Witryna Czasopism.pl

nr 6 (159)
z dnia 5 marca 2006
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

POTYCZKI POLITYCZNE ARTYSTÓW

Ostatni numer „Obiegu” (2/2005) poświęcono związkom zachodzącym pomiędzy sztuką, etyką a polityką. „Wyznaczają one – podkreśla redaktor naczelny pisma, Grzegorz Borkowski – aktualny zarys mapy społecznego zaangażowania artystów i technik działania, którymi się posługują”. Tak zarysowana triada wyznacza obszar obrony swobody, ale również każe stawiać pytania o odpowiedzialność, autonomię i uczestnictwo twórców w społecznym i kulturowym dyskursie.

„Obieg” postanowił przyjrzeć się kilku wybranym zjawiskom. I tak Paweł Polit pisze o Barbarze Kruger (Od krytycyzmu ukrytego do jawnego. Słowa i obrazy Barbary Kruger), głośniej amerykańskiej artystce, nagrodzonej na ostatnim Biennale Weneckim, któremu zresztą poświęcono w piśmie kilka innych tekstów, m.in. ankietę rozpisaną wśród polskich krytyków i artystów. Kruger w pracach na temat mężczyzny i męskości, precyzyjnie wykorzystuje obrazy funkcjonujące w obrębie popularnej kultury wizualnej do odsłonięcia ideologii wpisanej w te przekazy.

Innym przykładem funkcjonowania w przestrzeni pomiędzy sztuką a polityką są działania Grupy Yes Men (wcześniej pod nazwą RTMark), opisywane przez Łukasza Rondudę (Strategia korporacyjnej nadidentyfikacji Grupy Yes Men). Członkowie grupy zasłynęli m.in., występując jako fałszywi przedstawicie WTO. Ich celem jest swoisty sabotaż „produktów korporacyjnych”, poczynając od lalek, a kończąc na programach komputerowych. Yes Men upodobniają swe działania do strategii firm korporacyjnych – od gromadzenia środków po produkcję – jednak poszukują zysków kulturowych, nie zaś finansowych. Stworzony przez nich fundusz inwestycyjny nie tylko służy finansowaniu własnych działań, lecz także wspomaga realizację innych przedsięwzięć artystyczno-aktywistycznych – m.in. opracowywanie programów komputerowych umożliwiających zbiorowe protesty online, ale również wspiera działania chociażby Stevena Kurtza, oskarżonego o bioterroryzm.

Ten przegląd „zaangażowanych” artystów zamyka w piśmie przypomnienie – w dziale Archiwum – twórczości Bronisława Linkego (Paweł Polit Linke współczesny). Linke – autor drastycznych alegorii kapitalizmu w dwudziestoleciu międzywojennym – później, w dobie wczesnego PRL-u, przygotowywał rysunki dla „Trybuny Wolności” i „Szpilek”, wpisując się dobrze w zimnowojenną retorykę. Czy jednak całą twórczość Linkego w owym czasie można podciągnąć jedynie pod kategorię „komunistycznej propagandy”? A może – jak pisze Polit – komentował w swoich pracach „jałowość i pustkę podlegającego administracyjnym podziałom świata”?

Obok analizy rozmaitych strategii artystycznych „Obieg” przygląda się ostatnim potyczkom polskich artystów z politykami. Ci pierwsi, jak pokazuje proces Doroty Nieznalskiej, wciąż są na przegranej pozycji. „W odpowiedzi na skuteczny i agresywny atak nie udało się stworzyć solidarnej strategii obrony artystki przez dotyczącymi nas wszystkich zamachem na wolność słowa”, stwierdza w swym tekście Agata Araszkiewicz (Sprawa Nieznalskiej a proces Gorgonowej). „Fakt, że dzieło sztuki prowokuje, nie powinien budzić zdziwienia – jest to właśnie jego powołanie. Sztuka, gdy nie ogranicza się do upiększania życia, pozostawiając to dekoratorom czy ideologom, zmierza do ciągłego prowokowania”, dodaje Guy Amsellem (Ecce homo, droga krzyżowa Doroty Nieznalskiej). Dziwić może, jak dalej pisze, że partia polityczne zaangażuje się w tę sprawę, a jeszcze bardziej zdumiewające jest „przyzwolenie społeczeństwa – a zwłaszcza środowisk artystycznych – dla cenzury”.

Debata na temat zakresu swobód i wolności osobistych stała się w ostatnich miesiącach jedną z podstawowych. Lęki i obawy wzbudziły nie tylko liczne deklaracje polityczne, lecz także konkretne działania władz, takie jak zakazy – w Warszawie, a później w Poznaniu – marszów równości. „Nadciągający reżim rewolucji moralnej ma dotyczyć przede wszystkim wolności w sferze obyczajowej i kulturze”, przestrzega w „Obiegu” Paweł Leszkowicz (Sztuka wobec rewolucji moralnej). Wobec takiego zagrożenia wszystkie przestrzenie oporu są bezcenne – podkreśla. Jednak coś odróżnia ten głos od wielu innych przestrzegających przed rewolucją moralną – jest to próba budowania programu pozytywnego. Sztuka nie jest odosobniona i wyalienowana, lecz stanowi część większego ruchu, który obejmuje różnorodne praktyki społeczne – pisze Leszkowicz. Świat sztuki powinien uczyć się korzystać z solidarności łączącej różne środowiska i ją wykorzystywać, tym bardziej że w Polsce rozkwita twórczość artystyczna, kuratorska i krytyczna. Jakie są zatem możliwości ochrony swobody i różnorodności twórczości?

Przede wszystkim konieczne jest wykorzystywanie istniejącego już prawa i współpraca ze środowiskami zainteresowanymi obroną praw obywatelskich i swobody wypowiedzi. Po drugie, dotarcie do mediów, które jednak są w Polsce pluralistyczne. „Poza kilkoma wyjątkami czasopisma są przyjazne sztuce”, korzystają z jej estetyki, wizualnej kreatywności i „siły inicjowania konfliktowych sytuacji”. Ich różnorodność pozwala zapomnieć o „nudnej, zacofanej i peryferyjnej krytyce sztuki w kilku głównych gazetach, nikt już nie traktuje jej poważnie, wobec wielości innych przekazów”. Szansą jest polityka, a zwłaszcza nowa, silna i europejska lewica powstająca w Polsce, oraz biznes coraz bardziej zainteresowany twórczością uprawianą przez młode pokolenie artystów.

„Nie szukajcie solidarności wyłącznie w świecie sztuki, tam brakuje siły, wiedzy, otwarcia, szukajcie jej w mediach, polityce, biznesie i prawie, szukajcie jej wreszcie na uniwersytetach, budując nowe interdyscyplinarne środowiska”, apeluje Paweł Leszkowicz. Słowa te pisał w czerwcu 2005 roku. Czy dzisiaj ich autor nadal wielką ufność pokłada w politykę? I czy w ogóle można tam właśnie szukać ratunku?

Paweł Kompanicki

Omawiane pisma: „Obieg”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
Wojna z ludzką twarzą
WPUŚĆMY TU TROCHĘ POWIETRZA
MASŁOWSKA RZĄDZI, CZYLI CO BY BYŁO, GDYBY MALINOWSKI WYMYŚLAŁ MI TYTUŁY

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt