nr 6 (232)
z dnia 20 marca 2009
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o… | przeglądy prasy | wybrane artykuły | autorzy | archiwum
M.K.E. Baczewski
Nieźle się uśmiałem z tego śmiania, podskoczyłem z radości z podskakiwania, popłakałem się z płaczu, wreszcie popadłem w stan. Jedno jest pewne. Nie trzeba mi wierszy. Wiemy już w każdym razie, o co chodzi w tym „przeżywaniu, doświadczaniu, w poczuciu swego rodzaju tożsamości”. Chodzi mianowicie o rodzaj przywspółczulnej jedności z tekstem, która zamanifestowałaby się w postaci merytorycznej delirki. Breton proponował konwulsyjną sztukę, tu mamy przypadek konwulsyjnej lektury.
Grzegorz Tomicki
A niech mi się stolec wypsnie! Napisałem w życiu kilka recenzji, ale nie wiedziałem, że można się do tego zabierać tak metodycznie! Tak skrupulatnie, tak drobiazgowo, tak – że tak powiem – detalicznie. Ale ja tu sobie zaczynam jak gdyby nigdy nic in medias res, a tu trzeba wszystko po kolei. Jako taki porządek, jak widać z cytatu, musi jednak być. A zatem najpierw ab ovo, a dopiero potem ad rem, czyli: od jaja do rzeczy droga prosta, ale daleka, jak mawiali Rzymianie albo i nie mawiali.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt