Witryna Czasopism.pl

nr 3-4 (181-182)
z dnia 20 lutego 2007
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

W WIELKIM GARNCU ŚWIATA

Bardzo lubię „ZNAK” za jego zdecydowany charakter, za to, jak obraca wybrany problem na ruszcie sprzecznych opinii, w ogniu zażartego sporu. Zawsze, nawet gdy z początku temat staje mi ością w gardle, kończę lekturę w pełni usatysfakcjonowana. W lutym dane mi było zakosztować prawdziwego lekturowego cicer cum caule. Dobór składników numeru, najprawdopodobniej powodowany krótkim terminem przydatności do spożycia wszystkich artykułów, trochę zaskakuje, niemniej jednak tworzy rzecz całkiem smaczną.

Te moje kulinarne skojarzenia niewątpliwie wzięły się z lektury bardzo zmysłowego artykułu Michała Bardela, otwierającego Rzymskie obrazki, nową autorską rubrykę. Pierwszy obrazek zatytułowany „Gusta Apicjusza, czyli o rzymskich kulinariach” wprowadza nas w bogaty w egzotyczne smaki i zapachy świat starożytnego imperium. Na wstępie Bardel cytuje fragment jedynej, zachowanej w pełni, a pamiętającej czasy późnego cesarstwa rzymskiego książki kucharskiej O sztuce kulinarnej autorstwa Marka Gawiusza Apicjusza, słynnego żarłoka. Jak się z niej dowiadujemy, składnikiem niemal wszystkich popularnych wówczas potraw był sos ze sfermentowanych ryb. Opis wytwarzania tego specyfiku, przytoczony przez Bardela, przywołuje silne skojarzenia (zapachowe) z początkiem Pachnidła Süskinda: „Jak odrażający musiała mieć zapach, możemy sobie łatwo wystawić – wystarczy powiedzieć, że tu i ówdzie jej produkcja w obrębie murów miejskich była surowo zakazana. Myliłby się jednak, kto by sądził, że garum [grecka nazwa sosu – przyp. A.S.] to zakonserwowany solą efekt zwykłego gnicia rybich wnętrzności.” Dalej robi się nieco przyjemniej, mowa bowiem o potrawach przypominających współczesne europejskie menu. Bardel wymienia pultes – warzywne papki, wzbogacane czasem mięsem i ziarnami zbóż, dania z wieprzowiny, drobiu, dziczyzny i koźlęciny, potrawy z bobu, grochu, ogórków, kapusty, kwiatostanu karczocha zwyczajnego (na siedem sposobów).

Informacją szalenie interesującą (i niewiarygodną!) dla amatorów słodkości może być ta, że starożytni Rzymianie słodyczy nie lubili. Bardel pisze, że Apicjusz poświęcił im zaledwie kilka stron: „omlet, placek serowy, ciastka krochmalowe, wszystko – co ciekawe – pieprzone obficie przed podaniem”. Spośród wyrobów europejskiego cukiernictwa rzymski rodowód mają sernik i faworki.

Tych, którzy ochoczo rzuciliby się na poszukiwania dzieła Apicjusza i przystąpili do próbowania zebranych przez niego receptur, Michał Bardel ostrzega przed ich niekompletnością i skrótowością. Problemów nastręczać może również identyfikacja przypraw, pojawiających się w przepisach. Na pocieszenie warto przeczytać fragment poświęcony winu. Jak mocny musiał być ten trunek, świadczy fakt, że starożytni Rzymianie i Grecy zawsze rozcieńczali go wodą. Kobiety i żołnierze na wojnie pijali lekkie wina wytwarzane z rodzynek. Za surowych czasów republiki kobiecie w ogóle nie uchodziło picie win mocnych; zgodnie z relacją Katona pijana kobieta karana była jak cudzołożnica. Jak wnioskuje Bardel: „zwyczaj całowania na powitanie krewnych i przyjaciół, do dziś częstszy u kobiet niż u mężczyzn, stąd właśnie pochodzi, że cnotliwe gospodynie rzymskie pragnęły dać swoim gościom jasny i zmysłowy dowód swojej wstrzemięźliwości.”! Artykuł obfituje w dowcipne przykłady i wnikliwe obserwacje, z trudem powstrzymuję się, by nie omówić tu wszystkich. Niewątpliwie nowa rubryka zapowiada się interesująco i ma duże szanse, by stać się moją ulubioną.

