„Lubawiczerowie (ChaBaD) są dla judaizmu tym, czym McDonald dla gastronomii” – mówią o nich z przekąsem przeciwnicy. Są wszędzie. No, może prawie wszędzie. Mają swoje biura w prawie 110 krajach na wszystkich kontynentach. Nie ma ich tylko w krajach arabskich (poza Tunezją), w większości wrogich Żydom, a poza tym w Polsce, tym „największym żydowskim cmentarzu” – jak miał stwierdzić ich przywódca Menachem Mendel Schneerson.
Czym jest ChaBaD (hebrajski akronim utworzony ze słów: Chochma – „mądrość”, Bina – „zrozumienie”, Daat – „wiedza”)? Z pewnością jednym z nurtów chasydyzmu, znanego polskiemu czytelnikowi choćby z prac Gershoma Scholema, Martina Bubera czy Avrahama Heschla, który na przełomie XVIII i XIX w. zadomowił się na terenach Litwy i Białorusi. Ale nie był to po prostu taki sobie jeden z nurtów, owoc mistycznych ekstrawagancji któregoś z licznych cadyków. Jego ogromne znaczenie dla historii judaizmu polega bowiem na przerzuceniu mostu pomiędzy chasydzkim mistycyzmem a uczonością rabiniczną. Dokonał tego cadyk Szneur Zalman z Ładów (1745-1812), o którym tak pisał znany żydowski historyk Majer Bałaban w swej Historii i literaturze żydowskiej: „Znakomity talmudysta i niepospolity znawca kabały, wierzył on, że nie ma żydostwa bez nauki Talmudu i dlatego polecał swym wiernym studium tego przedmiotu. Racjonalista talmudyzmu, stał się Zelman racjonalistą chasydyzmu. Z romantyki ukraińsko-podolskiej skierował on chasydyzm do etyki, z zieleni lasów i gór do zamkniętej uczelni Talmudu”. To właśnie owo wyjście „z zieleni lasów i gór” pozwoli Lubawiczerom (od nazwy białoruskiego miasteczka Lubawicz koło Smoleńska) odegrać niebagatelną rolę w odrodzeniu wiary żydowskiej po koszmarze Holokaustu. Temu największemu obecnie na świecie ugrupowaniu chasydzkiemu, a być może i w ogóle najbardziej wpływowej organizacji żydowskiej, poświęcony jest lutowy numer „Midrasza”.
Jak zaczynali? Dokument z prywatnego archiwum drugiego cadyka lubawickiego rabina Dow Bera (1773-1827), publikowany przez Barbarę Stępniewską-Holzer, podaje, że w pierwszym roku po śmierci założyciela ruchu jego rodzina miała do podziału 35 tys. rubli, kwotę całkiem pokaźną (Dokument z dworu chasydów lubawickich). Pozostawała jeszcze kwestia sukcesji, dziedziczenia charyzmy. Kształtowaniem się kultu postaci cadyka we wspólnocie zajmuje się Zuzanna Solakiewicz (Cemach Cedek w tradycji chabadników). Specyfice lubawickiego folkloru przygląda się zaś Michał Bilewicz (Po chasidskomu...). Podobno jeszcze dziś lubawiccy rabini na Białorusi śpiewają przy szabasowej świecy: „My pojediem na karchanki / Tam i wodka budiet”, co dowodzi, że inaczej niż w przypadku kultury jidisz rozwijającej się na ziemiach polskich, w języku i kulturze tamtejszych chabadników wyraźnie zaznaczyły się wpływy słowiańskie.
Swą obecną pozycję ChaBaD zawdzięcza głównie, zmarłemu przed 10 laty, Menachemowi Mendlowi Schneersonowi, zwanemu przez zwolenników Rebe, charyzmatycznemu przywódcy z Nowego Jorku, po śmierci uznanemu przez niektórych zwolenników za Mesjasza. Zainteresowanych życiorysem Schneersona odsyłam do artykułu Belli Szwarcmana-Czarnoty Ostatni z dynastii. Powiem tylko, że Menachem Mendel Schneerson urodził się w jednym z ukraińskich miasteczek, a nim dotarł do Nowego Jorku, gdzie objął kierownictwo nad ruchem, kształcił się na uniwersytecie berlińskim i paryskiej Sorbonie.
