I znowu biorę się za pisanie o „Autoportrecie”, co może wyglądać z mojej strony na nadmierny lans tego tytułu. Myślę jednak, że przynajmniej z dwóch powodów warto powiadomić Czytelników o pojawieniu się kolejnego numeru krakowskiego kwartalnika. Po pierwsze, „Autoportet” ma dosyć słabą dystrybucję i zdobycie jego numerów poza Krakowem może nastręczać pewne trudności, po drugie – jest to pismo robione z pomysłem i konsekwencją, których często brakuje redaktorom innych tytułów, więc zapoznawanie się z nim to bez dwóch zdań „zabawa przyjemna i pożyteczna”.
Tematem nowego numeru „Autoportretu” (2004, nr 1) są ulice i place. Zaraz gdy tylko wziąłem pismo do ręki, zacząłem się zastanawiać, co kojarzy mi się z hasłem „krakowskie ulice i place”. Przyznam szczerze – nic przyjemnego, mimo iż Kraków lubię i uważam, że jest to jedno z przyjemniejszych miejsc w Polsce. Ulice w centrum zatłoczone są wycieczkowiczami, a fasady kamienic upstrzone reklamami i szyldami. Chodniki ulic poza centrum natomiast pozastawiane są parkującymi samochodami i zasłane psimi ekskrementami. A do tego jeszcze nieodmienny brud na ulicach, jakby kosze na śmieci były jedynie elementem dekoracyjnym w pejzażu miasta.
Problem tkwi nie tylko w niewydolności różnych służb miejskich, które nie są w stanie zapanować nad chaosem kompetencyjnym dezorganizującym funkcjonowanie miasta. Istotne jest przede wszystkim to, że nie myślimy o naszych ulicach i placach w kategoriach przestrzeni publicznej, która generować może pewne sensy i służyć społecznej komunikacji oraz kształtowaniu więzi grupowych. Jak do tego doszło, pisze w najnowszym „Autoportrecie” Andrzej Basista (Spojrzenie z ukosa. Tęsknota za ulicą i placem). Gwałtowny rozwój środków komunikacji, które „pożerały” kolejne fragmenty przestrzeni miejskiej, oraz promowanie przez XX-wiecznych urbanistów i architektów koncepcji zabudowy osiedlowej – wszystko to spowodowało, że ulice i place zatraciły swój wcześniejszy charakter, stając się jedynie fragmentami ciągów komunikacyjnych. A przecież – jak pisze Basista w zakończeniu artykułu – „Piękne rynki rozcięte ruchliwą arterią tracą swą wartość. Z drugiej zaś strony ludzie akceptują przestrzeń, która wydaje się byle jaka, lecz która pozwala im spokojnie usiąść i cieszyć się towarzystwem”.
Z potrzeby towarzystwa innych ludzi i chęci działań wspólnotowych wyłoniła się koncepcja współczesnej agory opisywana przez Marka Kowickiego (Współczesna agora: rynek pod dachem). Autor przedstawia pomysły holenderskiego architekta Franka van Klingerena, który opracował i zrealizował projekty współczesnych agor. „Agora miała być według niego miejscem ogniskującym życie społeczne miasta, dzielnicy, okolicy” – pisze. Składają się na nią duże, przestronne hale, zaprojektowane tak, aby łatwo można było je zaadaptować do różnych celów: działalności handlowej, zawodów sportowych, działań kulturalnych, wieców i spotkań. Miejsca, w których ludzie sami mogą podejmować jakąś aktywność i poznawać przejawy aktywności innych, tworzone między innymi dla celów edukacyjnych. Jak podkreśla Kowicki, stworzenie tego rodzaju przestrzeni jest przedsięwzięciem „niezwykle pomocnym w kształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego”.
Często jednak bywa tak, że wprowadzanie nowych elementów w przestrzeń ulic i placów, szczególnie gdy wiąże się z rewitalizacją miejsc zaniedbanych, zamieszkałych przez ludzi o niskim statusie materialnym, prowadzić może do nasilania się konfliktów społecznych. Problem ten przedstawia socjolog Maciej Kowalewski w tekście Kontrasty w obrębie ulicy – miasto podzielone. Próby rozbijania murów współczesnych gett miejskich obarczone są dwuznacznością. Z jednej strony dają możliwość ożywienia miejsc wcześniej wyłączonych z życia miasta, z drugiej – mogą przyczynić się do utrwalenia, a nawet powiększenia, podziałów między grupami ludzi. Kowalewski napomina: „sąsiedztwo dwóch ładunków kulturowo czy społecznie różnych zmienia kontrast w pęknięcie i rozdziera mikrokosmos ulicy. Działajmy tam, gdzie możemy wzmacniać różnorodność, która jest zaletą, ale jednocześnie bądźmy aktywni w tych obszarach, gdzie nierówność prowadzi do społecznej izolacji”. Wszystko pięknie, tyle tylko że – moim zdaniem – często trudno jest ustalić, w którym momencie wzmacnianie różnorodności zmienia się w umacnianie podziałów. Dobrym przykładem jest chyba przypadek krakowskiego Kazimierza. Ta, przez dziesięciolecia zaniedbywana, rozpadającą się – dosłownie – dzielnica, w ostatnich latach dzięki aktywności animatorów kultury, właścicieli knajp i galerii stała się nowym centrum kulturalno-rozrywkowym miasta, alternatywą dla wypełnionego wycieczkami Starego Miasta. W dużym stopniu wizerunek tego miejsca budowany jest na kontrastach: zrujnowanych kamienic i odnowionych budynków, nowoczesnych knajp i archaicznych sklepików oraz zakładów usługowych, miejskiej bohemy i kazimierzowskiej biedoty. Te kontrasty doprowadziły do konfliktu. Starzy mieszkańcy Kazimierza coraz mocniej protestują przeciwko życiu w dzielnicy, w której nieomal nieustannie trwa imprezowa fiesta. A konflikt ten może doprowadzić do spowolnienia, albo nawet zatrzymania, procesu rozwoju dzielnicy.
W najnowszym „Autoportrecie” przeczytamy jednak nie tylko o tego rodzaju problemach, ale również o poznawaniu, odkrywaniu na nowo ulic i placów już znanych, oswojonych, które zdają się nie mieć dla nas tajemnic. Julia Kluzowicz („Skrót” w Krakowie. Mariaż teatru i przestrzeni miasta) przedstawia niecodzienny projekt niemieckiego artysty Stefana Kaegi. Przygotował on parateatralny spektakl Skrót, czyli Krakau Files. Pomysł spektaklu oparty jest na schemacie gry w podchody. „Widz” otrzymuje kopertę zawierającą wskazówki pozwalające dotrzeć do miejsc, w których ukryte są informacje dotyczące bohatera spektaklu, samotnego człowieka zagubionego w obcym mieście. Chociaż właściwie – jak wskazuje Kluzowicz – spektakl ma aż trzech bohaterów: „Jednym z nich jest owa tajemnicza postać, która prowadzi nas szlakiem swoich doznań (…) Drugim bohaterem jest samo miasto (…) Trzecim zaś bohaterem jesteśmy my – widzowie”. I ten trzeci bohater jest chyba najważniejszy. Projekty takie jak Skrót pozwalają na spojrzenie na nasze miasto z nowej perspektywy, na kolejną fascynację naszymi ulicami i placami, które, oglądane codziennie, szarzeją i powszednieją.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- FOTOGRAF I FILOZOF
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
|
|