„W tym filmie chciałbym pokazać obraz świata, który istnieje, ale idzie ku nieuchronnej zagładzie. Wyczuwam, że to sprawdza się w moim życiu… Miejscem akcji jest stare opuszczone mieszkanie. Podobne do mojego krakowskiego. Z półek z książkami powychodzili ludzie, którzy zaczynają ze sobą rozmawiać…” Szkoda, że Wojciech Jerzy Has nie zdążył zrobić Osła grającego na lirze, filmu, o którym mówi w zacytowanym wywiadzie, skądinąd dotąd niepublikowanym. W 1996 roku z reżyserem rozmawiał w Łodzi Piotr Jaworski, a tekst prezentuje po raz pierwszy najnowszy – nr 43 – „Kwartalnik Filmowy”. Numer 43. to kolejny – po kilkuletniej przerwie – numer poświęcony wyłącznie kinu polskiemu. Temat – Kino polskie wczoraj i dziś – pozwolił na zamieszczenie w nim zarówno tekstów dotyczących najnowszych zjawisk, jak Pokolenie 2000 (traktują o nim wypowiedzi: Kocham ten kraj. O pewnym „młodym” polskim pokoleniu Kingi Gałuszki i Komu cyfra sprzyja? Katarzyny Taras), jak i tych, które proponują inne odczytanie filmowej klasyki („Ostatni etap” Wandy Jakubowskiej jako pierwszy etap polskiego kina ideologicznego Marty Wróbel, Obrazy czasoprzestrzeni w filmie „Pasażerka” Andrzeja Munka Pauliny Kwiatkowskiej).
Tym, co mnie najbardziej w numerze zainteresowało i ucieszyło, są eseje związane właśnie z twórczością Wojciecha Hasa. Ciągle – mimo że od jego śmierci minęły ponad trzy lata – brakuje monografii reżysera; mam świadomość jak trudne to zadanie. Paradoksalnie – biorąc pod uwagę temat numeru – Has był chyba jednym z najmniej „polskich” naszych twórców. Trudno wpisywać go w filmowe trendy, dlatego na przykład – jako że tworzył w tym samym czasie – zaklasyfikowano go jako przedstawiciela nurtu kreatywnego szkoły polskiej. Jego wyobraźnia była niezwykła, „rupieciarni Hasa” nie sposób pomylić z niczym innym. Duża w tym zasługa niedawno zmarłego scenografa Jerzego Skarżyńskiego, choć reżyser, niegdyś student ASP, zawsze sam opracowywał scenopis, a ekipa po prostu realizowała jego projekty. „Jeśli chce się dobrze opowiadać w filmie, trzeba dużo czytać” – mówił, a konsekwencją tego jest fakt, że wszystkie 14 fabuł, jakie zrealizował, to adaptacje. I to bardzo różnych książek – od opowiadań Hłaski, Dygata, Brandysa po Czechowa i mało znanego Frédérica Tristana. A pomiędzy nimi coś absolutnie wyjątkowego: tzw. trylogia oniryczna, adaptacje Rękopisu znalezionego w Saragossie Potockiego, Lalki Prusa i Sanatorium pod Klepsydrą Schulza, z których to utworów literackich przynamniej dwa uchodziły za nieprzekładalne na język filmu. Całkiem niedawno jeden z moich znajomych, przygotowujący doktorat właśnie o trylogii onirycznej, przedstawił swój pomysł interpretacji Rękopisu… jako protohipertekstu – teza dosyć trudna do udowodnienia, ale na pewno intrygująca, podkreślająca prekursorstwo Potockiego i Hasa.
W „Kwartalniku Filmowym” nie ma tekstu ani o adaptacji Prusa, ani Potockiego, za to jest – szkoda, że tylko we fragmencie – esej Piotra Litki Tylko dwie sceny. Wizja galicyjskiego miasteczka w „Sanatorium pod Klepsydrą” Wojciecha Jerzego Hasa. Nawet ów krótki tekst jest interesujący, zwłaszcza że obszerne przypisy – oto zalety pisma naukowego – odsyłają do recenzji i opracowań. I ważny, bo przypomina jeden z najistotniejszych polskich filmów, zresztą niełatwy w odbiorze – nie wiem, czy obszar kulturowy, z jakiego widz pochodzi, ma tutaj decydujące znaczenie, bo słyszałam zarówno o amerykańskich studentach, którzy pytali, czy w tym filmie w ogóle o coś chodzi, jak i małym paryskim kinie, gdzie każdego dnia wyświetlane jest Sanatorium pod Klepsydrą. Z pewnością łatwiej odnajdują się w tym filmowym świecie ci, którzy znają i lubią zarówno twórczość Hasa, jak i Schulza. Film nie jest adaptacją jednego opowiadania, pojawiają się w nim motywy i wątki z innych utworów, aluzje do malarstwa pisarza, słowem: mamy do czynienia z próbą przeniesienia na ekran świata Brunona Schulza, na poły mitycznej krainy, której zaczątkiem był całkiem realny Drohobycz. Drohobycz-galicyjskie miasteczko, którego w latach 70. już nie było, w związku z czym oniryczna przestrzeń, w której porusza się Józef, to raczej konglomerat cech charakterystycznych dla małych miast Królestwa Galicji i Lodomerii. Nie bez znaczenia dla kreacji filmowego świata było krakowskie pochodzenie Hasa – wszak do dziś krakowianie z sentymentem wspominają czasy Franciszka Józefa.
Dwie tytułowe sceny rozgrywają się w tym samym miejscu – rynku – gdzie się zarówno handlowało, jak i prowadziło teologiczne spory. O ile jednak w pierwszej scenie rynek pełen jest ludzi, o tyle w ostatniej Józef jest sam, opustoszałe miejsce przypomina cmentarz, na którym bohater pojawia się, by odmówić kadisz. I może istotnie jest tak, jak pisze Litka – że film nie będzie tylko opowieścią o galicyjskim miasteczku, utraconej przeszłości, ale i seansem spirytystycznym.
Na pewno Sanatorium pod Klepsydrą to film, do którego się wraca. Widok ślepego konduktora granego przez Mieczysława Voigta i widok niesamowitych korytarzy sanatorium do dziś wywołują u mnie dreszcze. Kino Hasa, opierające się doraźnej polityce i ideologii, wcale się nie starzeje. Nowi, młodsi widzowie odkrywają w nim coś dla siebie. Dowodem dwa inne teksty z „Kwartalnika Filmowego”, poświęcone Pętli: Osobliwa fotogeniczność Iwony Grodź i Obraz czasu w samotności Waldemara Frąca. Interesujący jest zwłaszcza pierwszy – analiza pokazująca, że każdy element obrazu filmowego podporządkowany został pesymistycznej wymowie opowiadanej historii, w efekcie czego oglądamy dramat egzystencjalny, a nie tylko obyczajowy, jak w pierwowzorze Hłaski.
Wojciech Has spytany we wspominanym wywiadzie, jak ocenia kondycję współczesnego (połowa lat 90.) kina, odpowiedział: „Tego mi nie wolno robić. Najważniejszą w tym zawodzie sprawą jest to, czy ma się coś do powiedzenia, czy też nie.” I może to właśnie wierność tej zasadzie sprawia, że filmy reżysera ciągle mają swoją widownię – wczoraj, dziś, a zapewne i jutro.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- Ukąszenie popowe
|
|