Nr 12 (23)
z dnia 22 kwietnia 2002
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

Czas kanibalów
     
   
– „Czas Kultury” –

     Już nie wystarczy dotknąć. Teraz trzeba czegoś więcej, by uwierzyć, zrozumieć, przeżyć. Nie żeby zaraz to robić, ale choć mieć tę świadomość, że więcej można, że więcej potrzeba. Dotknąć, powąchać, ugryźć, rozetrzeć na języku… zjeść? Kanibalizm już tylko w sztuce, w narracji, w modzie, ale być może po raz pierwszy naprawdę jest, jak znak otwartych drzwi, potencjalnej możliwości. Niby-przerażenie, które bezpiecznie trzyma nas w ryzach naszego życia, bo przecież potrafimy i chcemy nadać mu status symboliczny, umiemy je wysublimować, by wzbudzało jedynie lekki dreszczyk emocji. Dopiero wtedy możemy nad kanibalizmem sobie zasiąść i spokojnie poroztrząsać. Obłaskawiony skandal – bo tylko taki mieści się w kulturze masowej. Bo przecież – nie ma i nigdy nie było przypadków ludożerstwa; po eseju Waldemara Kuligowskiego Antropologia wobec antropofagii („Czas Kultury” 2001, nr 4), demitologizującym legendę dzikich pożerających białych przyjezdnych, nikt co do tego wątpliwości mieć nie może. Po przeczytaniu numeru wiemy też, że nie wszystko, co w książkach kucharskich, nadaje się do zjedzenia, a nawet dowiadujemy się, że czasami do zjedzenia nadaje się to, co książki kucharskie skrzętnie pomijają. O tym ostatnim przewrotnie informuje nas Charlie Citron w swoim manifeście Niech kulturalni kanibale jedzą koszule! (przekład: Marek Wasilewski).
     Jedzenie, erotyka, sztuka: trzy sprzężone ze sobą sfery „Czas Kultury” przedstawia nam w jednym, wieloznaczeniowym wymiarze konsumpcji. Kanibalizm, jaki wyziera spod serii artykułów, nie jest niczym innym jak radykalnym zerwaniem z reżimem diety, bo zaprzecza przede wszystkim cnocie umiarkowania. Wszystkie sfery, w które wkracza, szybko pędzą do swoich granic, szybko je także przekraczają. Religia łączy się z perwersyjną ekstazą, sztuka z dosłownym uśmierceniem („spróbowaniem sobie ciała”) autora, miłosne zabiegi przekładają się na wzajemne pożeranie, nie mówiąc już o powszechnej, opartej na psychicznym kanibalizmie, relacji damsko-męskiej. Można poczytać coś na kolację, a coś innego znowu na śniadanie, cały czas pamiętając o deserze. A na deser co? Redaktorzy „Czasu Kultury”?
      Blok tematyczny w najnowszym numerze, rozpoczęty prowokacyjnym, bo unieważniającym praktyki kanibalistyczne, artykułem (mówimy o czymś, czego nie ma? i nad tym, czego nigdy nie było, tak się rozwodzimy?) poddaje analizie i oświetla to atrakcyjne pojęcie z różnych stron. Kanibalizm jest tu prawie tak atrakcyjny jak deprawacja, tak samo kuszący. Raz jest to strona religii, sięgająca korzeniami do średniowiecznej pobożności eucharystycznej, charakterystycznej głównie dla kobiet. Jak można się spodziewać, artykuł Macieja Michalskiego To czyńcie na moją pamiątkę – późnośredniowieczne interpretacje, podejmuje przede wszystkim kwestię spożywania ciała Chrystusa podczas mszy. Tu właśnie jest miejsce na eucharystyczną pobożność, która przejawia się ekstatycznymi wizjami, połączonymi z silnymi zmysłowymi doznaniami podczas przyjmowania komunii. Owa ekstaza miała jednak swoje bardzo racjonalne skutki i społeczne korzyści: kobiety niekiedy zwracały hostię nieczystą, otrzymaną przez kapłana nieprzestrzegającego celibatu, zaklepując tym samym dla siebie dosyć ważną rolę: kontrolowania kleru. Innym dosyć frapującym motywem łączącym współczesne i średniowieczne „zasady żywienia” jest wspólny grunt ascezy i anoreksji, dwóch praktyk umieszczających w swoim centrum kontrolę nad ciałem i ogólnie niechętny do cielesności stosunek. Anoreksja i asceza jawią się przede wszystkim jako narzędzie szantażu do zdobycia tych miejsc w męskiej kulturze, których kobiety zasadniczo nie mogły zająć.
      Inną stroną jest refleksja nad przydatnością metaforycznie ujętego mechanizmu antropofagii do określenia miejsca kobiety w kulturze, sposobu jej bycia w męskim świecie. Pojawia się ten wątek w artykułach Agaty Jakubowskiej Przyniosę ci widelczyk, Joanny Bator Ostatnia wieczerza Nietzschego – którą to, jak się domyślam, ostatnią wieczerzą miała być Lou, ukochana filozofa, podziwiana w gablocie – oraz Blanki Brzozowskiej Miłość kanibali, swoista wariacja oparta na filmie Ridleya Scotta Hanibal. Wszystkie one pokazują kobietę jako przedmiot konsumpcji, całkiem zresztą, jak na swoją przedmiotowość, świadomy siebie przedmiot. Jakubowska zajmuje się analizą głośnej wystawy Joanny Rajkowskiej Satysfakcja gwarantowana, na której autorka przewidziała swoje ciało w roli głównej i jedynej. Ciało, a raczej to, co z niego można zmieścić w różnych puszkach: gruczoł piersi, DNA, rogówkę oka, śluz z pochwy. Odbieranie tej sztuki nie kończy się w tym przypadku na patrzeniu i dotykaniu, tu można sobie, choć niekoniecznie trzeba, pozwolić właśnie na więcej: „można sobie kupić (i potem wypić) trochę Rajkowskiej”. Podobny motyw, pokazujący antropofagiczny charakter naszej kultury, podejmują prace kobiet na poznańskiej wystawie Maskarady, opisanej zgrabnie przez Hanię Kuśmirek.
     Kanibalizm jako temat rozsadzający sztukę, przywołujący jej najbardziej pierwotne tematy i najbardziej pierwotny odbiór – katharsis, zastępcze oczyszczenie, które w życiu byłoby nie do pomyślenia – niepokoi i pobudza także sztuki teatralne. Zwłaszcza ostatnio. Pisze o tym Joanna Nowak w Drwiącym uśmiechu Boga, gdy upomina się o uznanie ważności sztuk autorów zbyt szybko nazwanych mianem skandalistów. Kanibalizm, jak się okazuje, jest hasłem wywoławczym i hasłem-workiem, w którym mieści się wszystko, co na skraju normy uznanej za ludzką: gwałty, przemoc i okrucieństwa.
     Dział zamykają Dyw(gr)ersje kanibalistyczne Izy Kowalczyk, i są one sprawozdaniem z konferencji na ten jakże przyjemny i apetyczny temat. Potwierdza się przypuszczenie, że to, co mroczne i niepojęte, nie daje się pochwycić w dyskursie akademickim i stąd taka pasja w jego tropieniu, w zastawianiu sideł, w śledzeniu ciągłego ruchu tego pojęcia. Kultura konsumpcyjna ma z tym wiele wspólnego, ale, choć obdziera kanibalizm z jego bezpośredniej grozy, to smaku mu nie przydaje. Co więcej, kanibalizm w wersji pop jest samotniczy, bo jak pisze Citron, „w końcu autokonsumpcja jest czymś zupełnie naturalnym. Zawsze połykamy samych siebie, niezależnie czy będzie to ślina, czy inne płyny organiczne”.
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
MY, KOLABORANCI
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI