„Mamy 5 lat” — głosi napis na fioletowej okładce najnowszego, numeru pisma „Undergrunt” (2003 [10/11]). Rocznica nie bez przyczyny sygnalizowana, w sytuacji, gdy czasopisma padają jak muchy, gdy po boomie czasopiśmienniczym została jedynie nostalgia, a kolejny miesiąc, kwartał, rok istnienia niszowego, w dodatku młodoliterackiego, wydawnictwa graniczy z cudem. Jego byt jest niewątpliwie wypadkową determinacji i donkiszoterii redaktorów, którzy, wbrew komercyjnej i ekonomicznej logice, są w stanie „wypuścić” kolejny numer.
Jednak wyjątkowość najnowszego „Undegruntu” ma jeszcze innych charakter — oto pismo, po okresie „burzy i naporu”, objawiającym się w różnego rodzaju przepychankach, wojenkach i zadymach, wyciszyło „tonację czepialską”, wzmogło zaś dźwięki harmonijne, zmierzające do budowania syntez w najnowszej literaturze. Tą próbą syntezy jest na pewno temat wiodący numeru, poświęcony „prozie północy” lub, żeby być ścisłym — „młodej prozie północy” wraz z prezentacją dorobku jej przedstawicieli. W tekście wprowadzającym „Północ Pany!” Robert Ostaszewski dokonuje szkicowej systematyzacji tego zjawiska, zaznaczając, iż bieżące, indywidualne lektury książek młodego pokolenia uczyniły go z miejsca „ojcem założycielem” terminu, a nawet i „szkoły”. Do „prozy północy” Ostaszewski zalicza twórczość Daniela Odiji, Tomasza Białkowskiego, Joanny Wilengowskiej, Miłki Malzahn, Filipa Onichimowskiego, no i, że wspomnę (ale tylko dla celów statystycznych), moją. Najważniejszym spostrzeżeniem Ostaszewskiego, z jakiego może brać początek myślenie o nowym, odmiennym nurcie w młodej literaturze, jest rezygnacja w „prozie północy” z „budowania tekstualnych światów”, zerwanie z egotycznym, posuniętym do granic narcyzmu, opisywaniem rzeczywistości. Wymienieni prozaicy przekraczają hermetyczne roszczenia własnego „ja”, dokonując radykalnego zwrotu ku rzeczywistości. W obronie „dehumanizowanego” człowieka, w imię buntu przeciwko konsumpcji z jednej strony, a narastającej nędzy, przemocy z drugiej. Jak zaznacza Ostaszewski, „proza północy” ma swe egzystencjalne i społeczne źródło, nie wyrasta z papierowych fascynacji, z biblioteczno-erudycyjnej wieży, lecz rodzi się dzięki obserwacji i doświadczaniu życia na marginesach, w „miejscach zasiedlonych przez ludzi wykluczonych z konsumpcyjnego raju”. A przy tym „twórcy północy” zachowują odmienność pisarskiego temperamentu. Po przeczytaniu w numerze tekstów „północnych” trudno szukać podobieństw między jak zwykle eleganckim, „subtelnym” stylem Malzahn (opowiadanie „Veritas”), a gawędziarską zawiesiną „Niemców” Onichimowskiego. Na antypodach słowa leży twórczość Wilengowskiej i Białkowskiego, którego „Dłużyzny”, wyliczankowe, neurotyczne, przywołują na myśl pisanie spiralne. W tym kontekście „Tartak” Odiji jest najbardziej neutralny stylistycznie, ale też z konkretnych powodów – ma wzmagać „chłód nieczułości i okrucieństwa”.
Nie wiem, czy to czytelnik ulega autosugestii, wyprowadzonej z działu „północy”, czy też jest to świadoma strategia redaktorów pisma, ale w dalszej części „Undegruntu” wątek zaangażowania, socjologicznych i egzystencjalnych diagnoz człowieka w społeczeństwie, znajduje swoją kontynuację. Chociażby w prozie Wojciecha Giedrysa „Miasto stać będzie wiecznie”, w której młody autor próbuje komunikować losy ludzi w mitologizowanej przestrzeni świata, szepczącego własną historię miejsc, ulic i rzeczy. Chociażby w poezji Wojciecha Ważnego, który czyni bohaterami swych wierszy osoby „zdegradowane”, odepchnięte przez wspólnotę (wiersze „Rufus” i „Gniazda”). Nawet w tłumaczeniach utworów Frances Chung, gdy świadomy swej odmienności kulturowej i rasowej człowiek doświadcza śmieszności, bólu i rozdarcia powodowanego niemożnością dialogu. W utworze „Moje koleżanki Włoszki” poetka wyznaje:
Moje koleżanki, Wloszki, stroiły się na niedzielę w sukienki
i buty na obcasach. Mówiły mi, że po spowiedzi idą na
chińszczyznę. Myślałam, że tak nazywają czyjś dom albo
restaurację. Wiedziałam tylko tyle, że szły w kierunku
Chinatown. Nie miałam pieniędzy i nigdy też nie chodziłam
do kościoła, więc nie przyłączałam się. W niedzielę nasze
drogi rozchodziły się.
Można by powiedzieć, że każdy ma swój dom i swoją chińszczyznę. Problem w tym, czy można znaleźć przestrzeń dialogu między tymi światami. Zmaga się z nim, na gruncie obserwacji środowiskowych, Karol Maliszewski w tekście „O tym, jak mnie zaczęła przerastać sytuacja itd.”. Pisze o „życiu w gromadzie literackiej”, o środowiskowych sympatiach i antypatiach, zauważając, że dialog ten musi odbywać się na poziomie tekstów, a krytyk „powinien pozostać w samotności” (środowiskowej, towarzyskiej). Z kolei Tamara Bołdak-Janowska w niezwykle emocjonalnym eseju „Robercie” wadzi się z własnym wydawcą, broniąc się przez zapędami różnej maści redaktorów, korektorów itp. Czyli też o świadomości „ja – świat” tu mowa.
„Undegrunt” uwidacznia sytuację, w której młoda literatura zaczyna się przegrupowywać — przenosi akcenty na sprawy dotychczas pomijane lub pozornie oczywiste. Orbituje wokół zaangażowania w życie społeczne, analizy i oceny rzeczywistości, w której przyszło nam żyć, dotyka chimerycznego statusu twórcy, literackiego środowiska i jego pułapek. Redaktorzy pisma, chyba po raz pierwszy, postawili tak wyraźnie na teksty, które dialogizują świat, wykraczają poza getto hipochondrycznych bolączek „twórcy”. Oczywiście nie chcę generalizować całej zawartości numeru. Przeciwwagą dla mojej „czytelniczej tendencyjności” jest niewątpliwie proza Piotra Siweckiego „Rage Against Loud Love”, mocno psychologizowana, neurotyczna opowieść o „kochankach w czasie ponowoczesnym”, gdy język uczuć staje się intertekstualną kliszą, maską, matrycą. Kontrą mogą być również retuszowane impresyjnie wiersze Macieja Roberta, klasycystycznie Wojciecha Hieronima Borkowskiego, czy „bruLionowe” w dykcji utwory Adama Błażejewicza. Jednak ten sposób lektury odpowiada mi najbardziej. To niewątpliwy atut jubileuszowego numeru.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- PASJA
- Złudny i niebezpieczny
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
|
|