Witryna Czasopism.pl

nr 14 (192)
z dnia 20 lipca 2007
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

COME BACK JEDNEGO Z PODSTAWOWYCH PYTAŃ

Fakt bycia kobietą przyjmuję za oczywisty i niezmienny. Został zadecydowany bez mojej ingerencji i ujawniony przy narodzinach, które miały miejsce jeszcze w epoce przed badaniami prenatalnymi. To prawdopodobnie powód mojej akceptacji wszelkich uwarunkowań – zwłaszcza ograniczeń – związanych z kobiecą konstrukcją ciała i umysłu.

Z pozoru oczywisty podział gatunku ludzkiego na dwie płcie został jednak podany w wątpliwość na forum publicznym, a przez wielu obserwatorów kultury wręcz zakwestionowany. Chowający głowę w piasek nie mają lekko i niewiele pomaga im powołanie się na słowa piosenki Jonasza Kofty „Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt, / To prawda niepotrzebna wcale mi…”.

Bieżący numer „Cywilizacji” (21/2007) poświęcono „obliczom kobiecości” z nadzieją na przekonanie wątpiących, że obiegową opinię zawartą w tym wybitnym utworze cechuje podwójny błąd: zrozumienie współczesnej problematyki życia społecznego i rodziny w dużym stopniu warunkuje zrozumienie fenomenu kobiecości, a ponadto fakt „bycia kobietą” znakomicie poddaje się interpretacjom filozoficznym, socjologicznym, antropologicznym i teologicznym.

Wydaje się, że obecnie największe kontrowersje budzi feministyczne traktowanie płci jako wytworu kultury, a nie natury, co Barbara Kiereś ujęła w formułę „problemu tożsamości kobiety” (Tożsamość kobiety: pomiędzy naturą a kulturą. Refleksja na kanwie myśli Edyty Stein). Zdaniem autorki artykułu, człowiek zawsze uczestniczy w życiu społecznym i wchodzi w relacje z innymi ludźmi jako istota płciowa, a więc jako człowiek- mężczyzna lub człowiek-kobieta. Dlatego trudno przecenić konieczność właściwego odczytania płciowości, w czym pomaga sięgnięcie do podstaw antropologicznych, w szczególności do tzw. adekwatnej antropologii oraz do tradycji klasycznej z kluczową dla niej koncepcją natury ludzkiej jako pewnej stałej i niezmiennej struktury istniejącej w każdym człowieku, w istocie biologiczno-duchowej. Drążąc temat, natrafimy też na ukształtowaną przez tradycję personalizmu koncepcję człowieka jako osoby doświadczającej siebie jako cielesno-duchowego podmiotu swoich działań oraz na chrześcijańską teologię ciała ludzkiego, znakomicie przedstawioną przez Karola Wojtyłę, zgodnie z którą człowiek odnajduje swoją tożsamość w relacji do Boga, zawsze będąc człowiekiem określonej płci.

Artykuł Barbary Kiereś dopełniła prezentacja myśli Edyty Stein, czyli św. Teresy Benedykty od Krzyża, posługującej się pojęciem species – rdzenia duszy – które oznacza strukturę cielesno-duchową uzdalniającą do podjęcia właściwego zajęcia, zawodu lub powołania. Filozofka ujęła specyfikę kobiecości jako Boże powołanie dla każdej kobiety oraz jako zadanie płynące z natury, związane ze spełnianiem funkcji opiekuńczej i wychowawczej, do której kobietę predysponuje zdolność do empatii i fizycznego macierzyństwa lub duchowe i bardziej świadome przeżywanie ciała.

Do myśli Edyty Stein nawiązuje interpretacja kobiecości o. prof. Mieczysława A. Krąpca OP w rozmowie Zrozumieć kobiecość. Podkreśla on charakterystyczne dla kobiety cechy poznawania rzeczywistości, a więc zwrócenie uwagi na konkret oraz intuicyjność (zamiast męskiej potrzeby dedukcji i rozumowania). W życiu społecznym te naturalne predyspozycje przypisywane kobiecie owocują stabilnością i produktywnością rodziny, budowanej zawsze w oparciu o nią. „Być kobietą to jest być osobą jako współtwórcą człowieczeństwa i ludzkiej kultury”, mówi o. Krąpiec i jednocześnie podkreśla, że sposób realizowania się osoby poprzez kobiecość i męskość ma sens pod warunkiem, że weźmiemy pod uwagę występującą między nimi różnicę w strukturze wegetatywnej. Oddzielną kwestią są cechy życia osobowego – intelektualne poznanie, miłość i wolność – obrazujące transcendencję i godność człowieka w stosunku do natury, oraz cechy osobowe ujawniające się w stosunku do społeczności osób, czyli podmiotowość prawa, zupełność oraz godność. Obie grupy cech nie podlegają uwarunkowaniom płciowym.

Jeśli dobrze rozumiem podłoże wprowadzonych kategorii, człowieczeństwo kobiety i mężczyzny należy do niekwestionowanego dziedzictwa filozoficznego ludzkości, w którym za dużo obecnie miesza wyolbrzymianie znaczenia socjologii i tym samym stanowi powrót do zagadnień już dawno rozwiązanych na płaszczyźnie antropologii filozoficznej. Jak zauważa filozof, obserwowana ewolucja w rozumieniu ról kobiety dotyczy „nie samej biologii, a raczej pozycji społecznej, lecz czy przez to rozwija się bardziej strona ludzka, człowieczeństwo kobiecości? Przez zmianę sposobu działania [np. przejęcie przez kobiety funkcji mężczyzny w życiu społecznym, politycznym, prawnym, zawodowym] nie dokonuje się zmiana istoty.”

Jeśli nawet zgodzimy się na prymat człowieczeństwa nad kobiecością (lub komplementarność obu), trudno odmówić racji tym, którzy akcentują znaczenie zmiennych modeli i wzorów zachowań kobiet na różnych etapach polskiej historii. Artykuł Doroty Pauluk (Modele kobiecości dawniej i dziś) pokazuje szerokie spektrum możliwości, począwszy od ról żony i matki, budzących – tu należy wierzyć badaczom – powszechne uznanie, wzmocnione w Polsce tradycją chrześcijańską i kultem Maryi, które osiągnęło apogeum na przełomie XIX i XX wieku. Jego kontynuacją stał się ideał matki-Polki, łączący elementy patriotyczne i religijne, który zyskiwał na znaczeniu w sytuacji zagrożenia. W nim też chyba należy szukać zachodniego podziwu dla zaradności i zorganizowania polskich niewiast, swego czasu masowo importowanych w charakterze pani domu przez europejskich i amerykańskich mieszczuchów.

Autorka artykułu zwraca dalej uwagę na kobiety-animatorki kultury w polskim społeczeństwie stanowym i na nieoficjalny, lecz znaczący wpływ wywierany przez nie na życie polityczne, który w epoce romantyzmu przyjął oficjalny wizerunek patriotki czynnie walczącej o niepodległość (wystarczy wspomnieć Emilię Plater). Marksizm poddał następnie kobietę intensywnej ideologizacji i maskulinizacji, wywołując w wielu rodzinach zdrowy odruch obrony tradycyjnych wartości, czyli „wspólnoty stołu, domowego wychowania małego dziecka, rodzinnej odświętności”.

Do tego momentu metoda badawcza autorki – przywołanie cytatów z literatury przedmiotu – nie budzi moich zastrzeżeń. Niestety, przy charakterystyce współczesnych ról identyfikacyjnych kobiety Dorota Pauluk podąża utartym szlakiem pracy opartej na materiałach pochodzących „ze środków masowego przekazu”, które jej zdaniem propagują liberalizm, relatywizm moralny oraz feminizm. Trudno mi się zgodzić z tym odgórnym, niepopartym mocnymi argumentami i równie przekonującymi przykładami, spojrzeniem na ważny problem obecnych koncepcji człowieka, dających prymat strukturom społecznym nad moralnością. Oczekiwałabym raczej od autorki pogłębionej analizy płynącej z uważnej obserwacji niezmediatyzowanej rzeczywistości, która pozwoliłaby uniknąć dobrze znanych uproszczeń myślowych i powielania schematów interpretacyjnych.

Nie mogę obiecać, że po lekturze „Cywilizacji” będziemy bliżej odpowiedzi na pytanie, jakie znaczenie należy przypisać kobiecości we współczesnym świecie. Temat jednak nurtuje zbyt duże grono ludzi, aby go pominąć, co oznacza dla nas wszystkich nieunikniony powrót do pytań podstawowych.

Beata Pieńkowska

Omawiane pismo: „Cywilizacja”

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
ÓSMOMARCOWANIE W SPAMIE, CZYLI „KONFRONTACJA Z GOŹDZIKIEM”
WINIEN I MA
DWUGŁOS W TRZECH KWESTIACH

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt