Nr 30 (77)
z dnia 2 listopada 2003
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
     
   

     „A co pani zrobi, jak się pani jakiś film spodoba?” – spytał mnie niegdyś uczeń, gdy po usłyszeniu od dzieci, kim chcą być kiedy dorosną, przyznałam, że myślę o zawodzie krytyka filmowego. Chłopiec – ze słowotwórczego punktu widzenia – dobrze dedukował, bo przecież krytyk to ten, kto krytykuje. A krytykuje, bo – jak twierdził Gombrowicz – sam ma za mało talentu, by tworzyć, stąd zazdrość i złe recenzje. Przy okazji słynnego sporu o polskie kino dostało się też krytyce – że niedobra, że nieprofesjonalna, etc. Ale czy tak łatwo, zwłaszcza dziś, być krytykiem?
      „Dziś łatwiej jest być krytykiem” – taką, prowokacyjną, jak się okazuje, tezę, postawiła redakcja „Kina”, rozsyłając ankietę (Jaka się stałaś, krytyko?) do znanych europejskich recenzentów. Mieli oni odpowiedzieć na pytanie, czy współczesne udogodnienia w postaci nowych nośników ułatwiających dostęp do filmowych arcydzieł, coraz lepszej bibliografii, studiów filmoznawczych, a także zniesienie cenzury – czy wszystko to korzystnie wpływa na jakość krytyki filmowej? A może wręcz przeciwnie? Z pierwszych wypowiedzi wydrukowanych w październikowym numerze wynika, że bliżej nam do drugiego wariantu.
      Cuda techniki w postaci Internetu nie pomagają krytyce, bo ta po prostu zanika – twierdzi Umberto Rossi, wskazując, że we Włoszech symptomem tego jest redukcja działów recenzenckich w wysokonakładowej prasie. Cóż, pisma specjalistyczne, również u nas, to jednak nisza, a przecież chciałoby się pisać dla ludzi, a nie tylko kolegów po fachu. Według Rossiego najbardziej dramatycznym przykładem jest telewizja (kto ma satelitę bądź kablówkę, ten się zgodzi, że włoska telewizja należy do najgorszych), bo w świecie, gdzie bóstwem są wskaźniki oglądalności, nie ma miejsca na krytyczną refleksję. Naprawdę liczy się reklama, a ta, z definicji, akceptuje tylko pochwały, co w odniesieniu do kina oznacza mniej lub bardziej zakamuflowaną kampanię promocyjną. Degradacja telewizji pociąga za sobą degradację krytyki – brzmi, skądinąd smutna, konstatacja Włocha. Słuszna? Poniekąd tak, bo wystarczy pod tym kątem przyjrzeć się naszej telewizji, zarówno komercyjnej, jak i – zwłaszcza – publicznej. Czy jest jakiś program traktujący o kinie, trwający dłużej niż pół godziny, który zawiera coś więcej poza garścią faktów i plotek? Krótka rozmowa Grażyny Torbickiej z Tadeuszem Sobolewskim (czasami jednak wystarczająco długa, by zdradzić puentę filmu!) albo, nawet ciekawa, krytyczna refleksja w Pegazie recenzenckiej wiosny nie czynią, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę porę emisji. Co dotyczy ,oczywiście, też samych seansów – co z tego, że pokazuje się Śmierć w Wenecji, skoro film zaczyna się po północy? Może trudno w to uwierzyć, ale w XXI wieku nie wszyscy mają magnetowidy. Oczywiście znam teorię odbioru tzw. sztuki wyższej, w myśl której do spotkania z arcydziełem trzeba się przygotować, co niestety, w praktyce oznacza kilkugodzinne czekanie, nierzadko przy telewizyjnej tandecie, litry kawy i przysypianie w kluczowych momentach. Efekt? Ani filmu, ani snu, a mamy dopiero poniedziałek. Źle nocą, źle w południe – z irytacją śledzę nowy cykl TVP, skądinąd bardzo potrzebny, przybliżający klasykę kina. Cóż z tego, że jest i Chaplin, i Eisenstein, skoro filmy pokazywane są w piątkowe wczesne popołudnia – nawet przedszkolaków nie ma jeszcze wtedy w domu! Za to TVP ma kolejny „misyjny” program. Tyle misji, ile abonamentu? A może: żadnego abonamentu na pseudo-misję.
      Brak poważnych mediów, w których można publikować poważne recenzje czy analizy, to również – co podkreśla inny ankietowany, Bożydar Manow – bolączka bułgarskiej krytyki. Łatwiej było niegdyś oprzeć się pokusie ideologicznego serwilizmu, niż teraz przebić się z ciekawą recenzją przez medialny mur plotek o rozwodach i silikonowych biustach. Dochodzi do tego presja dystrybutorów, która ponoć daje o sobie znać i u nas: swego czasu głośno było o jednym ze znanych krytyków, którego Warner Bros. nie chcieli wpuszczać na pokazy prasowe swoich filmów – za karę za nieprzychylny tekst.
      Profesjonalna krytyka filmowa w Bułgarii – jak donosi Manow – ostała się dzięki uporowi samych recenzentów, którzy swój zawód traktują jako pasję, utrzymując się z innych zajęć, jak chociażby wykłady uniwersyteckie. I kształcą studentów, którzy potem, niestety, znajdują się w podobnej sytuacji.
      O tym, że także w Polsce trudno zaistnieć młodym krytykom, pisze Andrzej Werner. Jego wizja również jest pesymistyczna, bo rzeczywiście od strony technicznej dziś jest łatwiej, ale od tej niematerialnej, intelektualnej – wcale nie jest lepiej. Nie sprzyja temu, co podkreśla autor, kulturalna atmosfera, przede wszystkim brak świadomości, że krytyka jako wypowiedź jest czysto merytoryczna, pozbawiona podtekstów środowiskowych (ach, te ciągłe układy...) czy ekonomicznych. I że potrzebna jest zarówno czytelnikom, jak i twórcom. Nie chodzi przy tym o to, by krytyk stanowił dla reżysera swoiste alibi usprawiedliwiające artystyczną porażkę – łatwiej oskarżać o ignorancję, niezrozumienie głębi sztuki, spisek niż wyciągnąć wnioski z mało pochlebnego sądu.
      Czy rzeczywiście – jak zauważa Werner – krytyk to dziś jedynie uczestnik kampanii promocyjnej filmu? Trochę nadziei wnosi głos z Francji – Marcel Martin pisze o krytykach, którzy starają się promować kino autorskie, bardziej ambitne, kosztem tego popularnego, które samo się wybroni. Widz i tak sam dokona wyboru, a o dojrzałości publiczności świadczy chociażby rozwój prowincjonalnych pism filmowych, redagowanych i wydawanych przez miłośników kina. Ktoś powie, że to w końcu Francja, gdzie dotuje się narodową kulturę, opierającą się amerykańskiej tandecie, ale czy to rzeczywiście tak daleko od nas?
      Hamletyzowanie nie ma tu sensu: tak, być krytykiem. Tylko jakim? Wiernym sobie, konsekwentnym, szczerym, czasami bezkompromisowym. Wyrzucamy niespełnionych filmowców z kompleksami i specjalistów od PR. Donkiszoteria? Może to idealizm, ale wydaje mi się, że dobry krytyk filmowy przede wszystkim musi kochać kino. A prawdziwa miłość jest ponoć w stanie pokonać wszelkie przeszkody – może nie tylko na ekranie.
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
NARODZINY SZPIEGOSTWA
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID