Nr 9 (91)
z dnia 22 marca 2004
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
     
   

     Studenckie czasy kojarzą mi się z jedną tylko demonstracją, zorganizowaną w ramach protestu przeciwko planowanemu przez krakowskich rajców częściowemu zniesieniu zniżek na bilety komunikacji miejskiej. Było w tym coś żałosnego, bo nasi dziadkowie mieli 1956 i „Po prostu”, rodzice 1968 i Dziady, a my 2000 i 50% ulgi na przejazdy MZK. Nasz protest – jako głos pokolenia – nikogo nie będzie inspirował, nie powstaną książki, kultowe filmy, ale widać jakie czasy, taki bunt. I nie powtórzy się już chyba fenomen 1968 roku, najważniejszej z tych trzech dat, bo jak słusznie zauważa w marcowym „Kinie” Konrad Klejsa (Filmowa kontestacja made in Europe), „te cztery cyfry (…) są metaforą światopoglądowego przełomu dekady kontestacji”.
      Dekada lat 60. na tle historii XX wieku jest czymś szczególnym, traktowanym wręcz jako odrębna epoka, a to ze względu na pojawienie się nowych prądów artystycznych i intelektualnych (np. postmodernizm), początki ekologii, feminizmu czy ruchu Gay Pride. I to ciągle dekada żywa, bo przecież każdy licealista przechodzi fascynację muzyką The Doors, Janis Joplin i ogląda Hair. Rok 1968 powraca w debatach politycznych, do retoryki studenckich protestów sprzed 30 lat odwołują się antyglobaliści, a i dla filmowców nadal jest on inspiracją, czego dowodem ubiegłoroczne filmy – Marzyciele Bertolucciego, Dzień dobry, nocy Bellocchia czy Inwazja barbarzyńców Arcanda. Wszystko to sprawia, że Klejsa, którego uwagi właśnie przywołałam, wraca do tamtej dekady, do kina kontestacji lat 60. i to nie tyle po to, by nostalgicznie je wspominać, tylko upomnieć się o jego europejską odmianę, najczęściej pomijaną bądź omawianą powierzchownie w, dosyć skądinąd skąpej, literaturze przedmiotu.
      I słusznie autor wychodzi od uściślenia terminologii, ponieważ niemal wszędzie kontrkultura jest traktowana jako synonim kontestacji. Według Klejsy kontestacja to manifestowanie sprzeciwu wobec systemu praw, obyczajów, autorytetów czy instytucji, zaś kontrkultura to wyraz towarzyszącej jej potrzeby kreacji, przejawiającej się w różnych formach – od mody, poprzez sztukę kulinarną, po literaturę, film czy rytuały religijne. Zasadne jest też pytanie autora, o jakiej właściwie kontestacji mowa. Jeżeli bowiem –argumentuje Klejsa – myślimy o hippisie nawołującym „make love not war”, to jego w kinie reprezentowałby Swobodny jeździec Hoppera, z kolei młodego rewolucjonistę zafascynowanego Trockim – Chinka Godarda, zaś anarchizujących artystów, szokujących swoją sztuką i życiem – filmowe eksperymenty Warhola. Wyróżnik tematyczny – jak sugeruje autor – może być niewystarczającym dowodem na kontestacyjność dzieła, dlatego należałoby się zastanowić, czy do tej grupy nie zaliczyć wyłącznie filmów z kręgu kina niezależnego, często realizowanych przez różne „kolektywy filmowców” czy „komuny produkcyjne”.
      Te wszystkie wątpliwości świadczą o potrzebie bardziej szczegółowego opracowania tematu, zaś tekst Klejsy jest – jak wcześniej sygnalizowałam – przekonującą próbą obalenia stereotypu, że kino kontestacji jest kinem wyłącznie amerykańskim, bo przecież – twierdzi autor artykułu – kontestacyjny ruch lat 60. charakteryzował większość „wysoko rozwiniętych społeczeństw i miał wspólną genezę oraz dynamikę rozwoju”. Według Klejsy najważniejszym czynnikiem był konflikt generacyjny, bunt pokolenia nieznającego wojny i wychowanego w ekonomicznym dobrobycie, pokolenia, które ów konsumpcyjny model życia zakwestionowało. Wywołały go także „zmiany obyczajowe (np. wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej), przewartościowanie stosunku do instytucji społecznych, w tym rodziny” – radykalnym wyrazem tej zmiany był słynny film Bellocchcia Pięści w kieszeni. Rodzinne stadło zastąpiły inne wspólnoty, komuny, chociażby takie jak w Restauracji Alicji Penna, a innym przedmiotem radykalnej krytyki stała się szkoła, co doskonale pokazuje jeden z najsłynniejszych filmów nurtu – Jeżeli… Andersona, gdzie w finale bohaterowie ostrzeliwują ciało pedagogiczne.
      Zasadniczą różnicę między amerykańskim a europejskim kinem kontestacji Klejsa widzi w tym, że w Stanach rewolucja dotyczyła raczej sfery obyczajowej i dawała się ująć w zgrabny slogan „seks, narkotyki i rock&roll”, zaś na kontynencie była bardziej polityczna, co wiązało się z aktywnością lewicowych ugrupowań. Różnią się też bohaterowie: amerykańscy outsiderzy decydują się na eskapizm, zaś ich europejscy koledzy wolą się z tym nieakceptowanym światem po prostu siłować, właśnie jak uczniowie z Jeżeli... Autor zauważa też odmienność w sposobie budowania przestrzeni, bo o ile Amerykanie preferują „kino drogi”, o tyle Europejczycy chętnie posługują się „strategią mikroświata”, gdzie przestrzeń, w jakiej żyją bohaterowie, jest parabolą rzeczywistości społecznej. Klejsa przywołuje tutaj, chyba szerzej nieznany, film niemieckiego reżysera Alexandra Kluge Artyści pod kopułą cyrku: bezradni, gdzie cyrk jest metaforą rewolucyjnej sztuki, którą bezskutecznie usiłuje uprawiać główna bohaterka.
      No właśnie, bezskutecznie, bo w końcu bunt się ustatecznia albo okazuje się, że głoszone hasła były li tylko tęsknotą za utopią. Około 1970 roku kontrkultura zaczęła tracić swoją energię, hippisi, którzy niedawno taplali się w błocie Woodstock, wkrótce zamienią swoje pacyfki na loga mercedesów, do których niebawem się przesiądą, zaś ich rozpolitykowani koledzy porzucą pokojowe hasła i stworzą terrorystyczną międzynarodówkę albo – jak szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer – wybiorą bardziej pragmatyczną drogę kariery. Pragmatyzm i konformizm – oto wartości, jakie według Konrada Klejsy zapanowały po opadnięciu kontestacyjnej fali. A przecież bunt dekady lat 60. ciągle dobrze się sprzedaje – jak wisiorki z pacyfkami i koszulki z podobizną Che Guevary, najczęściej kupowane przez młodych, którzy pojęcie o epoce mają blade. I może dlatego warto wracać do tych kontrkulturowych filmów, które były nie towarem, a głosem artysty i obywatela, elementem intelektualnej dyskusji. Tylko czy dzisiaj jeszcze kogoś, poza weteranami, to obchodzi?
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
JAZZ NIE ZNA GRANIC
I WCZORAJ, I DZIŚ
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI