Nr 10
z dnia 10 grudnia 2001
powrót do wydania bieżącego
 
przegląd prasy | autorzy | archiwum     
 

Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
   
Mariusz Sieniewicz

   
   
Czaykowski dzieli krytyków poezji emigracyjnej (a rozszerzyć to można na krytyków jako takich) na trzy podstawowe grupy. Pierwszą stanowią ci, którzy wykazują tendencję topiczną, ich analizy mają charakter czysto akademicki, a recepcja poezji jest nastawiona na apriorycznie przyjętą tematykę utworów. Druga grupa krytyków to „klasyfikatorzy” – ci za wszelką cenę usiłują zaszeregować danego autora do obranego kierunku czy nurtu poetyckiego. Ostatnią, trzecią grupę stanowią krytycy, dla których omawiany tekst tak naprawdę mógłby nie istnieć – liczy się tylko erudycyjno-literackie samozadowolenie recenzującego.



 
    Zielono mi

Karol Francuzik

   
   
Że Karol Maliszewski chętnie udziela się w młodoliterackiej prasie – nikogo już nie dziwi. Maliszewski wrósł w tę literaturę. Jest – przestał dziwić; zaczął jednak – drażnić. Zwykło się o nim mówić, że czyta wszystko, co na poetyckim rynku (nie tylko w rankingu) czytać się da – niby taki Przemysław Czapliński poezji. Szybko okazało się jednak, że od kogoś, kto czyta wszystko, kto zagląda do rejestru literatury częściej niż nie tylko przeciętny zjadacz, ale także i badacz poezji, zaczęto wymagać syntezy. Zapewne w imię starych przyzwyczajeń, że to, co uporządkowane, jest dobre. Przy czym nie byle jakiej syntezy (np. złożonej z kawałków publikowanych w prasie literackiej, bo to nie może się układać w syntezę), a takiej, która powie o poezji więcej, niż o ludziach; posegreguje autorów (hierarchia musi być), wyda wyroki i odważnie, z podniesioną dumnie głową powie, że ma nas wszystkich gdzieś.