– „Rita Baum” –
Istnieją trzy elementy, które (odkryłam to niedawno za sprawą „Rity Baum” nr 4 /2001/ i zacytowanego przez Krzysztofa Matuszewskiego zdania Bataille'a) w sposób niezaprzeczalny łączą się ze sobą: myślenie, ruch i sukienka. I chyba nie jest to przypadek, że przy okazji tego połączenia napotykamy wszystkie rodzaje: męski ruch, nijakie myślenie i żeńską sukienkę. Szybko jednak wprawione w ruch rodzaje wymkną się spod rygorów gramatyki, bo przecież może być także: ta ruchliwość i ta myśl. Sama żeńskość. Z Bataille'a nic nie zostaje: to kara za przypisywaną kobietom (przenoszoną na nie) nieprzyzwoitość: „Myślę tak, jak dziewczyna unosi sukienkę. U kresu swego ruchu myśl jest bezwstydem, czystą obscenicznością”. Ciekawi mnie, dlaczegóż to rozpinanie przez mężczyznę koszuli nie wywołuje takiego zamieszania?
Czy będę bliska prawdy mówiąc, że do tego rodzaju pytań (obiecuję, że na tym jednym się nie skończy) skłoniła mnie trójka męskich bohaterów (D.A.F. de Sade, G. Bataille i G. Bachelard)? I, oczywiście ich teksty, które w „Ricie Baum” znalazłam: odpowiednio Rozprawa Clairwil o apatii, Radość w obliczu śmierci, Nadracjonalizm? Jeden sprowokował, drugi poddał temat (choć wcale nie śmierci ani radości), trzeci podpowiedział, że myśleć to także ryzykować („Jeśli w doświadczeniu nie gra się swym rozumem, to nie warto przeprowadzać takiego doświadczenia.”). Ja oczywiście nie ryzykuję, bo chroni mnie przecież przestrzeń zapisu, poza którą nie wychodzę (kurczowo jej się trzymam), a która jest (jak cały numer pisma) nieco kpiarska, dadaistyczno-nadrealistczna. Choć, jak utrzymuje tłumaczony w tym numerze Philip Leger (Dada XXI wieku), nikogo już nie stać na dadaistyczne z ducha wygłupy, bo nikogo nie stać na zakpienie z samego siebie. Tak jakbyśmy coś innego robili przez całe życie!
I proszę nie wysnuwać z połączenia trzech rzeczy i trzech mężczyzn wniosku, że tylko ktoś, kto (u)nosi sukienkę może myśleć, albo że myśleć może tylko ktoś, kto się rusza (bo jest jeszcze Nietzsche – prawem czwartego bohatera – na którego powołuje się Karolina Królikowska w tekście Ruch jest aktem myśli, i u niego ruch jest przede wszystkim tańcem, dzięki czemu poddaje się wizualizacji). Choć właściwie ideałem pozostaje cały czas owa sukienka w ruchu (i pewnie to, co odsłania się, gdy się ją unosi), w wielkim podniesieniu. Mężczyźni zawsze mają skłonność do przesady i nie zwracają uwagi na szczegóły. O tym, co najważniejsze autor tego jakże twórczego i koedukacyjnego połączenia nie pisze; zapomniał?
A jak (myślę sobie całkiem niewinnie, by odróżnić się od nieprzyzwoitej dziewczyny Bataille`a) sukienka jest zbyt krótka, albo zbyt długa, to co? Proszę zauważyć, jak długość sukienki zmienia postać rzeczy i myśli. A wydawałoby się, że tak poważne sprawy wielkich i poważnych filozofów nie powinny zależeć od sprawy tak błahej. Czy myśl, zahaczona o sukienkę, nie zsunie się razem z nią? Zastanawiam się, skąd to przekonanie, że zawsze to, co zakryte jest lepsze i atrakcyjniejsze od tego, co nam się powierza samo? A co gdy, na przykład, okaże się, że – pod sukienką – nici z wyczekiwanego bezwstydu i spodziewanej obsceniczności? Niestety nic (też) o tym w tekście ani samego Bataille`a (Radość w obliczu śmierci), ani w komentarzu do niego, napisanym przez Krzysztofa Matuszewskiego (Bataille – praktyka ekstazy) nie ma. No, cóż – mogę pomyśleć, że jednak ta sukienka nie powinna być za długa. Cierpliwość nie jest mocna stroną, zwłaszcza tych, którzy patrzą na unoszący się materiał i wiele się po jego uniesieniu spodziewają. Stąd pewnie te ciężkie, ospałe myśli – wyczekane, wyproszone, gniotące się długo w oczekiwaniu na ujrzenie światła dziennego. O tych Bachelard pisze, że są „cierpliwie szeregowane, chciwie konserwowane”. Ale też z innych powodów nie może być ona za długa.
Otóż i sukienka, wyobraźmy ją sobie. Stworzona przez Bataille`a. Powinna zostać najsłynniejszą sukienką na świecie. Raz podniesiona, powstrzymuje raczej ruch myśli, o który cały czas tu przecież chodzi. Musi więc być podnoszona i bezzwłocznie opuszczana, a w długą sukienkę łatwo się zaplątać, nogę można skręcić, albo i coś gorszego można sobie (i innym przy okazji) zrobić. Co wtedy ze strzelistym aktem myśli, zaplątanym w falbany i drapowania? I czy sukienka z aksamitu wywołuje inny rodzaj myśli niż, powiedzmy, sukienka z jedwabiu? Albo, gdy dziewczyna ma tylko jedną rękę, którą nieporadnie zsuwa tę uwielbioną, że znowu o niej wspomnę, sukienkę? Bataille się mylił: obsceniczność nie jest po stronie tej, która sukienkę unosi, on chce, żeby tam była i chce, by pod ubraniem też coś, co sam wymyślił, było.
Myślenie nie może obejść się bez myślenia o obsceniczności, którą mężczyźni lokalizują w kobietach. Przychodząc w sukurs Bataille'owi, Kurt Schwitters w tekście Banały z języka chińskiego dodaje na temat kobiet (obydwaj posługują się metaforyką garderobianą): „Każda kobieta ma fartuch”. Z każdej kobiety można coś zdjąć. Myślenie mężczyzn nie może więc obyć się bez kobiet, podczas gdy ta, która sukienkę unosi, wcale nie interesuje się tym, kto przed nią stoi. Czasem więc myśl (chyba jednak tylko kobieca) obywa się bez lustra. Nie jest tak zawsze, ale ktoś może pomyśleć (pomylić się przez swoje zapatrzenie w wydumany gest unoszenia sukienki), że należy kategorycznie i za każdym razem doprowadzić myśl do końca, owego bezwstydnego kresu, uwięzić ją w języku, zamiast pozwolić sobie na bycie przez nią (tę myśl oczywiście) uwodzonym, podrywanym, porzucanym. Problemem pozostaje oczywiście sposób jej wyrażenia i tu „Rita Baum” podpowiada (na własny użytek) język dadaistów, który pogodzi zwaśnione strony rewolucjonistów, terrorystów, anarchistów i innych -istów.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TYLKO DLA PAŃ?
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
|
|