Główna część numeru dotyka dwóch tematów. W dziale Diagnozy czytamy o Ingresie, którego nie było. Komentarz jest polifoniczny, wypowiedzi zawarte w miesięczniku noszą rys niekiedy bardzo osobisty. Stefan Wilkanowicz mówi o niewydolności Kościoła, o palącej konieczności, jaką jest duchowa formacja dorosłych katolików, o potrzebie dialogu Kościoła z wszystkimi ludźmi dobrej woli. Danuta Skóra i Dorota Zańko poruszają kwestię szukania prawdy i odwagi w stawaniu po jej stronie. Michał Bardel zastanawia się nad swoim miejscem w Kościele, wskazuje wyraźnie, że niedoszły ingres arcybiskupa Wielgusa to nie tylko głośna medialna afera, ale przede wszystkim dramat sumień: „po tym publicznym seansie przerażającej obłudy, nie znajduję w sobie sił, by zastukać do drzwi mojej wspólnoty, by prosić pokornie, żeby mnie na powrót wpuszczono do Kościoła, dopóki w tym Kościele, w którym powtórne małżeństwo jest grzechem śmiertelnym i wyłączającym, przejście na stronę jego wrogów, zdradę wobec współbraci, zakłamanie i wystawienie na szwank autorytetu Ojca Świętego nazywa się słabością”. Wojciech Bonowicz apeluje o żywe świadectwo ludzi Kościoła, które jako jedyne jest w stanie przeciwstawić się relatywizmowi moralnemu i kulturze kłamstwa.

Temat miesiąca „Duchowy atlas świata” zaplanowany na siedemdziesiąte piąte urodziny Ryszarda Kapuścińskiego, na wielu płaszczyznach opisuje rzeczywistość XXI wieku, której Kapuściński był wnikliwym obserwatorem i kronikarzem. Artykuł o tym tytule to zapis rozmowy przeprowadzonej przez Krystynę Strączek i Łukasza Tischnera z Olgą Stanisławską, księdzem Adamem Bonieckim, księdzem Tomaszem Węcławskim i Adamem Zagajewskim. Dyskutanci zastanawiają się nad tożsamością współczesnego człowieka, przyglądają się problemowi podziału świata według osi Północ-Południe, poruszają zagadnienia duchowości i religijności w różnych miejscach Ziemi. Z kolei Piotr Kłodkowski w artykule „O duchowym atlasie świata i zgubnych iluzjach filologa” próbuje odpowiedzieć na pytanie o rolę języka w poznaniu innych kultur. Autor, doktor orientalistyki, w zabawny sposób przedstawia zmagania z materią różnych egzotycznych języków. Gdy czytam o rzeczach takich, jak „sadhizacja i prefiksacja, z oczywistym rozróżnieniem na prefiksy typu tadbhawa i typu tatsama, nie mówiąc już o prefiksach perskich i arabskich”, jestem przekonana, że próba poznania języka tak bardzo naszej europejskiej kulturze obcego wynika z pragnienia dotarcia do ukrytego za Wielkim Murem Języka sacrum, jak to określił Kapuściński. Kłodkowski stwierdza z pokorą, nabytą podczas żmudnych filologicznych studiów, iż „przekonanie, że poprzez język dotrzemy do orientalnego świata sacrum, może przemienić się ostatecznie w niespełnioną obietnicę.” Filolog ciągle bowiem ma poczucie, że nigdy nie odda we własnym języku sedna, najgłębszego sensu tych z gruntu innych języków.

Tekstem w całości i wyłącznie poświęconym twórczości Ryszarda Kapuścińskiego jest artykuł Krystyny Strączek „Miejsce Kapuścińskiego”. Autorkę interesuje percepcja jego książek w kontekście nieco skomplikowanej w tym przypadku relacji literatura-dziennikarstwo. Znamienne dla reportażysty jest to, że jego utwory doczekały się niewielu uwag krytycznych. Krystyna Strączek zastanawia się, czy nie jest to wynikiem postawienia Kapuścińskiego poza literaturą i jej wyznacznikami. „Nie wiem czy Kapuściński kiedykolwiek pomyślał o swej popularności jak o kuli u nogi, ale nie można tego wykluczyć. Być może, gdyby był zapoznany, odgrzebano by go i stałby się literaturoznawczym objawieniem. A tak, na razie w ważnym konkursie musi się zadowolić nagrodą publiczności” – stwierdza autorka. Myślę, że jej tekst, daleki od bezrefleksyjnej czołobitności, ma szansę zapoczątkować rzetelną dyskusję na temat Kapuścińskiego-pisarza. Odarcie go z szat bohatera mediów i ulubieńca wszystkich tylko się mu przysłuży.

W rubryce „Rok 1984” mowa z kolei o strachu w różnych wydaniach. W artykule Michała Godzica przeczytamy o strachu jako ewolucyjnym bagażu, Marcin Darmas przedstawia strachu morfologię, a Sabina Praski w rozmowie z prof. Ryszardem Porębą i dr Urszulą Markowską zastanawia się nad przyczynami lęków przyszłych rodziców.

Na deser redakcja serwuje nam rzadki w „Znaku” przysmak: piękne, kolorowe zdjęcia z różnych stron świata, wykonane przez Agnieszkę Szatkowską-Malak i Daniela Malaka.

Jest zatem tak, jak wspomniałam na początku: różnorodność tematów przywołuje na myśl wielobarwny atlas, albo raczej... ilustrowaną książkę kucharską, w której każdy znajdzie coś dla siebie.

Agnieszka Sieńkowska

Omawiane pisma: „Znak”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
Rachunek po katastrofie
NIE TAKIE POPULARNE?
TRZEBA MIEĆ KLASĘ, BY BYĆ W MASIE!

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt