|
|
Zdolność wnikliwej i uczciwej samoanalizy polska literatura utraciła na długo przed pojawieniem się wszelkich symptomów kryzysu, dlatego obecne lamentowanie na ten temat, nawet za pomocą najbardziej wyrafinowanych półsłówek, nic w tej kwestii nie zmieni. Cały ładunek retorycznej perswazji, przetaczający się z gracją walca drogowego po łamach publikatorów literackich, jest tyleż zbędny w angażowaniu nieefektywnych argumentów, co kłopotliwy pod względem wiarygodności formy przekazu. Jak bowiem zaufać sądom wieszczącym powszechny upadek literackości, skoro za większość ich instancji odpowiadają przekonania właśnie ów upadek pogłębiające i wręcz podżegające do złośliwej dewastacji tradycji słowa pisanego?
|
|
|