nr 16 (194)
z dnia 20 sierpnia 2007
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o… | teraz o… | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
M.K.E. Baczewski
Dehnel, jaki jest, każdy widzi. Uroda i garderoba głównego bohatera czołowej powieści Bolesława Prusa. Pamiętam, jak onegdaj przebywałem na Wybrzeżu w subiektywnych celach żebraczych, jako że wymydliłem się był do cna z zasobów egzystencjalnych, i jak w najbielszy z białych dni na regularnej ulicy zgoła cywilizowanego miasta spotkałem tę brzemienną w książki postać, która wydała mi się wówczas w tak groźnym sensie „ci devant”, że pobrałem, co miałem jeszcze z nóg za resztki pasa i ukryłem doczesną powłokę w najbliższej bramie.
Adam Ubertowski
Nie podoba się nam buźka Miłościwie Nam Panującego? A to straszne! Jaka ta demokracja nieudana! Okropność! Trzeba wysupłać drobniaki na najbliższy tani samolot i uciekać tam, gdzie rządzący mają bardziej sympatyczne oblicza. Jednak przedtem zachęcam Państwa do cofnięcia się o kilka kroków i szerszego spojrzenia na naszą kulawą demokrację. Może z takiej poszerzonej perspektywy uda nam się dostrzec, że ten system jest dużo bardziej pojemny, bo oprócz kija o końcówkach „rządzący” i „podwładni” mieści w sobie jeszcze niepoliczalną liczbę innych, czasem dużo bardziej skomplikowanych narzędzi.
Adam Kaczanowski
Czy osoba taka, jak w transie, czyta ten czarujący ustęp wielokrotnie, w różnych tonacjach, akcentując co rusz inne słowo? Recytuje go przed lustrem, z zachwytem śledząc każdą sylabę wychodzącą ze swoich ust? Przerywa żonie lub mężowi jakieś prozaiczne zajęcie i każe zamieniać się w słuch?
Trudno mi sobie taką osobę wyobrazić, ale widząc tak wiele peanów na temat doskonałego brzmienia tego czy innego tekstu, pochwał autorów, którzy tak wyśmienicie oddają melodię języka, muszę przyjąć istnienie takich czytelników za dobrą monetę.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt