nr 19 (197)
z dnia 5 października 2007
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o… | przeglądy prasy | teraz o… | autorzy | archiwum
Po długiej wakacyjnej przerwie proponujemy czytelnikom „Witryny” powrót do dyskusji o LIŚCIE OBECNOŚCI PO TEKSTYLIACH. Tym razem wypowiadają się reprezentanci i krytycy takich dziedzin sztuki, jak teatr (Anna Herbut), film (Łukasz Maciejewski) oraz animacja filmowa (Agnieszka Kozłowska).
Oprócz tego jak zawsze prezentujemy autorskie przeglądy czasopism kulturalnych. Zapraszamy do lektury i komentarzy.
Agnieszka Kozłowska
Przywołajmy też formułę: „czas pokaże”; zobaczymy, ilu z wymienionych w Tekstyliach bis twórców animacji za kilka lat nadal będzie tworzyć i co z tego, co powstaje w takiej masie, będzie można uznać za wartościowy wkład w polską animację. Z listą obecności animatorów jest ten kłopot, że nie tak trudno stworzyć spis nazwisk, ale studentów, gorzej z listą twórców, którzy konsekwentnie kroczą raz obraną drogą. Dlatego raz jeszcze upomnę się o Mariusza Wilczyńskiego.
Anna Herbut
O których postaciach ze świata teatralnego Tekstylia bis się rozpisują, a kogo pomijają? Ano w dużej mierze słownik opowiada o mainstreamowym nurcie polskiego teatru i nawet jeśli na głównej ścieżce tej opowieści znajdują się niszowe przystanki, to są to nisze w ramach tego mainstreamu wytworzone i na jego tle doskonale funkcjonujące. Dużym plusem jest oczywiście fakt obecności na łamach słownika teatrów nieinstytucjonalnych i związanych z nimi osób, jednak są to niemal za każdym razem jednostki, które w świecie teatralnym miejsce mają już zapewnione.
Łukasz Maciejewski
Tak zwana młoda kultura (młoda literatura, młode kino) jest jakimś dziwnym, prywatnym zaklęciem wymyślonym na zakrapianym wieczorku zapoznawczym albo w trakcie dedukowania, skąd jeszcze wyciągnąć kasę na kolejne miłe stypendium. Nie wierzę w zbiorowość w sztuce. W skrzyknięcie się kilku panów i kilku pań, którzy wyznają, że we wspólnocie siła, oraz że na rzecz „dobra wspólnego” chętnie rezygnujemy ze szczęścia własnego. Z egoizmu. Tere-fere. Wprawdzie kilka razy coś takiego rzeczywiście się udało, również w kinie – ostatnio np. DOGMA, ale to tylko sporadyczne przypadki.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt