Nr 28 (75)
z dnia 12 października 2003
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

FRAZY Z „FRAZY”
     
   

     Podpieranie własnych wywodów lub komentarzy cytatami tendencyjnie wybranymi, zdaniami wyrwanymi z kontekstu czy spreparowanymi przez nieuzasadnione opuszczenia, jest oczywiście niewybaczalne. W tekście mającym ambicje naukowe to duży błąd (zaliczenia nie będzie), w tekście publicystycznym to prosta droga do sprostowania (wstyd przed kolegami), w polemice – masochistyczne nastawianie się do klapsów wymierzanych z rozmachem i lubością przez adwersarza. Pod żadnym zatem pozorem czynić tak nie należy. Jednak, jeśli czyta się czasopismo zatytułowane „Fraza”, to aż chce się sprawdzić, jakież to frazy ono drukuje i podzielić się tą wiedzą. Fraza zaś, żeby się nią na przykład zachwycić, musi być wyrwana z kontekstu, bo całości zacytować nie sposób.
     Że zatem całości „Frazy” zacytować nie sposób, spróbuję ją – jakoś trzeba sobie radzić – streścić. A raczej z grubsza zarysować zakres jej tematyki, gdyż – jak kilka innych czasopism – „Fraza” wydała numer podwójny, mocno spóźniony 1-2/2003, bite trzysta parędziesiąt stron formatu zeszytowego. Dostaliśmy więc do lektury naprawdę wiele tekstów naraz, pogrupowanych na szczęście w działy, które to działy mniej lub bardziej imponują objętością, ale za to nieodmiennie mają frapujące tytuły. Weźmy na przykład średniaka pt. Czeska muza, artykułów siedem, stron w piśmie trzydzieści, mikrusa pt. Stasiukowe miscellanea, artykułów dwa, stron trzynaście i olbrzyma pt. Z daleka, z bliska, z włoska, artykułów osiemnaście, stron sto sześć. Przy czym pierwszy wymieniony dział nie dotyczy czeskiej muzyki klubowej, bowiem zawiera tłumaczenia literatury, m.in. tekstów Oty Pavla. Drugi nie zdaje sprawy z wernisażu wystawy misek pochodzących ze zbiorów Andrzeja Stasiuka, jeno przynosi teksty „różne i różniaste” tyczące tego autora: o dylematach egzystencjalnych i fotografiach na okładkach książek mianowicie. A trzeci, choć na pierwszy rzut oka daje powody sądzić, iż „Fraza” zainteresowała się osiągnięciami w badaniu mikrostruktur włosa, jest po prostu obszernym działem-workiem z pojawiającym się w tekstach, na pierwszym planie lub w tle, tematem włoskim.
     Oprócz działów specjalnych, jak te wymienione wyżej, i standardowych (O książkach), sygnalizowanych w spisie treści, przy odrobinie wysiłku można by też wydzielić w piśmie minibloki tyczące np. Władysława Włocha, Janiny Krawczyk czy Jerzego Gizelli, któremu poświęcony został szkic Agaty Paliwody „Nie mamić sielankami”. Uwagi o poezji Jerzego Gizelli, a który to Jerzy Gizella także recenzuje w numerze książkę Adama Zagajewskiego Obrona żarliwości. O Gizelli jednak dość, gdyż omawiając ostatnio „Czas Kultury” poświęciłem mu sporo uwagi, więc kontynuowanie tematu zakrawałoby na manię. Może tylko jedno zdanie z recenzji, gdyż Gizella bez wątpienia może konkurować o miano autora najlepszej frazy numeru: „Zgiełk wernisaży i huczne promocje ambitnych publikacji nie zasłonią swoją chwilową, jednodniową fasadą morza ruin, jakie rozciąga się poza nimi.” Mocny obraz. Katastroficzny!
     I, skoro już do zdań i obrazów przyszło, poskaczę – jak zapowiadałem – po różnych tekstach najnowszego numeru „Frazy” w poszukiwaniu fraz we „Frazie” najlepszych z najlepszych, czyli ciekawych w treści i niebanalnych w formie. Od razu powiem, że z tym pierwszym kryterium nie było specjalnego problemu, wiele zdań je spełnia. Gorzej, niestety, z formą – w ogóle mało kto potrafi dziś budować poprawne a długie, wielokrotnie złożone zdania, zaś wzloty ponad poprawność to naprawdę rzadkość.
     Miałem na przykład nadzieję, że wśród ciekawych uwag, które Maciej Cisło od wielu lat publikuje w cyklu Razem osobno. Kartki z dziennika znajdę jakąś stylistyczną perełkę. Ale nie, mimo iż – jak notuje autor – w 1993 roku, przy zwalnianiu go z „Tygodnika Solidarność” za wolnomyślicielstwo, usłyszał od naczelnego, że pisał „»w ogóle teksty zbyt skomplikowane«” i „»zastępował dziennikarstwo literaturą«”, to jednak dziennik pisany jest zdaniami zwykłymi, dziennikarskim jak najbardziej.
     Przy bliższym oglądzie rozczarowała mnie także polszczyzna Grzegorza Strumyka. W cyklu Strumykowe pisanie opublikował on materiał (tekst plus zapis rozmowy z „aktorem młodego pokolenia” Dariuszem Kowalskim) dotyczący nie tak dawno zmarłego Kazimierza Dejmka. Materiał na pewno wart uwagi, ale bynajmniej nie ze względu na styl autora.
     Również artykuł Joanny Chłosty-Zielonki, Zagrożenia krytyki feministycznej. Przypadek Katarzyny Grocholi i innych, jakkolwiek rewelatorski w treści („Krytyka feministyczna jest (...) sama sobie winna”), to jednak nie zachwycił pięknem zbudowanych zdań. Może tylko koda artykułu warta jest cytatu: „[krytyka feministyczna] siostra teorii i historii literatury walcząc o podział literatury na złą i dobrą, przyczynia się do podziału na literaturę złą, ale kobiecą i dobrą, ale męską.”
     Tak więc, kartkując nowy numer „Frazy” w poszukiwaniu fraz niebanalnych i omijając przy tym utwory artystyczne, jako należące do innej klasy wypowiedzi, długo nie znajdowałem satysfakcji. Dopiero lektura artykułu Tomasza Pytko Stasiuk – fotograficzny kameleon, zamieszczonego we wspomnianym wyżej dziale Stasiukowe miscellanea, unaocznia, co znaczy pisać pięknymi frazami. Pytko analizuje, co jest pomysłem dosyć oryginalnym, zdjęcia Andrzeja Stasiuka, które wydawnictwo „Czarne” zamieszczało na okładkach książek jego - Stasiuka, nie Pytki - autorstwa. Kto ciekaw całości, niech pędzi po najnowszy numer „Frazy”, ja zaś daję tu przedsmak owych fajerwerków:
     „Warto jeszcze wspomnieć o wyjątkowym – na przestrzeni tego quasi albumu fotograficznego – zdjęciu grupowym, zdobiącym tylną obwolutę pierwszego wydania Dukli. Jego sielska, propagandowo-socrealistyczna kompozycja, pełna fajerwerkowych gestów euforii i chłopo-robotniczego braterstwa rodem z czołówki radzieckich filmów, przy bliższym wglądzie okazuje się być tylko czczym, kontemplacyjnym układem choreograficznym pary rozentuzjazmowanych globtroterów. Ich wysoko wzniesione do góry dłonie, to nie jakiś frenetyczny gest wzajemnie mobilizujących się do utopijnej pracy kołchozowych żniwiarzy, w duchu zaklinających falujące zboża do pokornej uległości, ale raczej gest chłodno utrzymanego w ryzach zachwytu młodej lumpenproletariackiej braci.”
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
Wyostrzony apetyt
DWAJ PANOWIE A.
Rita kontra Diana