|
|
W ostatnich dwóch „Fluidach” na pierwszy ogień idzie reklama skierowana do nastolatek, z której wynika, że dziewczyny myślą tylko o markowych ciuchach i o markowym chłopcu do sprawiedliwego podziału. Strasznie seksistowskie :-)). Za to na przykład cykl zdjęć Martwa natura Krisa de Smedta nie dotyczy uczuć. To zabawa kiczem, udająca nostalgię za latami 70., których się raczej nie pamięta, lecz wie się sporo o ówczesnym designie, dzięki szczególnej wyblakłości filmów ORWO, dzięki filmom i dzięki wspomnieniom mam, ciotek, babć.
Na szczęście Fluid nie utknął we wspomnieniach.
|
|
|
|
|
„Kino niezależne” nie jest już synonimem eksperymentu, szeregu dziwnie połączonych obrazów, których logika jest zrozumiała wyłącznie dla twórcy. Przeciwnie, poziomem realizacyjnym zbliżają się do kina głównego nurtu, ich wyróżnikiem jest może częstsze odwoływanie się do filmowej tradycji, zwłaszcza w żartobliwy sposób, poprzez parodiowanie konkretnych filmów czy gatunków – przykładem Chinacity Piotra Matwiejczyka, wykorzystujące konwencje kina gangsterskiego. Młodzi twórcy chcą też być blisko rzeczywistości, dlatego sięgają po formułę dokumentu czy paradokumentu, jak nagrodzona Złotą KANewką za Jeden dzień bliżej kina Joanna Sokołowska, pokazująca, znane już w Polsce, małżeństwo zapalonych kinomanów.
|
|
|