Po śmierci Schneersona nie wybrano już następcy. Dlaczego? Czyżby nastała już era mesjańska? Może. Nawet jeśli tak, nie znaczy to, że wszystko wolno: „W przeciwieństwie do wielu innych ruchów mesjańskich, jakie wydał z siebie judaizm, od chrześcijaństwa, poprzez sabataizm, aż po syjonizm – podkreśla rabin Joseph Kanofsky, dyrektor Fundacji Laudera w Warszawie i zarazem członek ruchu – Chabad naciska, by odkupienie osiągnąć raczej na drodze wypełniania przykazań Tory, niż poprzez ich odrzucanie, gdyż są niedzisiejsze i już niepotrzebne” (Chabad dla początkujących). I na tym się właśnie skupia misyjna działalność chabadników: na zachęcaniu Żydów z całego świata do praktykowania żydowskiej wiary i obyczajów. W tym celu wielu młodych adeptów ruchu rezygnuje ze spokojego, wygodnego życia i wyjeżdża do małych amerykańskich miasteczek albo do odległych krajów. Szczególnym zainteresowaniem młodych misjonarzy cieszy się obszar byłego ZSRR, gdzie społeczno-religijne życie Żydów trzeba właściwie wskrzeszać na nowo.
Kontrowersyjny nieraz charakter tej aktywności przybliża Piotr Paziński (Emisariusze w globalnej wiosce): „Kiedy jest ciepło, rozstawiają stoliki z broszurami, a przede wszystkim wyłapują z tłumu potencjalnych żydowskich przechodniów. (…) Kiedy indagowany przyzna się do żydowskiego pochodzenia, a nie wygląda na człowieka, który spędza dzień w bożnicy, lubawiccy chasydzi rozpoczynają dyskusję, stosując argumentację w gruncie rzeczy podobną do używanej przez misjonarzy protestanckich i namawiają do dokonania tszuwy, powrotu do judaizmu. Z jedną oczywiście różnicą: oni nigdy nie prowadzą działalności wśród nie-Żydów. Jeśli ktoś nie jest Żydem, wystarczy, by to chabadnikowi powiedział. Przeproszą za zabieranie czasu i życzą miłego dnia”.
Skąd ten zapał, skąd to poświęcenie? Wszystko wskazuje na to, że wbrew królujacym w latach 60-tych na Zachodzie opiniom o postępującej sekularyzacji wiek XXI będzie świadkiem wielkiego renesansu religii. Podobieństwo działalności chabadników do prozelityzmu młodych kościołów protestanckich z USA, dostrzeżone przez autora artykułu, nie jest więc przypadkowe. Coraz mniej miejsca robi się na świecie dla wspólnot „wycofanych”, „odizolowanych”, „autystycznych”. Współczesnym misjonarstwem rzadzą przy tym globalne trendy. Pieniądze na misje płyną głównie z USA, Ziemią Obiecaną wszelkich misjonarzy są zaś kraje byłego ZSRR. Wiele wskazuje na to, że przyszłość należy właśnie do takich zamożnych, dynamicznych wspólnot, łączących profesjonalną aktywność misyjną z działalnością społeczno-charytatywną. Ich istnienie nie ogranicza się oczywiście tylko do judaizmu i chrześcijaństwa. Wiele ma do powiedzenia w tej materii także islam. Ruchy takie mają najczęściej mocno sekciarski charakter. Dla jednych „wybrani”, dla innych „podejrzani” członkowie bractw religijnych rzucili się w wir zaciętej walki na globalnym rynku tożsamości kulturowych. Uczestniczą w niej również Lubawiczerowie.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- BOOM NA ALBUM
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
|
|