżby ich na lepszą drogę z drogi niewinności i czystości sprowadzić?
To może i dobrze, że chociaż przeciwko – jak to tam powiada Horacy? – chłopcu-sierocie intryg nie knuje?
Chociaż kto ją tam wie, skoro żywi się bobem i razowym chlebem, kpiąc sobie ze strat, a jedynie o wiersze i rozmaite troski nasze ludzkie i nieludzkie nie troszcząc się, troszczy.
Byłaby się rzeczywiście o wiersze zatroszczyła, jako i treściwszy wikt dla siebie i poety, a o nasze troski nie dbała.
A tak nic, tylko owe formy językowe majstruje – jak to tam powiada Krzysztof Koehler? – „odzwierciedlające porządek rzeczywistości, czyli tego, co naprawdę jest”.
Jeśli o mnie chodzi, to tyle tego porządku rzeczywistości – czyli tego, co naprawdę jest – dostrzegam, ile go widać z miejsca, które w porządku owym zajmuję.
A i to nie wiem, czy to moje widzenie nie jest czasem zniekształcone przez „zracjonalizowane formy fiksacji na idolach oraz wyraz wiary w różnego typu iluzje oraz ideologie”, jak to tam powiada Rainer Funk.
Bo i skądże miałbym wiedzieć? Wszak kto ulega iluzjom, że ulega i że iluzjom, w żaden sposób zauważać nie może.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt