Witryna Czasopism.pl

Nr 15 (132)
z dnia 22 maja 2005
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

ILE TESTOSTERONU?

Temat przewodni kwietniowego numeru miesięcznika „Znak” to „kobieta w świecie – kobieta w Kościele”. „Niestety tradycja podporządkowania kobiety jest w historii naszego gatunku najsilniejsza i do dziś utrzymuje się właściwie niezachwianie. Niezachwiana jest także przez to, że zaszkodziły jej amerykańskie ruchy feministyczne, które niekiedy miały charakter tak radykalny i tak daleko odchodzący od rzeczywistych potrzeb większości kobiet na świecie, że łatwo było je wykpić. Tym bardziej potrzebna jest więc poważna dyskusja na ten temat”. Tak potrzebę rozmowy i mądrej wymiany zdań tłumaczy Wiktor Osiatyński w eseju Mniej testosteronu.

Dyskusja na temat pozycji kobiety w społeczeństwie i Kościele przypomina mi bitwę z nieznanym przeciwnikiem, prowadzoną w poczuciu własnej nieomylności i jedyniesłuszności. Po jednej stronie feministki, które często zapominają, że równość płci oznaczać może cenienie tego, co kobiece, tak samo jak tego, co męskie. Że kobieta może się realizować i doświadczać w pełni swego człowieczeństwa, wybierając zarówno rolę żony i matki, jak i pnąc się po szczeblach kariery zawodowej. I że feminizm Trzeciej Fali to feminizm równości w różnicy. Po drugiej – wojowniczy obrońcy tradycji, którzy nie mają pojęcia, czym feminizm jest, ale na wszelki wypadek wytaczają batalię wszystkiemu, co jest określane jako feministyczne. Osoby te nie dostrzegają, że tradycja, owszem, może być rezerwuarem wartości, ale też źródłem krzywdzących stereotypów i schematów myślowych, które utrudniają porozumienie między kobietami i mężczyznami. Trudno więc mówić o dialogu, gdy strony nie chcą się nawzajem słuchać. Takie wrażenie może odnieść odbiorca różnego rodzaju przekazów medialnych, obserwujący przerzucanie się przez strony słowami (niekoniecznie argumentami).

Stanowisko Osiatyńskiego jest bardzo ciekawe. Ciekawe, bo męskie – brakuje bowiem w dyskursie feministycznym głosów mężczyzn, którzy także przecież są częścią społeczeństwa, niezależnie od tego, czy jest ono patriarchalne, czy nie. Prawnik konstytucjonalista zauważa, że równouprawnienie kobiet i mężczyzn we współczesnym świecie jest często pozorne, bo kobiety wciąż poddawane są ograniczeniom. Celnie zauważa, że równość płci w dużej mierze zależeć będzie od tego, ilu zwyczajnych mężczyzn zacznie o tych sprawach poważnie myśleć. Według Osiatyńskiego, „[…] religia katolicka daje przyzwolenie na tę nierówność, nie piętnując takich nadużyć i nie skupiając na nich ludzkiej wyobraźni i działań”. Autor podkreśla, jak ważna jest publiczna dyskusja i jak wiele na tym polu ma do zrobienia Kościół katolicki: „Nie widzę niestety woli przeciwdziałania patologiom w polskich rodzinach na przykład w postaci dyrektyw dla spowiedników czy kaznodziejów. Niemal nikt nie głosi, że zło uczynione własnej rodzinie może być równie ciężkim grzechem jak wykroczenie przeciwko Kościołowi, a może nawet przeciwko Bogu, który w osobie Syna mówił: »Cokolwiek im uczyniliście, mnie uczyniliście«”.

