|
|
„Fronda” z pewnością nie jest pismem jakich wiele. Jest właściwie specyficznym fenomenem, którego relatywny sukces (w granicach przeznaczonych dla pism kulturalno-społecznych) nie jest przecież czymś oczywistym. Wydawałoby się bowiem, że – jak charakteryzują „F” Krzysztof Varga i Paweł Dunin-Wąsowicz – „pismo poświęcone, realizujące konserwatywny, ortodoksyjnie katolicki program” z konieczności musi być śmiertelnie nudne. Otóż nic z tego. Jest nadzwyczaj ciekawe. Wręcz fascynujące – choć oczywiście owa fascynacja może objawiać się przynajmniej na dwa różne sposoby: w postaci radosnej ekscytacji (wirtualnych) konserwatystów lub bezsilnej wściekłości (równie wirtualnych) liberałów. Zresztą obie strategie odbioru są wyraźnie zaprojektowane przez redaktorów.
|
 |
|