Nr 9 (91)
z dnia 22 marca 2004
powrót do wydania bieżącego
 
komunikaty | przegląd prasy | konkursy | autorzy | archiwum     
 

TRZECIE OKO
   
Robert Ostaszewski

   
   
Redaktorzy środkowoeuropejskiego kwartalnika „Kafka” przygotowują wyłącznie numery monograficzne. Najczęściej sięgają po tematy sformułowane ogólnie; właściwie należałoby w tym przypadku mówić o hasłach wywoławczych czy katalizatorach dyskusji, dla przykładu: tematem numeru 4 (2001) były generacje, numeru 6 (2002) – migracje, a numeru 9 (2003) – woda. Poza tym zazwyczaj redaktorzy pisma dają swoim autorom sporo swobody, co sprawia, że ci wpisują się nawet w odległe marginesy głównego tematu. Niektórych czytelników taka praktyka może pewnie irytować, mnie jednak przypadła do gustu.



 
    NADAL BARDZO POTRZEBNE!

Anna Kałuża

   
   
Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy po przeczytaniu tych kilku tekstów w „Pograniczach”, było, że ładne jest to gadanie i pisanie, ale tylko ładne. Może jeszcze efektowne i „na czasie”, trochę koniunkturalne. I że już tyle razy czytałam podobne radośnie afirmujące inność teksty. Bo za ich „ładnością” i utopijnym profilem nic nie idzie. Co miałoby iść? Ano, jakaś zmiana w rzeczywistości, zmiana w społecznej świadomości. Ale, w końcu, czy to wina tekstów, że napotykają mur ze strony odbiorców? Absolutnie nie.



 
    KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO

Katarzyna Wajda

   
   
Bunt się ustatecznia albo okazuje się, że głoszone hasła były li tylko tęsknotą za utopią. Około 1970 roku kontrkultura zaczęła tracić swoją energię, hippisi, którzy niedawno taplali się w błocie Woodstock, wkrótce zamienią swoje pacyfki na loga mercedesów, do których niebawem się przesiądą, zaś ich rozpolitykowani koledzy porzucą pokojowe hasła i stworzą terrorystyczną międzynarodówkę albo – jak szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer – wybiorą bardziej pragmatyczną drogę kariery.



 
    A PO KAWIE SADDAM

Igor Kędzierski

   
   
Wątpliwości budzi reprodukowanie zdjęć, których jest wszędzie pełno, i powstrzymywanie się przy tym od jakiegoś interpretującego komentarza. Bardzo zdawkowa notka wprowadzająca w temat to nawet nie komentarz, a cóż dopiero interpretacja. Może redakcja ma dobre mniemanie o polskiej kulturze wizualnej, więc uznała, że każdy odbiorca oceni i zinterpretuje fotografie na własną rękę? Jeśli tak, to chylę czoła przed optymizmem. Wydaje mi się jednak, że nagi obraz w swej niemej faktyczności jest u nas pomijany, a co najwyżej traktowany jako zwykłe decorum.



 
    PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE

Miłka O. Malzahn

   
   
W epoce baroku postęp technologiczny sprawił, że szkła artystyczne zdominowały stoły biesiadne. Kielichy, kieliszki, szklanice, kubełki, lampki, kufle, karafki, a czasem całe zespoły dekoracyjne cieszyły oczy biesiadników. I niewątpliwie martwiły kieszenie. Przeozdobne kolekcje przynosiły chwalę rodowi, przydawały splendoru życiu towarzyskiemu. Kielichy toastowe, zdobione herbami, potrafiły mieścić w sobie dwa litry płynu. Oczywiście nie herbatki!