Istotne dla współczesnej debaty o ruchu kobiet jest zrozumienie, że feminizm, zwłaszcza liberalny, czyli najbardziej wyważony i racjonalny, jest nie tyle ideologią, co pewną postawą. Magdalena Zielińska, próbując w skrócie przedstawić historię ruchu kobiecego, definiuje feminizm właśnie jako swoisty sposób myślenia i działania (DEFINICJE: Kobiece surfowanie po trzech falach). Taka postawa nie ogranicza się tylko do obserwacji i analizy socjologiczno-antropologicznej, ale oznacza również aktywny udział w przekształcaniu krzywdzących kobiety wzorców kulturalnych ról płciowych oraz obalanie stereotypów uniemożliwiających kobietom funkcjonowanie w przestrzeni publicznej na równi z mężczyznami. Zielińska porządkuje różne nurty feminizmu, jej esej to kurs myśli feministycznej w pigułce, przydatny, jak sądzę, zarówno osobom zainteresowanym ruchem feministycznym (np. jako wprowadzenie do refleksji teoretycznej nad problematyką płci), jak i osobom nieobeznanych z tematem.

Z feminizmu raczej się kpi, niż o nim dyskutuje – zauważa Barbara Chyrowicz (Więcej zrozumienia). Niepoważne traktowanie tego ruchu sprawia, że miesza się słuszne postulaty kobiet walczących o równouprawnienie z poglądami skrajnymi. Autorka postuluje partnerstwo w Kościele. Kobiety w Kościele (także siostry zakonne) traktowane są często jako niższe i gorsze od mężczyzn. Oficjalna nauka Kościoła opowiada się za równym statusem kobiet i mężczyzn, w praktyce jednak jest różnie. W dyskusji nad równouprawnieniem i partnerstwem kobiet i mężczyzn Kościół przywoływany jest zazwyczaj jako struktura dominacji mężczyzn. „Ta struktura nie wyklucza jednak partnerstwa. Nie mam gotowej recepty na to, jak takie partnerstwo w Kościele realizować, nie mam jednocześnie wątpliwości, że jest ono możliwe tylko wtedy, kiedy przedstawiciele hierarchicznego kapłaństwa będą mieli przeświadczenie, że są posłani do posługiwania wspólnocie, stanowiąc zarazem tej wspólnoty cząstkę, a feminizm w Kościele nie będzie miał charakteru odwetu za lata, w których nakazywano w nim kobietom milczeć” – zaznacza Chyrowicz.

Sytuację kobiety w Kościele na przestrzeni wieków przedstawia Joanna Petry-Mroczkowska (Kobieta w Kościele). Bez zbędnego patosu, przesady i wzburzenia autorka opisuje, jak w ciągu wieków w Kościele uważano kobiety za niższe od mężczyzn, słabe intelektualnie i moralnie. Stosunek Kościoła do kobiet zmieniał się, lecz w świadomości dużej części duchownych i wiernych wielkie zmiany nie zaszły. Nie każdy – pisze autorka – zna słowa ojców Kościoła, podkreślające godność kobiety, wskazujące jej miejsce nie tylko w domu, ale i w przestrzeni publicznej. Mroczkowska uświadamia, jak selektywna jest wiara i wiedza Katolików. Żeby poprawić sytuację, nie potrzeba, jej zdaniem, rewolucji, ale otwarcia i chęci poznania własnej wiary. Drugorzędny staje się według niej postulat dopuszczania kobiet do pełnienia roli kapłanów, skoro zakonnice i kobiety pomagające w Kościele nie są traktowane na równi z mężczyznami.

Wachlarz poruszonych w „Znaku” problemów jest bardzo szeroki. Kwestię „kobieta w świecie – kobieta w Kościele” przedstawiono obszernie i dogłębnie, z różnych perspektyw i bez schematów, uproszczonych sądów i banałów. Numer przynosi rzeczowe głosy w dyskusji nad feminizmem i jego rolą, miejscem kobiety w przestrzeni społecznej, przemocy wobec kobiet i jej źródeł oraz stanowiskiem Kościoła wobec kobiety i jej roli we wspólnocie kościelnej.

Anna Hebda

Omawiane pisma: „Znak”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
EPITAFIUM - DLA CZASOPISM? DLA POKOLENIA?
SZTUKA W WERSJI LIGHT
RZECZYWISTOŚĆ W LUSTRZE FANTASTYKI

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt