Nr 13 (24)
z dnia 2 maja 2002
powrót do wydania bieżącego
 
przegląd prasy | wybrane artykuły | autorzy | archiwum     
 

Malarstwo o poranku
   
Adam Szymczyk

   
   
Czy malarstwo ma teraz kłopoty? Pewnie tak, skoro trzeba aż pisać w jego sprawie. I zabierać głos w jego imieniu, bo malarstwo jest przecież zasadniczo niepiśmienne, nieme i nieruchome, choć ci jego twórcy, którzy są uwrażliwieni na współczesny kolaps obrazu, próbują pisać na płótnie zamiast bryzgać po nim farbą. Jednak kłopoty nie są większe niż zwykle, a nagłe zainteresowanie malarstwem, o które wszyscy ostatnio pytają, próbując jakoś go bronić przed spodziewaną – może zasłużoną? – krytyką, którego granice badają, którego głębie i płycizny sondują – należy tłumaczyć marną sytuacją sztuki w ogóle. Oczywiście, sztuka zawsze była w marnej sytuacji (i czerpała z tego położenia swoją siłę).



 
    AND: NIEWYRAŻALNOŚĆ

Grzegorz Jankowicz

   
   
W jednym z wywiadów Czycz wspomina, że w „chwilach odrętwienia”, kiedy nie mógł pisać, próbował rozwiązać problem kwadratury koła. Przez wiele godzin kreślił najprzeróżniejsze kombinacje figur, wierząc, iż wreszcie uda mu się rozwikłać zagadkę: „rysowałem sobie kółka (…) tak dla zajęcia się czymś, dla jakby zabawy, ale też z tą głupią iskierką nadziei (...)”. Ilekroć myślę o twórczości Czycza, przypomina mi się powyższa anegdota. I gdybym miał najkrócej scharakteryzować projekt literacki autora Pawany, powiedziałbym, że jest to nieustannie ponawiana próba „rozwikłania problemu kwadratury koła” – podejmowana z nieuzasadnioną „iskierką nadziei” próba zrównania życia z zapisem życia, połączenia na dobre rzeczywistości i literatury.